poniedziałek, 31 października 2016

Piekara a sądy

Jacek Piekara, pisarz, skomentował zamach PiS-u na Trybunał Konstytucyjny (zamach nazywany sporem, w PiS-ie mają chyba jakieś wyjątkowe trudności ze zrozumieniem słowa „zamach”) w swoim blogowym wpisie pt. Czas wziąć sędziów za mordy, co może językiem parlamentarnym nie jest, ale w styl działania obecnej parlamentarnej większości doskonale się wpisuje.

Po co Polakom wybory, parlament i rząd - zapytał słusznie jeden z użytkowników Twittera - skoro wystarczy, że korporacja sędziowska powie nam komu wolno rządzić i w jaki sposób.

Trybunał Konstytucyjny, który komentujący ma na myśli pod dezawuującym określeniem „korporacja sędziowska”, ani nie wybiera posłów, ani nie mówi im, jakie mają ustawy uchwalać, sprawdza jedynie ich zgodność z konstytucją.

Oto stało się, że niezauważalnie dla wielu, środowisko sędziowskie (a więc środowisko w dużej mierze skompromitowane, skorumpowane i zdegenerowane bezkarnością oraz bezczelnym przeświadczeniem o własnej nieomylności) wyrosło nam na głównego rozgrywającego w walce o władzę.

Jakby tak Piekara zechciał przedstawić dowody na korupcję poszczególnych sędziów Trybunału, to wtedy można by powiedzieć, że nie rzuca gołosłownych oskarżeń. Trybunał nie walczy o władzę, walczy o możliwość skutecznego realizowania zadania, które wyznacza mu konstytucja.

Łamiące Konstytucję postępowanie Trybunału Konstytucyjnego oraz kuriozalna uchwała Sądu Najwyższego stawia nie tylko przed rządem, ale w ogóle przed państwem polskim ważne pytania. Najważniejsze z nich brzmi: co zrobić skoro ci, którzy mieli stać na straży prawa sami to prawo łamią?

W czyjej opinii łamią? PiS-u i jego zwolenników?

Nie ma w polskim prawie praktycznie ŻADNYCH możliwości zdyscyplinowania sędziów.

Nie tylko w polskim. Możliwości dyscyplinowania sędziów nie ma również w prawie amerykańskim, niemieckim, szwedzkim, holenderskim itd. To się nazywa niezawisłość sędziowska. Za to spore możliwości dyscyplinowania sędziów daje system obowiązujący na Białorusi i w Rosji. Też w PRL-u była możliwość dyscyplinowania sędziów. PiS-owi w ogóle dużo PRL-owskich rozwiązań wyraźnie pasuje.

Taka sytuacja jest nie do zaakceptowania dla jakiegokolwiek rządu i państwa.

Wyłączywszy rząd amerykański, niemiecki, szwedzki, holenderski itd.

Jak słusznie mówi Ryszard Bugaj niedopuszczalne jest by wola trzech sędziów TK (zakładając, że w składzie pięcioosobowym dwóch sędziów zgłasza zdanie odrębne) całkowicie przekreślała wolę parlamentu mającego umocowanie w woli wyborców i poparcie wielu milionów obywateli.

I ile zapadło takich wyroków w składzie pięcioosobowym z dwoma zdaniami odrębnymi oraz w jakich sprawach? I czy Ryszard Bugaj ma świadomość, że pełny skład Sądu Najwyższego USA (pełniącego tam rolę TK) to dziewięciu sędziów, a nie piętnastu? I nikt nie krzyczy o obalaniu woli parlamentu. TK sprawdza, czy wola parlamentarnej większości wybranej 39 procentami głosów jest zgodna z wolą narodu wyrażoną w konstytucji, którą poparło 53 procent. I TK na przykład pilnuje, żeby pan Piekara mógł wypisywać dowolne brednie, kiedy Jarosław Kaczyński uzna, że te brednie szkalują jego wybrany przez wiele milionów obywateli rząd, i postanowi wolą parlamentu zakazać mu pisania.

Nie mam zielonego pojęcia jak należy to zrobić, ale wiem jedno: sędziów należy postawić pod ścianą i przyłożyć im kilka razy (ale zdrowo!) po mordach. Oczywiście piszę to używając przenośni, bo nie fizyczna przemoc uzdrowi sytuację, lecz potrzebujemy radykalnych działań natury prawnej, które sprowadzą sędziów do ich właściwej roli, a nie pozwolą im działać jako jakiejś nad - władzy jednocześnie kontrolującej Sejm oraz rząd i w żaden sposób samej nie podlegającej kontroli.

Ma być inaczej, niż jest, bo jest źle, ale jak ma być, to pan Piekara nie wie. Rzeczywistość nie jest doskonała i to mu się nie podoba, więc zgłasza postulat, żeby była doskonała.

Bo demokracja na pewno nie jest ustrojem, w którym rządzi klika samozwańczych "strażników demokracji" dyktujących rządowi, Sejmowi i społeczeństwu, co mają robić.

Nie samozwańczych, wybrał ich parlament. I nie dyktują. Sprawdzają, czy rząd i Sejm nie naruszają praw, które to społeczeństwo wcześniej sobie zagwarantowało.

Jak zwykle prawnicy rządzą tam, gdzie prawo jest mętne, niejasne, zawiłe. I dlatego właśnie część środowiska sędziów będzie hamować zmiany i wszelkie próby uzdrawiania Rzeczpospolitej. Bo w końcu jaki interes ma banda małp, żeby ścięto pełne owoców drzewo, na którym owe małpy tuczą się od lat? Za co zresztą hojnie płacimy my wszyscy.

Co jest przykre, to okoliczność, że jesteśmy takim zacofanym społeczeństwem, w którym intelektualiście trzeba tłumaczyć, na czym polega zasada trójpodziału władzy. I że ta zasada zdała egzamin wszędzie tam, gdzie jest stosowana, a tam gdzie nie jest, prawa człowieka obywatelom albo z definicji nie przysługują, albo przysługują czysto teoretycznie, bo nie ma możliwości ich wyegzekwowania.

1 komentarz:

  1. Może niech Pan Piekara lepiej skończy swój cykl?
    Piosenkarz chce być prezydentem,pisarz znawcą materii publicznej i przepisów prawa, brakuje kucharki do rządzenia państwem.
    Jakieś wulgarne teksty o kobietach też ostatnio rzucał,z typową gracją prawicowego he he..dżentelmena.No,niesmak po prostu.

    Chomik

    OdpowiedzUsuń

Komentarze anonimowe są niemile widziane i zastrzegam sobie prawo do ich kasowania bez dalszych wyjaśnień.