Coca-Cola w przeciwieństwie do naszego przyszłego byłego prezydenta się reklamuje:
Plakat oburzył posła PiS-u Stanisława Piętę:
Dawno nie byliśmy świadkami manifestu takiej pogardy dla chrześcijaństwa, rodziny i godności dziecka. Coca-Cola=wstyd.
Poseł Pięta oburzył się na Twitterze, więc lakonicznie, co, niestety, skazuje mnie na domysły interpretacyjne.
I tak poseł Pięta informuje, że już dawno nie spotkał się z atakami na chrześcijaństwo, co świadczy o tym, iż rzeczy w kraju zmierzają we właściwym kierunku. A po wybraniu biskupiego przydupasa na prezydenta tylko powinny w tym kierunku przyśpieszyć, więc takie plakaty będące manifestem pogardy dla chrześcijaństwa raz na zawsze znikną z naszego krajobrazu. Trzeba przy tym docenić przenikliwość posła Pięty, bo nie każdy od razu ten manifest i tę pogardę dostrzeże. Nikt na plakacie nie polewa krzyża colą ani tym bardziej mniej szlachetną cieczą. Ale właśnie o to chodzi, że krzyża nie ma. A powinien być. Krzyż jest w Sejmie, w szkole, w szpitalu, w urzędzie, więc dlaczego nie ma na plakacie?! A ta butelka coca-coli. Stoi ni w pięć, ni w dziewięć. A gdzie, symboliczne choćby przypomnienie, że to dzięki Wielkiemu Papieżowi Polakowi, który obalił komunizm, mogliśmy polo coctę zastąpić coca-colą?
Pogarda dla rodziny jest bardziej czytelna. Plakat przedstawia dwóch gejów, tworzących najwyraźniej związek i bezczelnie z tego powodu szczęśliwych. A przecież nic nie stało na przeszkodzie, by każdy z nich normalnie się ożenił, unieszczęśliwiając siebie i wybraną kobietę. Umówmy się, że szczęście w małżeństwie to nie jest rzecz najważniejsza, najważniejsze, by tworzyli je mężczyzna z kobietą. A potem mężczyzna może sobie wziąć kochankę, jak mu kobieta, z którą się ożenił, nie pasuje. Grunt, żeby się nie rozwodził, to żaden ksiądz wypominał kochanek mu nie będzie. Czy, w tym przypadku, kochanka. Grunt to dyskrecja. Ksiądz zresztą może podpowiedzieć, jak się takie sprawy załatwia, ma przecież doświadczenie we wciskaniu wiernym, że gosposia to gosposia. Albo samemu być do dyspozycji, bo przecież czasami zamiast gosposi jest kleryk.
Jeśli chodzi o godność dziecka, to najpierw myślałem, że ci geje porwali je jakiejś katolickiej rodzinie. Ale wtedy byliby za kratami, a krat na plakacie nie ma. Czyli adoptowali. Zabrali z domu dziecka. Skandal. Proszę zobaczyć, jakie to dziecko jest uśmiechnięte i rozradowane. Czy to po chrześcijańsku? Chrześcijaństwo jest przecież religią umartwiania się i cierpienia. Chrystus umarł na krzyżu, to jak można się śmiać? Nie, dziecko powinno wrócić pod opiekę siostry Bernadetty. Jako dobra katoliczka wie ona, co jest dla takiego dziecka najlepsze: regularne bicie i gwałcenie, wtedy wejdzie ono w dorosłe życie naprawdę zahartowane.
Jak coca-coli nie piję, tak po twicie posła Pięty poszedłem do sklepu i nabyłem. Napoiłem nią mojego jeża.
Panie Pawle, ogólnie zgadzam się z Panem, ale jest jedna rzecz, która mi nie daje spokoju: po co Coca Cola zrobiła taką reklamę? Jaki jest jej komunikat i do jakiej grupy jest skierowana? Nie znam się na homoseksualistach. Czy rzeczywiście jest to tak wielka grupa, że CC zobaczyła tam tak poważnego, masowego konsumenta gazowanych napojów, że postanowiła o niego powalczyć spersonalizowaną komunikacją? Być może tak, bo oni raczej nie strzelają w ciemno.
