Większość firm próbuje podczepić się pod walentynki, więc nie powinno dziwić, że Psychoskok ogłosił „z okazji Walentynek” Walentynowy konkurs literacki.
Proszę zwrócić uwagę, jak Psychoskok, pisząc błędnie nazwę święta dużą literą i źle tworząc przymiotnik, zgrabnie sygnalizuje, że mamy do czynienia z pseudowydawnictwem, w którym nikt nie będzie potrafił poprawić nadesłanego tekstu.
Konkurs Psychoskok organizuje wraz z portalem „Autorzy365”, a partnerem jest m. in. serwis „Biblioteczka Uchwycone chwile”. Oba albo należą do Psychoskoka, albo przynajmniej są nastawione na promowanie autorów i książek tego pseudowydawnictwa, więc spokojnie można powiedzieć, że konkurs Psychoskok zorganizował we współpracy ze sobą i sam objął go patronatem.
Na konkurs należy nadesłać opowiadanie o miłości, a najlepsze, o czym informuje nawet plakat, zostanie wydane w „zbiorowym e-booku”. Komuś może wydawać się to mało, a przecież zwycięzca przejdzie w ten sposób do historii: zostanie pierwszym autorem, którego opowiadanie będzie tworzyło zbiorowy e-book.
Jakiś czas temu opisywałem konkurs wydawnictwa Czwarta Strona, w którym do wygrania było honorarium za napisaną książkę. Psychoskok idzie dalej, co specjalnie nie dziwi, bo w odróżnieniu od Czwartej Strony nie jest żadnym wydawnictwem, ale mimo to nagrody powalają. Bo co można wygrać? Wydanie elektroniczne „z nazwiskami autorów” i „wydany ebook nieodpłatnie”. Zgodnie z ustawą o prawie autorskim wydawca każdego utworu jest zobowiązany opatrzyć go nazwiskiem autora (chyba że twórca tego nie chce) i przekazać mu egzemplarz autorski. Czyli w konkursie Psychoskoka wygrywamy, że Psychoskok, publikując nasz utwór, będzie przestrzegał prawa.
Frapująca jest polszczyzna, jaką posługują się organizatorzy konkursu _literackiego_: „Każdy zwycięzca otrzyma wydany zbiór opowiadań (ebook), który po wydaniu zostanie im przesłany na podany przez nie adres email”. Zostanie im przesłany. Im? Każdym zwycięzcom? Na podany przez nie adres. Przez nie? Przez te zwycięzcy?
Laureaci w liczbie dziesięciu mają swoje opowiadania oddać za darmo, do tego nie wiadomo, na jakich warunkach. Psychoskok pisze w regulaminie, że uczestnik ma przekazać majątkowe prawa autorskie do opowiadania, a w nawiasie, że udzielić licencji niewyłącznej. Są to dwa wykluczające się rozwiązania, tymczasem „fachowcom” z Psychoskoka wydaje się, że drugie jest uściśleniem pierwszego.
Ciekawe, ilu frajerów zechce zrobić Psychoskokowi dobrze i odda mu za friko swoje opowiadanie. Do zmasakrowania przez niedouczonych redaktorów Psychoskoka albo do opublikowania w stanie surowym. I do zarabiania na nim kasy, bo skoro tylko laureaci dostaną e-booka nieodpłatnie, oznacza to, że inni będą musieli za niego bulić.
„Na podany przez nie adres. Przez nie? Przez te zwycięzcy?”
OdpowiedzUsuńNo przecież na adres podany przez opowiadania :) Chętni się znajdą. Pan Zackiewicz na pewno wykorzysta taaką okazję.
Wsparcie dla debiutantów, że hoho. I można przysłać dwa teksty w jednym pliku. Pocieszni są :)
OdpowiedzUsuńJeden prozą, drugi „w formie wierszowanej”. Tzw. opowiadanie poetyckie.
UsuńBiorąc pod uwagę oszałamiającą sprzedaż literatury made by Psychoskok, nad kwestią praw majątkowych można przejść do porządku dziennego, bo czy zostaną przekazane, czy nie, to finansowo mniej więcej na jedno wychodzi.
OdpowiedzUsuńNa tym mogą akurat zarobić, bo hasło „zbiór najlepszych konkursowych opowiadań o miłości” może przyciągnąć kupujących, pewnie zresztą po to ten konkurs. Ale z góry powiedziane jest, że autor nie zobaczy ani grosza. Kwestia praw jest istotna dla tego, co będzie można zrobić z opowiadaniem później. Jeśli przekażemy prawa majątkowe, nic, pozostanie na zawsze własnością Psychoskoka (bo przekazanie ma być „bez ograniczeń czasowych”). Przy licencji niewyłącznej wolno je równolegle opublikować, choć odpłatnie raczej się nie da, skoro również Psychoskok będzie nim dysponował. Tyle że bezterminową licencję można wypowiedzieć (czego pewnie w Psychoskoku nie wiedzą).
