We wpisie Problem nie występuje, chcąc unaocznić bezczelność prezesów polskich sądów i Ministerstwa Sprawiedliwości, utrzymujących, że problem zwlekania z płatnościami dla tłumaczy nie istnieje, napisałem, że równie dobrze Ministerstwo Zdrowia mogłoby oświadczyć, że ludzie w Polsce nie chorują. Oczywiście nie spodziewałem się, iż rzeczywiście to nastąpi, ale arogancja władzy w Polsce najwyraźniej nie zna granic. Otóż w zeszły poniedziałek „Wyborcza” w artykule „Lekarzu, ucz się sam” poinformowała, że Ministerstwo Zdrowia drastycznie ograniczyło rezydenturę, czyli etaty dla absolwentów medycyny umożliwiające robienie specjalizacji. Uzasadnienie ministerstwa? Liczbę etatów zmniejszono, bo „uwzględniono potrzeby zdrowotne obywateli oraz dostęp do świadczeń zdrowotnych w danej dziedzinie medycyny na obszarze danego województwa”. Czyli ludzie są zdrowsi, kolejki do specjalistów zniknęły i tylu etatów, ile było dotąd, nie potrzeba. W takim mazowieckim na przykład zachorowalność na różne choroby spadła tak bardzo, że z 341 zeszłorocznych etatów potrzebnych okazało się tylko 39 (chyba pojadę w mazowieckie do okulisty, bo jak w dolnośląskim chciałem się na początku roku zarejestrować, to dowiedziałem się, że wolne miejsca są w kwietniu). Nieoficjalnie ministerstwo przyznaje, że prawdziwym powodem jest brak pieniędzy. I teraz pytanie, dlaczego nie powie tego oficjalnie, tylko uważa, że może przedstawić wyjaśnienie obrażające inteligencję każdego obywatela mającego IQ nieco wyższe niż Forrest Gump. Czy uważa, że wyborcy są tak durni, że uwierzą w takie dęte wyjaśnienie? A może wyborcy rzeczywiście są tak durni? Albo nie są durni i nie uwierzą, ale w Polsce nie dyskutuje się o faktach, nie podaje w polemice twardych danych, tylko uprawia jakiś teatr? Akceptowany przez obie strony. Bo nie jest to kwestia polityki, tylko polskości. Kiedyś śledziłem również szwedzką scenę polityczną i tam takiego cyrku nie było. Jeśli brakowało na coś pieniędzy, to się mówiło, że brakuje i dlaczego. A może tu jest pies pogrzebany? Bo jak wyjaśnić, że w dość zamożnym europejskim kraju przy ciągłym wzroście gospodarczym nagle nie ma pieniędzy na kształcenie lekarzy? Były i nagle nie ma? To gdzie się podziały? I pewnie jeszcze by się trzeba wytłumaczyć, dlaczego na leczenie ludzi brakuje, a na milionowe premie dla budujących stadiony, żeby polscy piłkarze mieli gdzie elegancko się skompromitować, nie? Chociaż akurat tu wytłumaczenie jest dość proste: sport to zdrowie, więc przeznaczanie pieniędzy na stadiony jest de facto przeznaczaniem ich na zdrowie. I teraz już nawet się nie zdziwię, jeśli rzeczniczka ministerstwa za jakiś czas taką bzdurę rzeczywiście wygłosi.