OdpowiedzUsuńWiec albo mamy w naszym kraju olbrzymią nadreprezentację stosunkowo majętnych homoseksualistów albo jednak jest to jednak jakiś rodzaj prowokacji.
"Nie znam się na homoseksualistach". Myślisz, że jakaś szczegółowa wiedza jest w tym zakresie potrzebna, może odrębny fakultet? W końcu na pewno różnią się w sposób istotny od reszty ludzkości. Z twojego (moim zdaniem wysoce żenującego) komentarza Bartku wynika, że reklamy powinny być kierowane tylko do majętnych grup, a może tylko do największych. A może proponujesz jeszcze jakiś inny podział ludzi na mniej lub bardziej godnych bycia adresatem reklamy gazowanego napoju?
UsuńPani K.
Z reguły wydawanie pieniędzy na marketing wiąże się z jakimś określonym celem.
UsuńTak, celem jest z reguły zachęta do nabycia konkretnego towaru. I nijak to się ma do Twojego komentarza. Uważam, że problemem godnym uwagi jest nadreprezentacja głupoty i prymitywnego myślenia, a nie "stosunkowo majętnych homoseksualistów".
UsuńPani K.
Zgadza się! Skoro już udało nam się dobrnąć do tego momentu, ponawiam moje pytanie: po co Coca Cola zrobiła taką reklamę i jaki jest jej komunikat?
UsuńŻeby sprzedać produkt. Produkt, który jest skierowany do każdego i który przez każdego może zostać kupiony.
UsuńA po co zrobili reklamę "'I'd Like to Buy the World a Coke" ?
Mam wrażenie, że tłumaczę rzeczy oczywiste.
Nie. To nie jest oczywiste. Powyższa kreacja funkcjonuje na rynku Holenderskim. W Polsce komunikacja jest zupełnie nietrafiona - właśnie ze względu na kontrowersje, które CC nie są potrzebne.
UsuńNie widziałem tych billboardów na żywo a o sprawie piszą głównie takie gazety jak Fakt i Super Express. Mogę się mylić, ale jednak obstawiam, że to fake.
Przymiotniki utworzone od nazw krajów piszemy z małej litery czyli rynek "holenderski". Żeby po pisarzu poprawiać.... CC wcześniej publikowała reklamy z takim motywem.Nie podzielam Twojej oceny trafności komunikacji, natomiast akceptuję i za naturalne uznaję, że jej odbiór będzie zależał od światopoglądu odbiorcy. Moim zdaniem powinna zostać odebrana jak każda inna reklama NAPOJU skierowana do konsumentów, pośród których - uwaga, teraz będzie mocna puenta - są nie tylko osoby heteroseksualne.Tadamm!
UsuńPani K.
Hmm… Dla mnie przesłanie marketingowe jest proste- „wybraliśmy szczęście ponad tradycję”. Czyli, w przełożeniu na kontekst coca-coli, „wybraliśmy smaczną colę ponad tradycyjny kompocik jabłkowy”. Ale może jestem dziwna, albo dokonuję nadinterpretacji?
UsuńDla mnie też nie jest oczywiste, do kogo jest adresowana ta reklama. Ale raczej nie do wszystkich potencjalnych konsumentów napojów Coca-Coli, bo ja na przykład - mając poglądy mocno konserwatywne - nie czuję się tutaj targetem.
UsuńAby zakończyć temat:
Usuń"O komentarz poprosiliśmy rzeczniczkę Coca-Coli Iwonę Zaczek. "Coca-Cola od zawsze szanuje wartości i wybory życiowe każdego człowieka. Wszelkie działania komunikacyjne są prowadzone, respektując uwarunkowania kulturowe, społeczne i prawne kraju, w którym operuje. Wspomniana reklama użyta została w Holandii, nigdy nie była i nie jest częścią działań marketingowych firmy w Polsce" - czytamy w przesłanym nam komunikacie."
http://wyborcza.pl/1,75478,18106473,Prawica_wzywa_do_bojkotu_Coca_Coli_za_kampanie___.html
Panie Pawle, nie pierwszy raz zgadzam się z Panem w całej rozciągłości. I nie pierwszy raz czytam na tej stronie świetnie napisany tekst! Dzięki.
