Partia Go Go (Godson & Gowin) wbrew możliwym skojarzeniom, jakie przywodzi ten skrót, jest głęboko religijna, jak na prawdziwie polską partię przystało. Dotąd, nie wiadomo dlaczego, się tego wstydziła, ale wreszcie postanowiła wystąpić z otwartą przyłbicą i ogłosiła, że związków partnerskich w Polsce nie będzie. Trzeba zresztą uczciwie przyznać, że zwolennicy związków mieli kiepskie argumenty. Na przykład taki, że związki wcale nie zagrażają tradycyjnej rodzinie, bo przecież mąż katolik nie porzuci żony i dzieci dlatego, że będzie mógł się ożenić z sąsiadem. Tymczasem zagrażają, bo homofobia występuje u mężczyzn, którzy nie są pewni swojej seksualności i przy odpowiedniej podniecie mogliby zmienić orientację. Taki poseł Gowin na przykład jest głęboko wierzącym katolikiem i nie uznaje życia na kocią łapę. Czyli obecnie związek z posłem Biedroniem nie wchodzi dla niego w grę. Ale gdyby mógł się z Biedroniem oficjalnie związać, znikłaby przeszkoda, która teraz nie pozwoliłaby mu odpowiedzieć na ewentualne zaloty. Nic dziwnego, że poseł Gowin woli nie kusić losu i broni się przed tą ustawą rękami i nogami. Zresztą dobrze się broni, wskazując, że przyznanie praw gejom naruszałoby konstytucję (lesbijki homofobów tak naprawdę nie obchodzą; jak wyjaśnił inny poseł z partii Go Go, na lesbijki mógłby patrzeć, za co oficjalnie z partii wyleciał, a nieoficjalnie jest przez nią utrzymywany). Konstytucjonaliści mają wprawdzie odmienne zdanie, ale w swoich wykładniach ignorują okoliczność, że intencje ustawodawcy są istotne dla interpretacji prawa. A intencja twórców konstytucji, starających się zadowolić Kościół, jest oczywista: nie chcieli dopuścić, by zboczenia rozpleniły się na taki moralny i cnotliwy kraj, jakim jest Rzeczpospolita. Bo jaki mieliby inny powód, by zaznaczać, że małżeństwo może być tylko związkiem mężczyzny i kobiety?
Jedna z blogerek recenzujących „Kanalię” pouczyła mnie, że wprawdzie „piętnowanie pedofilii, nie tylko wśród księży, nie jest niczym złym” (co mnie uspokoiło, bo dotąd myślałem, że piętnowanie pedofilii wśród księży to grzech śmiertelny), „ale nie trzeba od razu pisać, że księża chodzą do agencji towarzyskich i opisywać ze szczegółami tych wizyt”, bo „żyjemy w kraju katolickim”. Przyjmuję tę diagnozę z pokorą i aprobuję, że pewna grupa ludzi nie dostanie w Polsce pełni praw obywatelskich, bo ich orientacja seksualna nie pasuje do katolickich wyobrażeń o moralności. A partia Go Go zadba już o to, by ta moralność stała się prawem. Czemu zresztą należy przyklasnąć, powinien być na przykład ustawowo wprowadzony nakaz miłowania bliźniego. Wtedy można by wsadzić do więzienia posłankę Kempę za jej uwagę w TVN24, że nie była w stanie oglądać relacji z gejowskiego ślubu, bo ją to brzydziło. Co konkretnie, posłanka Kempa nie zdradziła, ale można domyślić się, że wyobrażenie nocy poślubnej. Ciekawe, że posłance Klempie nie przyjdzie do głowy, że niektórych może brzydzić wyobrażenie, jak ona uprawia seks, ale dla nikogo nie jest to powodem, by zabraniać jej zalegalizowania związku z partnerem, z którym ten seks chce uprawiać. No, ale posłanka Kempa jest katoliczką, żyjemy w katolickim kraju, więc liczy się opinia posłanki Kempy (którą, miejmy nadzieję, partia Go Go przy takiej zgodności poglądów przyjmie do swojego grona, ratując od wypadnięcia ze sceny politycznej).