W czwartek „Wyborcza” zamieściła wywiad z biskupem Wojciechem Polakiem, który wyjaśnił, dlaczego Kościół jest taki pazerny na państwowe pieniądze: „potrzebuje tych pieniędzy jedynie do realizacji celów społecznie użytecznych. Brakuje przedszkoli. Kościół taką działalność prowadzi, wypełniając lukę, zastępując i wyręczając w tym państwo, ma więc prawo (…) oczekiwać wsparcia”. Czyli Kościół bierze od państwa pieniądze wyłącznie na prowadzenie przedszkoli. Nie na kapelanów wojskowych w pustych garnizonach, nie na pensje katechetów, którzy obiecywali pracować za darmo, nie na emerytury księży, bo czemu miałyby być opłacane przez podatników, tylko na przedszkola. Przedszkola, bo przedszkolakom da się jeszcze wmówić, że chrześcijańska mitologia to fakty, jeśli rodzice zaniedbali. A przecież religijna indoktry… to znaczy, edukacja, nie jest w takim prowadzonym przez księży przedszkolu jedyną. Nie zapominajmy o praktycznym wychowaniu seksualnym, które sprawia, że teoretyczne staje się zbędne, więc już do szkół wprowadzane być nie musi. Biskup Polak zapytany, czy Kościół będzie powiadamiał o kościelnych pedofilach policję i prokuraturę, owija w bawełnę: „Kwestie prawne są rozwiązywane zgodnie z systemem prawnym danego kraju”. Czyli nie będzie powiadamiał, bo w Polsce nie ma prawnego obowiązku zawiadamiania o przestępstwie. Powody niezgłaszania przestępstwa są trzy: świadek boi się zemsty, świadek nie chce ciągania po sądach, świadek kryje przestępcę (czwarty powód występujący w Polsce, że świadek nie chce usłyszeć od policjantów, żeby zajął się swoimi sprawami, a nie bawił w szeryfa – autentyk, relacja kierowcy, który próbował powiadomić rzekomych stróżów prawa o samochodzie jadącym zygzakiem – pomijam). Czy proboszcz, który przydybał wikarego z ministrantem, boi się, że wikary go pobije albo zamorduje? Wątpliwe. Czy ksiądz katolicki może odznaczać się znieczulicą społeczną i nie chcieć reagować na zło? Z definicji nie może. Czyli biskup Polak informuje, że polski Kościół nadal będzie krył pedofilów. Bo i czemu taki proboszcz miałby donosić na wikariusza? Przecież jak proboszczowi się zachce, wikariusz mógłby donieść na niego. Jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie.
„Nowe Książki” poinformowały o ustanowieniu nowej nagrody literackiej „Gryfia” przyznawanej w Szczecinie. Nagroda nie w kij dmuchał, bo 50 tysięcy złotych. Taka sumka umożliwiłaby mi napisanie w całkowitym spokoju dwóch książek, więc sprawdziłem, czy mógłbym się zgłosić. Bo zwykle kryminałów nie nagradzają. Okazało się, iż nie mogę się zgłosić, ale nie dlatego, że pisuję kryminały, tylko dlatego, że nie pisuję ich jako kobieta. Nagroda jest wyłącznie dla kobiet. Ponieważ na okrągło słyszę od tak zwanych feministek, że dyskryminacja ze względu na płeć jest skandaliczna, niedopuszczalna i niezgodna z konstytucją (z czym zresztą całkowicie się zgadzam), sprawdziłem, czy pani Środa lub Szczuka zaprotestowały przeciwko seksistowskiej nagrodzie literackiej. Nie zaprotestowały. Przewodniczącą jury jest zajmująca się problematyką gender pisarka Inga Iwasiów. Indze Iwasiów bardzo na przykład przeszkadza, jeśli w programie telewizyjnym wśród zaproszonych gości nie ma kobiety. Gości było raptem trzech. Kiedy się zaprasza trójkę gości, może się zdarzyć, że nie będzie wśród nich kobiety. Może się też zdarzyć, że nie będzie wśród nich na przykład blondyna. I nie było. Nikomu nie przyszło z tego powodu do głowy snuć wywodów o flekowaniu blondynów. Pani Iwasiów w doborze gości dopatrzyła się jednak drugiego dna. Drugiego dna nie dopatrzyła się w tym, że ma przyznawać nagrodę, której trzema pierwszymi laureatami będą kobiety, nie z przypadku, ale dlatego, że mężczyznom nie wolno startować. Gdyby ustanowiono nagrodę literacką wyłącznie dla mężczyzn, wymienione trzy panie podniosłyby jazgot na całą Polskę. Bo wszystkie zwierzęta mają być równe. Ale, jak widać, niektóre mogą być równiejsze.
PS. Przy okazji bardzo polecam „Nowe Książki” tym, którzy szukają pełnej informacji o ukazujących się w Polsce tytułach. Miesięcznik ten ma bowiem dział „Książki nadesłane”, w którym odnotowuje wszystkie nadesłane przez wydawnictwa pozycje, nawet jeśli ich nie recenzuje, oraz wkładkę „Kurier”, gdzie ukazuje się informacja o nowościach i zapowiedziach (ale nie odległych, na ogół są to tytuły mające wyjść w następnym miesiącu). Czasopismo kosztuje 8 złotych, w kioskach nie do dostania, ale można sobie zaprenumerować na dowolny okres, wydawca pokrywa koszty wysyłki.
W Szwecji też dyskryminowali facetów. W latach 1998-2001 przyznawano nagrodę im. Heleny Poloni najlepszym autorkom kryminałów. Nagroda przyniosła oczekiwany skutek, kobiety wzięły się do roboty i dziś mamy wiele królowych szwedzkiego kryminału :)
OdpowiedzUsuńhttp://sv.wikipedia.org/wiki/Polonipriset
Stała Czytelniczka