OdpowiedzUsuńShirin Kader
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń"(...) bo bez Kościoła i bez tradycji naszej Polskiej to kim będziemy,kim się staniemy?"
UsuńHmmm... Nowoczesnym, cywilizowanym społeczeństwem?
Cyklistami, feministami a może jeszcze (szeptem) żydami. Czy też Żydami. Nie pisz pan, panie Pawle o gejach, bo ktoś złośliwy uzna pana za jednego, a nic gorszego już nie może człowieka przyzwoitego spotkać. Nie pisz pan też o grafomanach, bo zaczną się tacy na blogu udzielać. Nie wolno też mówić o raku, bo wiadomo jak to się kończy. Źle.
UsuńMożecie sobie kpić, ale spróbujcie wyciąć jakimś cudem religię, chrześcijaństwo i Boga w ogóle z kultury (polskiej), a się okaże. jak niewiele Wam zostało, a jak wiele Wam uciekło w niebyt.
UsuńCiekawi mnie rozwinięcie tego pojęcia nowoczesnego i cywilizowanego społeczeństwa bez własnej tradycji.
UsuńTak, drogi Tomku, ja się odcięłam od religii i tradycji i wyobraź sobie, świetnie mi się żyje.Wysłałam niepotrzebne mi rzeczy w niebyt, zostało całkiem sporo,dziękuję.
UsuńChomik
Jakoś w to nie wierzę, długoterminowo euforia niby wolności minie i pozostanie pustka.
UsuńOdciąć się od religii - można, to rozumiem. Ale od setek lat tradycji, która kształtowała nasz krąg kulturowy? No nie wiem...
UsuńNiedawno dowiedziałam się, że ustawa antyprzemocowa jest sprzeczna z polską tradycją. To ja, pardon my Klatchian, pieprzę taką tradycję i potrafię się bez niej świetnie obejść. Wolę pustkę, mniej duszno.
UsuńA ja poproszę o skonkretyzowanie, o jakiej tradycji mówimy i o jakim kręgu kulturowym, bo nie wiem. Dotąd wydawało mi się, że my jesteśmy ten sam krąg kulturowy, co Francja, Hiszpania i Irlandia, gdzie tradycja jakoś nie stanęła na przeszkodzie, by zalegalizować małżeństwa homoseksualne. Ale może się myliłem i w tamtych krajach religią dominującą nie jest katolicyzm, tylko kult bogów greckich. A my z Europą nie mamy nic wspólnego, duchowo jesteśmy związani z Iranem i Bangladeszem. I niech mi ktoś wywiedzie, dlaczego z poszanowania tradycji ma wynikać dyskryminacja osób homoseksualnych. Bo wcześniej były dyskryminowane, to tak musi zostać? Protestowałbyś teraz, obrońco tradycji, przeciwko zniesieniu niewolnictwa, bo wcześniej było? Albo przeciwko zniesieniu pańszczyzny, bo wcześniej była?
UsuńI niewolnictwo, i pańszczyznę (która też jest formą niewolnictwa) uzasadniano "prawami boskimi". Ostatnio w dodatku podnoszą się głosy zwolenników tych boskich zabobonów, że pańszczyzna to bardzo dobra forma organizacji gospodarki i społeczeństwa, a Polska w jej epoce kwitła. Nie zdziwi mnie więc, jeżeli w następnym wpisie osobnik bojący się podpisać pod swoimi poglądami stwierdzi, że owszem, zniesienie pańszczyzny to upadek obyczajów i zamach na odwieczną moralność.