Skoro udało się spacyfikować gejów, partia Go Go powinna teraz wziąć się na przykład za antyklerykałów. Nie ma żadnego powodu, by ci w katolickim kraju bluźnili i opisywali w swoich książkach, jak księża chadzają do agencji towarzyskich. I to jeszcze ze szczegółami. A niby gdzie ten biedny ksiądz ma pójść, skoro nie ma żony? Poza tym, jeśli chodzi do agencji, to znaczy, że porządny, bo w agencjach nieletnie nie pracują. I w ogóle dyskusja na ten temat jest zbędna, skoro żyjemy w katolickim kraju. Należy wreszcie skończyć z półśrodkami w rodzaju dwóch lat więzienia za obrazę uczuć religijnych, z czego sądy orzekają tylko grzywny, zamiast posyłać bluźnierców za kratki. Autor, który zniesławia księży, choć mógłby pisać o „duchownych z powołania – dobrych i uczciwych”, powinien gnić w klasztornych lochach opalanych jego książkami.
:):):) boskie. Grunt to być typowym polskim katolikiem, czyli mega tolerancyjnym.
OdpowiedzUsuńAbsolutnie moim zamiarem nie było piętnowanie Pana. Po prostu napisałam, co mi się w książce nie spodobało. Chyba na tym polega pisanie recenzji - wymienienie plusów i minusów książki. Widocznie w Polsce nie można się wychylać ze swoim zdaniem. Lepiej pisać nieszczere recenzje. Bo potem powstaje cały post piętnujący recenzenta...
OdpowiedzUsuńAni ja nie czuję się napiętnowany, ani post nie piętnuje recenzenta (a tym bardziej nie cały). W Polsce rzeczywiście nie można się wychylać ze swoim zdaniem, ale dotyczy to niekatolików, którzy mogą pójść siedzieć za obrazę uczuć religijnych (czego właśnie m.in. dotyczy ten post). Pani, jak wnioskuję z zarzutów podniesionych w recenzji, jest katoliczką, więc może swoje poglądy wyrażać otwarcie, w tym również uznawać za mankament powieści, że zostały w niej skrytykowane hipokryzja i zboczenia księży. Nikt o to do Pani nie ma pretensji, ale skoro wyraża Pani jakiś pogląd, to musi liczyć się z tym, że pogląd ten stanie się przedmiotem polemiki lub krytyki.
UsuńProszę zresztą zauważyć, że ja niespecjalnie polemizuję z Pani recenzją, bo trudno jako poważny traktować zarzut, że autor krytykuje jakąś grupę społeczną za nieetyczne i przestępcze działania, tymczasem nie powinien, bo w tej grupie są też porządni ludzie, a sama grupa powinna z jakichś tam względów cieszyć się w danym kraju szczególnym poważaniem. Trudno też, żeby w tak pozytywnej recenzji przeszkadzało mi wskazanie czy to rzeczywistych, czy wyimaginowanych niedostatków książki. Ja polemizuję z samym Pani poglądem, że z krytyką księży to cicho, sza. Nie ma nic gorszego od ludzi, którzy uczą innych moralności, a sami dopuszczają się ohydnych czynów, więc o tym trzeba nie tylko pisać, lecz wręcz krzyczeć. I Polska właśnie nie powinna być krajem katolickim (a jest, i tego dotyczył mój post), bo z tego, że większość obywateli to katolicy, wcale nie wynika, że mają oni jakikolwiek mandat do narzucania innym zasad wynikających z ich przekonań religijnych.
A tak w ogóle to dziękuję za recenzję i mam nadzieję, że przez tę polemikę nie zrazi się Pani do mojej twórczości.