UsuńW Psychoskoku bardzo uważnie czytają mojego bloga, wskazane błędy już poprawili :-) No, nie wszystkie, przy niektórych nie połapali się, o jakim błędzie mowa. Niestety, zrobienie nowego plakatu to pewnie duży kłopot. Nie wiedzą też, o co chodzi z tymi prawami i tą licencją, więc na razie zostawili.
OdpowiedzUsuńPanie Pawle, śledzimy Pana wpisy od jakiegoś czasu:). Pomijając ewidentne złośliwości pod kątem wydawnictw, które postanowił Pan z jakichś powodów szkalować, zastanawia nas, skąd ta misyjna wręcz praca na rzecz... No właśnie... Czego lub kogo? Rozżalenie na wydawców, z którymi Panu nie poszło? Brak zadowalających wyników sprzedaży książek? Niepokój związany ze stale rosnącą konkurencją (a nie... przecież to w większości wybryki grafomanów, więc nie chodzi o konkurencję). A może postanowił Pan odwdzięczyć się Oficynce i podokładać trochę innym wydawcom. Samo narzekanie na fatalny poziom literatury takich i takich wydawców lub autorów wydających książki samodzielnie, nie przełoży się też przecież na liczbę zleceń korekty czy redakcji.
OdpowiedzUsuńNo tak, jak się nie potrafi odpowiedzieć na zarzuty, to się dezawuuje krytyka wnikaniem, z jakich pobudek zarzuty postawił i dlaczego te pobudki są tak niskie.
UsuńCo do zleceń redakcji, to mogę wam zredagować to ogłoszenie o konkursie, skoro nawet po wskazaniu błędów nie potraficie ich poprawić. Jakieś dziwne to wasze „wydawnictwo”, że nie ma w nim ani jednej osoby, potrafiącej napisać poprawnie parę zdań po polsku. Oj, nie mogę zredagować, zapomniałem, że to ludzie mają wam płacić za wykonaną przez siebie pracę. No, to z dobrego serca: w punkcie dziewiątym regulaminu macie dwa błędy interpunkcyjne, jeden logiczny i dwa gramatyczne (w tym niezgodność podmiotu z orzeczeniem). Czy też w waszym przypadku to za mało informacji, żebyście zdołali te błędy poprawić?
I jeszcze podpowiedź dla przedstawiciela „wydawnictwa”: w razie nieumiejętności podpisania się należy wcisnąć na klawiaturze trzykrotnie znak „+”.
„Ten cały Pollak ciągle pisze o nas negatywnie. Pewnie jest smutnym, sfrustrowanym człowiekiem po rozwodzie, któremu spłonął dom, samochód i któremu zdechła jego ukochana tęczowa papużka falista. Pewnie kiedyś pies któregoś autora z wydawnictwa ze współfinansowaniem narobił Pollakowi pod ogrodzenie i to dlatego teraz się na nas mści. No bo jak inaczej wyjaśnić te rzeczy, które o nas bez przerwy wypisuje? Przecież to wszystko ewidentne złośliwości! Bzdury polegające na tym, że są bzdurne i bez wątpienia nieprawdziwe!”.
UsuńSerio... kiedyś jeszcze można było się pośmiać z tego typu komentarzy, ale teraz znamienna taktyka obrońców grafomanii: „Nie mam argumentów, to będę snuć domysły o niecnych motywach autora.” jest już oklepana do bólu. Wymyślcie coś nowego.
~ tomato
Obawiam się, że pisząc "wymyślcie" wiesza Pan poprzeczkę nieco za wysoko. W końcu "wymyślić" ma ścisły związek z myśleniem.
UsuńFirmy oferujące self publishing nie mieszczą się w definicji wydawnictwa, a twórcy korzystający z usług tych firm nie są żadną konkurencją dla pisarzy.
OdpowiedzUsuńOj niestety jednak są. Wydawcy mają coraz mniejsze budżety na promocję nowości, więc trudniej się wybić z wartościowym tytułem. Dochodzi też kwestia cen (selfpublishing skutecznie je obniża i w tym sensie jest również konkurencją dla tradycyjnych wydawnictw, wystarczy spojrzeć na ebooki).
