Wydział Gospodarczy Sądu Rejonowego w Opolu zlecił mi w połowie lutego tłumaczenie. Sądom na ogół z tłumaczeniem się śpieszy, choć później potrafią odłożyć je do szafy. Sądowi w Opolu się nie śpieszyło, dał mi miesiąc na przełożenie papierów. Było ich sporo, ale nie aż tyle, żebym musiał grzebać się z tym przez miesiąc, wysłałem przekład pierwszego marca. Sądy rejonowe, a zwłaszcza wydziały gospodarcze, to najmniej solidni płatnicy, zdarza się, że nie płacą przez rok, kilka miesięcy czekania jest normą. Zanotowałem więc sobie datę wysłania, żeby po dwóch miesiącach słać skargę na brak postanowienia o płatności. Postanowienie przyszło po dziesięciu dniach, wystawione siódmego marca. Zanotowałem sobie datę postanowienia, żeby po dwóch miesiącach słać skargę na brak płatności. Pieniądze wpłynęły szesnastego, czyli wczoraj. Kiedy zobaczyłem przelew, spadłem z krzesła. Napisałbym coś więcej, ale wciąż leżę pod biurkiem, więc chyba umarłem, a powyższe jest relacją z raju tłumaczy przysięgłych.
:) A weekend się zbliża! Jak to się wszystko wygodnie złożyło.
OdpowiedzUsuńA może zgon nastąpił sporo wcześniej, a to miejsce, to wcale nie jest raj...?! ;>
OdpowiedzUsuńM.Sz.
Sąd Okręgowy w Opolu, a przynajmniej jego wydział cywilny, też tak ma :-)
OdpowiedzUsuńOkręgowe generalnie płacą szybciej, a najszybciej prokuratura, dla której dwa, trzy tygodnie to normalność. Swoją drogą to jest nienormalne, że człowiek wpada w zachwyt, że mu normalnie zapłacono.
UsuńNo przecież to chyba jasne: to lepsza zmiana już działa i to teraz będzie norma. A Pan taki niechętny nowej władzy... ;) K.K.
OdpowiedzUsuń