UsuńBardzo chwytliwe hasło, że się jest dyskryminowanym bo nie ma się takich praw jak tradycyjna rodzina, na której rozwój społeczeństwa się opiera. Oczywiście możemy się jako społeczeństwo zwijać a nie rozwijać, ją tego nie chcą. A z tym podpisywanie to komiczna uwaga, bo np. Baba potwór to oczywiście imię i nazwisko zapewne
Usuń"Niedawno dowiedziałam się, że ustawa antyprzemocowa jest sprzeczna z polską tradycją", Od kogo Szanowny Pan się tego dowiedział? Sam Pan nie wie co jest w naszej tradycji? Jak ktoś Panu powie, że kopanie w tyłek jest w polskiej tradycji to też Pan to tutaj przytoczy?
UsuńJa już na tym blogu się przedstawiałam, ale skoro no name taki żądny poznania mojej tożsamości, to voilà: my name is Perczak. Kamila Perczak. I...?
UsuńMiło mi, Zbigniew Lew się znajduje za anonimowym, taki mały przytyk, po co ta angielszczyzna w naszej konwersacji, szpan czy taka maniera nowomodna?
UsuńTrochę wstyd nie pojąć tak oczywistej aluzji literackiej, panie Zbigniewie.
UsuńJa wolę zdecydowanie po polsku, czy to żle brzmi?
UsuńA w tych książkach i filmach kochałem się jeszcze jak był to owoc zakazany, zatem wstydu nie odczuwam. Natomiast wkurzają mnie te angielskie wtręty wszędzie, chociaż sporo czasów spędziłem w USA. Jakoś tak nie szanujemy swojego języka.
Zbigniew. L
W sprawie tradycji i kręgu kulturowego odpowiedzi nie dostałem. Co do „chwytliwego hasła” to nie chodzi o to, że homoseksualiści nie mają takich samych praw jak tradycyjna rodzina, tylko że nie mają takich samych praw jak heteroseksualiści. Każdy dorosły heteroseksualista może się związać z inną dorosłą osobą, która wyraża na to zgodę, i może ten związek zalegalizować. Przy czym państwa nie interesuje, czy ta para zamierza mieć dzieci, czy w ogóle może mieć dzieci, nie anuluje ich związku, jeśli dzieci się nie pojawią, ba, nie zabrania małżeństw osobom w wieku podeszłym, które z pewnością dzieci już mieć nie będą. Czyli jedynym i prawdziwym powodem niezgadzania się na legalne związki homoseksualne jest to, że władzy nie podoba się ich orientacja seksualna.
UsuńDorzuciłabym jeszcze, że małżeństwa homo byłyby zapewne bardziej udane i szczęśliwsze od stadeł hetero, ponieważ raczej nie byłyby zawierane z powodów w rodzaju ciąży, "co ludzie powiedzą", "mam już 24 lata" czy "mama płacze, że chce mieć wnuki".
UsuńEuropa w sporej części odeszła od swoich korzeni i tradycji, taka fala dziejowa, jak zacznie dolegać nastąpi powrót do korzeni. Nie do końca jesteśmy ten sam krąg kulturowy co Francja czy Hiszpania, jednak byliśmy zawsze bardziej tolerancyjni, chociażby dla innych wyznań. Jednak stawia Pan w swoim wywodzie znak różności między tradycyjna rodziną a związkiem innego rodzaju. Problem w tym, że tradycyjna rodzina jest w odwrocie, wprowadza się na jej miejsce inne rozwiązania, które powodują, że jako społeczeństwo zaczynamy się kurczyć.
UsuńNo a to co Pani napisała to ciekawa teza, ja znam szczęśliwe rodziny - czyli ojciec i matka decydujący o posiadaniu dzieci i odpowiedzialnie je wychowujący. Z punktu widzenia rozwoju społeczeństwa wspomagający ten rozwój. Może po prostu trzeba zmieniać rzeczywistość, uczyć ludzi odpowiedzialności i współodpowiedzialności, patrzenia dalej niż koniec własnego nosa, nie skakania z kwiatka na kwiatek bo taka moda? Odejście od zasad i tradycji powoduje u wielu osób niestety zagubienie.