UsuńNie zgadzam się. Ktoś, kto raz się naciął na wypust self, będzie już uważał. Inna sprawa, taniej wychodzi wydrukowanie książki własnym sumptem w drukarni, która nie udaje, że jest czymś więcej, niż drukarnia, niż płacenie pseudowydawnictwu. I jeszcze jedno, self i wartościowy tytuł, te dwa słowa nie powinny stać zbyt blisko siebie. Zwyczajnie, nie mają przestrzeni wspólnej.
UsuńAnonimowy, papierowe książki tych "wydawnictw" wcale nie są tańsze niż ksiązki normalnych wydawców. Zwykle są droższe, zwłaszcza, jeśli ich objętość przekracza 400 stron. Nie wiem, jak z ebookami, ale wydaje mi się, że jeśli ktoś już kupuje ebooki, to jest raczej czytelnikiem obeznanym, a nie przypadkowym i li tylko na cenę się nie nabierze.
UsuńKomentarz do usuniętego w tym miejscu komentarza: Działowi PR Psychoskoka serdecznie dziękuję za uwagę, anonimowe peany o wyższości self-publishingu nad świętami Bożego Narodzenia z argumentami, że już Homer korzystał z vanity, zamieszczajcie sobie na swojej stronie.
UsuńSwoją drogą – poziom tego tak zwanego PR-u jest wprost proporcjonalny do poziomu psychoskokowej redakcji.
Usuń~ tomato
Skąd tyle jadu? Obrzucania błotem, oby kiedyś przyszedł czas na refleksje. Czy można być aż tak zgorzkniałym człowiekiem? Żal mi Pana, przecież musi Pan patrzeć w lustro!!! Co Pan wtedy widzi? Jest Pan z siebie dumny?
OdpowiedzUsuńGość, który żyje z oszukiwania grafomanów, że są pisarzami, i z oszukiwania czytelników, że oferuje im pełnowartościową literaturę, każe mi patrzeć w lustro. Smaczne. Raz już na pański personalny atak odpowiedziałem, więc co ta powtórka ma celu? Naprawdę spodziewasz się pan, że się nią przejmę, albo że czytelnicy mojego bloga nie dostrzegą, że nie potrafisz pan na obronę swojego szemranego interesiku przedstawić pół zdania merytorycznego argumentu?
UsuńJak widzę, punkt dziewiąty regulaminu nadal z błędami. Co, burza mózgów w „wydawnictwie” nie przyniosła efektów, zapytywani pisaże Psychoskoka bezradnie rozłożyli ręce, w poradni językowej powiedzieli, że nie odpowiadają na pytania z zakresu szkoły podstawowej? A może jakiś litościwy przesłał wam rozwiązanie (wasze kalectwo językowe musi budzić litość), ale uznaliście, że Paweł Pollak nie krytykuje merytorycznie, lecz pluje jadem, więc błędów nie ma? Tylko ciut niekonsekwentni w tej postawie jesteście, bo wtedy powinniście przywrócić błędy, które poprawiliście po tym, jak wskazałem je wam we wpisie.
Tak z ciekawości: kto będzie oceniał nadesłane opowiadania, bo nic o składzie jury nie ma? Czy te same kaleki językowe, które redagowały ogłoszenie o konkursie?
Nie tylko dziewiąty punkt jest pełen błędów, pozostałe również. Zastanawiam się, czy pisanie tak koślawym językiem nie jest swego rodzaju talentem. Ja tak nie potrafię, choćbym nie wiem jak się starała.
UsuńPytanie, dlaczego tak się dzieje. Z tego, co się zorientowałem, właściciel sam jest grafomanem, którego nie chciały normalne wydawnictwa. Ale przecież zatrudnienie kompetentnych ludzi nie powinno przekraczać jego możliwości. I spokojnie znalazłby redaktora bez kręgosłupa, który zgodziłby się współpracować z taką firemką. Czy facet kompletnie nie rozumie, że literatura opiera się na języku, i zatrudnia ludzi, nie patrząc na ich językowe kompetencje? Czy też sam je sprawdza, w związku z czym nie widzi, że zatrudnia językowe kaleki?
UsuńPodejrzewam, że samo pojęcie kompetencji językowych jest dla niego nie do zrozumienia. Gość zapewne z tych święcie przekonanych, że etniczna przynależność do narodu polskiego jest jednoznaczna z opanowaniem polszczyzny w stopniu doskonałym, a miernikiem tegoż opanowania jest tak zwane "dogadać się". Gramatyka, ortografia, składnia, interpunkcja, frazeologia czy elementarna logika to nie na ich IQ, zresztą po co to, skoro szyskie me rozumiom, a domaganie się znajomości i stosowania tej tajemnej wiedzy to "hejt", prześladowanie i "obrzucanie błotem" (tylko patrzeć, jak zaczną wrzeszczeć "hańba").
