Zbyt krótkie szczęście: (…) po kilku minutach rzeczywiście rozległo się pukanie do drzwi i Wójcik z Wojtkiewiczem wprowadzili skutego pracownika banku.
– Po co to? – zirytowany Przygodny wskazał na kajdanki; posterunkowi nakładali je zbyt często.
– No bo tego… – Wójcik podrapał się w głowę, patrząc niepewnie na partnera – nie chciał jechać.
– Właśnie – Wojtkiewicz nie zawiódł kolegi.
– Schował się w toalecie.
– Właśnie.
– Nie schowałem się, tylko z niej korzystałem! Ludzie tak mają, że czasami chodzą do toalety, wy cyborgi!
– Nie jesteśmy cyborgami, my też korzystamy – Wójcika ubodło podejrzenie, jakoby był maszyną.
– Właśnie – Wojtkiewicz potwierdził, że co jak co, ale mocz na pewno oddaje.
– Nawet się musiałem załatwić, jak pana zatrzymaliśmy – Wójcik przytoczył niezbity dowód na swoje człowieczeństwo.
– Właśnie – Wojtkiewicz zaznaczył, że był świadkiem.
Bystrzycki patrzył przez chwilę na posterunkowych, nie będąc pewnym, czy się z niego nie naigrawają, ale musiał dojść do wniosku, że udowadniają mu swoje potrzeby fizjologiczne z pełną powagą, bo mimowolnie się uśmiechnął.
No to w Łodzi mogę się nie pokazywać :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentarze anonimowe są niemile widziane i zastrzegam sobie prawo do ich kasowania bez dalszych wyjaśnień.