A ja znam człowieka, który ma sześć palców u lewej ręki. Co, rzecz jasna, oznacza, że wszyscy ludzie mają sześć palców u lewej ręki. Co do odpowiedzialności, to geje i lesbijki chcą zawierać formalne związki właśnie po to, żeby móc wzajemnie za siebie odpowiadać i wspierać się. Ludziom "skaczącym z kwiatka na kwiatek" (dlaczego mam wrażenie, że im Pan zazdrości?) taka instytucja prawna nie jest do niczego potrzebna.
UsuńSzanowna Pani, porównanie człowieka z sześcioma palcami do normalnie funkcjonujących rodzin zupełnie nie pasuje, nie ta grupa zagadnień i skala zjawiska. Czyli grupa o której Pani pisze bez tych związków nie jest w stanie się wspierać i za siebie odpowiadać? Wycieczki osobiste zwykle pojawiają się jak brakuje innych argumentów. To ciekawe jest, że środowiska niby postępowych z jednej strony uważają wolne związki za wspaniałe narzędzie a z drugiej koniecznie widziałyby związki formalne w grupach mniejszości.
Usuń"Normalnie", "nienormalnie", "normalny", "nienormalny" - słowa bardzo charakterystyczne dla osobników o ciasnych horyzontach i potwornie bojących się świata rozciągającego się za ich opłotkami. Co do możliwości wspierania się, to proszę przeczytać odpowiednie artykuły kodeksu rodzinnego, karnego, ustawy o zawodzie lekarza i inne przepisy regulujące stosunki międzyludzkie. A wycieczki osobiste sam Pan prowokuje.
UsuńSzanowna Pani, wycieczek osobistych się nie prowokuje, wycieczki osobiste ktoś konkretny do kogoś robi. Pisała Pani o rozbitych rodzinach, ja pisze o normalnie funkcjonujących, taki kontekst, którego Pani, z całym szacunkiem, nie zrozumiała. Bez obrazy, ale nie znoszę fanatyzmu, czy z prawa czy z lewa, czy z ambony, z obszaru niby nowoczesnych, nie znoszę także ludzi niegrzecznych i obrażających innych kiedy brakuje argumentów. Z tego powodu to mój ostatni wpis w tej sprawie.
Usuń„Nastąpi powrót do korzeni”. Pan, zamiast argumentować i odpowiadać na argumenty, wygłasza hasła całkowicie pozbawione treści. Czym to się konkretnie objawi, jak i dlaczego zmienią się stosunki społeczne, będące tym powrotem? I do jakich korzeni niby wrócimy? Do jaskiń czy na drzewa w Afryce?
UsuńProblem w tym, że tradycyjna rodzina jest w odwrocie, wprowadza się na jej miejsce inne rozwiązania, które powodują, że jako społeczeństwo zaczynamy się kurczyć.
Nikt nie wprowadza żadnych rozwiązań, społeczeństwo samoistnie się zmienia, ewoluuje. Nikt nie zakazuje ludziom brać ślubów, przeciwnie, państwo ich do tego zachęca, a mimo to coraz więcej osób wybiera nieformalne związki. Można się na tę rzeczywistość obrazić i nawoływać do powrotu do korzeni (czyli polska metoda) albo się z nią pogodzić i próbować rozwiązać problem (szwedzka). Współczynnik dzietności (w Szwecji wyższy niż w Polsce) chyba jednoznacznie wskazuje, co jest właściwym działaniem.
Krąg kulturowy europejski. Ukształtowany przez kulturę antyczną i chrześcijańską. Tradycja wchodzi w skład kultury. Nie należy mylić z religią - to także inne elementy, które już się od religii oderwały i funkcjonują niezależnie. W skrócie: nie odniosłam się do wpisu pana Pawła, ale do wypowiedzi Chomika. Byłam ciekawa jak Chomikowi udało się całkowicie oderwać się od tradycji? Pytam serio. No chyba że Chomik zmienił krąg kulturowy?