Usuńbo jak to mówią :) Pollak tkwi w szczegółach :)
OdpowiedzUsuńA ja dziwię się trochę p.Pawłowi. Nie rozumiem ludzi, którzy tak łatwo trwonią swój cenny czas na sprawy innych, zamiast dbać o swoje. I to w złym znaczeniu. Nie mylić z altruizmem:). Gdybym miał na koncie kilka książek i cały ten wydawniczy biznes byłby mi tak dobrze znany, z pewnością nie zajmowałabym się innymi i deprecjonowaniem ich "osiągnięć", a zawalczyłbym o swoją pozycję jako pisarz. Z mojego podwórka: kiedy już jako świetnie zapowiadający się muzyk, wydam płytę smooth jazz, to nie będę jej promował poprzez publiczne linczowanie wykonawców disco polo. Nie tędy droga. A że mam również na swoim koncie samodzielnie wydaną książkę podróżniczą, na której również nie zostawiłby Pan suchej nitki, to rozumiem to oburzenie moich kolegów "po fachu";). Dobrze, że poza trwonieniem czasu i energii na kąśliwe ocenianie innych, można na Pana blogu znaleźć też sporo cennych informacji, za które dziękuję.
OdpowiedzUsuńMichał
Widzę, że psuję Psychoskokowi interes bardziej, niż myślałem. Bo tego nie napisali sami, to musieli zlecić profesjonalnej agencji PR. Rzekomy zwolennik z troską pochyla się nade mną, zgrabnie sącząc, jak niegodziwa jest moja krytyka. Weźcie, zapłaćcie laureatom konkursu za opowiadania, a nie PR-owcom za obronę waszej pseudoliterackiej działalności.
UsuńZadziwiająca troska o cudzy czas :)
UsuńZamiast dołączać się do głupiego hejtu, a niestety tak należy rozumieć sens tego bloga, załóż Pan wydawnictwo lub agencję literacką i spełniaj się tam. Życzę sukcesów!
OdpowiedzUsuńJa się nie dołączam, ja inspiruję. Który to już wasz komentarz bez słówka odpowiedzi na zarzuty zawarte we wpisie? Ciekawiłoby mnie, czy macie świadomość, że ten wasz konkurs (wraz z opisem) jest tak denny, że nie macie najmniejszych szans, by go wybronić, czy też uważacie go za świetny, ale wasz poziom intelektualny nie pozwala na przedstawienie argumentów w jego obronie?
UsuńGdyby Pana rola polegała na recenzowaniu książek i komentowaniu różnych tematów związanych z literaturą i branżą wydawniczą, byłyby to przekazy wartościowe, i w pełni zgodne z prawem (zgodność z normami etycznymi to odrębny temat). Jednak bardzo nierozważnie porusza się Pan wokół zniesławiania osób lub firm.
OdpowiedzUsuńAha? Pozwijcie mnie.
UsuńRozumiem, że zdaniem anonima Psychoskok nie jest wydawnictwem, a jego produkty - literaturą, bo tak wynika ze sformułowania "gdyby Pana rola polegała na recenzowaniu książek i komentowaniu różnych tematów związanych z literaturą i branżą wydawniczą (...)". Czyżby pierwszy krok do konsensusu?
UsuńNie, poddaję się. :D
OdpowiedzUsuńChyba naprawdę nie ma co liczyć na inną retorykę ze strony psychoskokowego PR-u/anonimowych obrońców grafomanii niż ciągle te same bezwartościowe, niepoparte niczym farmazony o nikczemnych pobudkach, obrzucaniu błotem, hejtach, a teraz jeszcze ponadto o przekazach niezgodnych z prawem! (a już myślałem, że większych bzdur tu nie wyczytam). Naprawdę, jak tu z takimi prowadzić dyskusję, kiedy wygląda ona tak: „Jesteś głupi.” / „Ale dlaczego?” / „Bo jesteś głupi”.
~ tomato
Rozpacz. Ale to częste zjawisko w takich dyskusjach: kompletny brak argumentów albo argumenty na poziomie gimbazy -"To zrób sam" dobre rady i pogróżki.
OdpowiedzUsuńCiekawe, ile opowiadań dostali?
Chomik
Pewnie niemało... Żal mi grafomanów. Jakaś tajemnicza siła zmusza ich do pisania i prób publikacji, a różni cwaniacy z tego korzystają.
UsuńA konkurencja nie śpi. I - surprise, surprise - nawet jest skłonna zapłacić zwycięzcy! ;)
OdpowiedzUsuńhttp://www.aktualnekonkursy.pl/konkursy-literackie/ad/literacki-debiut-roku,4302.html