UsuńJeżeli ktoś tu nie rozumie, drogi anonimie, to z całą pewnością nie ja. I nie mnie brakuje argumentów, nie ja powtarzam w kółko tyleż wyświechtane, co bezsensowne frazesy o "tradycyjnej rodzinie", "rozwoju społeczeństwa" i bliżej nieokreślonej straszliwej katastrofie, która rzeczone społeczeństwo czeka w przypadku usankcjonowania związków nieheterokościółkowych, nie ja również wyskakuję z odzywkami z kategorii "a właśnie że nie, bo moi znajomi" i słówkami-wytrychami w rodzaju "jesteś głupia", "obrażanie" i "fanatyzm" (nawiasem mówiąc, skoro tak Pan go nie lubi, to dlaczego go Pan uprawia? To jakaś nowa forma umartwiania się?). A jeżeli to naprawdę ostatni Pana wpis, to tylko lepiej.
Usuń„Nikt nie zakazuje ludziom brać ślubów, przeciwnie, państwo ich do tego zachęca, a mimo to coraz więcej osób wybiera nieformalne związki”. Skoro taki trend to czemu tak Pan argumentuje za sformalizowaniem związków jednopłciowych?
Usuń„Pan, zamiast argumentować i odpowiadać na argumenty, wygłasza hasła całkowicie pozbawione treści”. Nie merytoryczna wycieczka osobista.
„I do jakich korzeni niby wrócimy? Do jaskiń czy na drzewa w Afryce?”. Każdy jak widać inaczej widzi swoje korzenie, ja myślę o zasadach życia, uczciwości, szanowaniu innych i takich tam, a Pan o tym co Pan napisał.
„Nikt nie wprowadza żadnych rozwiązań, społeczeństwo samoistnie się zmienia, ewoluuje”. Oczywiście, nie obowiązują nas żadne prawa i żadna szeroko prowadzona przez określoną mniejszość konsekwentna kampania nie ma żadnego wpływu na te prawa rozumiem, że Pan w to wierzy.
„Współczynnik dzietności (w Szwecji wyższy niż w Polsce) chyba jednoznacznie wskazuje, co jest właściwym działaniem”. Dane za 2013 rok - ten współczynnik w Szwecji to było 1,67, co dało 173 pozycję na świecie, bez komentarza. Napisałem Panu, że przyjmuję do wiadomości Pana zdanie rozumiem, że odpowiedział Pan sobie na to pytanie o którym pisałem i za nic Pan mojego zdania do wiadomości nie przyjmie, z tego powodu nie widzę sensu w odpowiedzi na Pana odpowiedź na mój wpis poniżej, dziękuję zatem za wymianę poglądów.
Współczynnik dzietności w Polsce w 2013 r. wyniósł 1,32, co dało 212 miejsce na świecie. Kto jest bliżej celu, my czy Szwedzi?
UsuńWyjaśniłem, dlaczego optuję za zalegalizowaniem związków jednopłciowych. Bo obywatele są równi i wszyscy muszą mieć te same prawa. Jeśli państwo zniesie urzędowe legalizowanie związków, przestanę.
I powtórzę swoje pytanie, którego pan różnymi wykrętami unika: w jaki sposób związki jednopłciowe szkodzą tradycyjnej rodzinie?
Niestety, pochodzimy od tej samej małpy, która w Afryce zeszła z drzewa na ziemię. I jeśli pan chce wracać do korzeni, ale nie precyzuje, do jakiego punktu, to pytanie jest uzasadnione. Zasady życia, uczciwość, szanowanie innych (bez gejów, jak rozumiem?). Jak napiszę, że to pustosłowie, to pan napisze, że niemerytoryczna wycieczka osobista.
Nikt, proszę pana, nie przyszedł i nie powiedział, no dobra, znudziło nam się tradycyjne małżeństwo, to teraz będziemy wprowadzali inne rozwiązania. Wskutek wielu czynników małżeństwo przestało być jedyną formą związku, a prawo musi nadążać za takimi społecznymi zmianami. Ich niezauważanie czy ignorowanie przynosi tylko szkody. I przykre jest, że ludzie o prawa, które w oczywisty sposób im się należą, muszą walczyć z takimi jak pan. Przecież pan by na tym drzewie w Afryce też siedział i powtarzał, że za nic nie zejdzie na dół, bo tradycja. I to była wycieczka osobista. Tyle że merytoryczna.
A top 10 krajów z najwyższym współczynnikiem dzietności to Afryka, w dodatku ta mniej "cywilizowana". To może powinniśmy pójść tym tropem - tradycja oparta na rodzinie wielopokoleniowej, małżeństwach z rozsądku, a nie z miłości i rytualnym obrzezaniu dziewczynek? Jak nic wkrótce skoczymy z 1,32 do 5-6 dzieci per kobieta.
UsuńNo i przy okazji państwo zaoszczędzi na tak bezsensownych inicjatywach jak MdM. Same plusy!
Do wypowiedzi pana Pawła i pana Jacka dodam tylko, że kwitnąca prostytucja i szalejące choroby weneryczne, które aż doi drugiej wojny były normą, to pokłosie właśnie "tradycyjnej rodziny", w której seks między małżonkami dopuszczalny był na słoniową modłę - tylko raz w roku i tylko w celu mienia dziatek. Zresztą, trudno oczekiwać czegoś więcej od małżeństwa zawartego nie z człowiekiem, tylko z majątkiem, arystokratycznym tytułem albo pozycją społeczną. Przy czym prawo do tak zwanego wyszumienia się w tradycyjnej rodzinie miał tylko mężczyzna. Jakiekolwiek potrzeby seksualne kobiet były takim samym dynamitem podłożonym pod "rozwój społeczeństwa" jak dziś prawo gejów do dziedziczenia po partnerze. Samej Marii Curie omal nie zlinczowano, kiedy nawiązała romans (a była już wdową, więc nawet zdrada małżeńska nie wchodziła w grę). O tradycyjnym znęcaniu się "głowy rodziny" (tradycyjnej) nad pozostałymi jej członkami i traktowaniu nie wspominam. Taką to "normalność" i rozwój fundują nam anonimy przerażone, że jak związki partnerskie będą dopuszczone, to żona się z nimi rozwiedzie i odejdzie do kobiety.
UsuńMnie zastanawia w jaki sposób możliwość legalizacji związków homoseksualnych uniemożliwia powrót do uczciwości, szanowania innych i takich tam... Czy anonimowy twórca komentarza uważa, że geje nie są uczciwi, nie szanują innych, nie są zdolni do takich zachowań? I w wyniku promowania homoseksualizmu reszta społeczeństwa przejmie ich zachowania? A może teraz jest jeszcze możliwość powrotu do uczciwości, szanowania innych i takich tam ale jak osoby homoseksualne będą mogły zalegalizować związek to nagle stanie się to niemożliwe? Naprawdę nie wiem jak zawarcie związku przez dwu mężczyzn (czy kobiety) lub szerzej jak związki partnerskie, które zawierane będą w większości przez pary heteroseksualne, miałyby zaszkodzić uczciwości, szanowaniu innych i takich tam...
UsuńOglądam to z każdej strony i nie mogę dostrzec ciągu przyczynowo-skutkowego. Prosił bym o łopatologiczne wyjaśnienie tej kwestii.
No i mam dylemat. Coli nie pijam, a teraz by wypadało dać się złapać na reklamę.
OdpowiedzUsuńKardach
Na tradycję pracuje się setkami lat, my jednak w tym zakresie, jako społeczeństwo, zostaliśmy zresetowani przez 2 wojnę światową, no i po niej, pozbyto się elit. W efekcie łapiemy wszystko co nam inni podsuną. Dla mnie ta reklama jest żenująca, teraz moda na walenie w tradycyjny model rodziny jak w bęben. Tymczasem na tym modelu rozwòj danego społeczeństwa się opiera.
OdpowiedzUsuńŚwięte słowa. To już starożytni Rzymianie rozumieli zanim im odwaliło i barbarzyńcy przyszli.
UsuńProszę także nie egzaltować się nadmiernie tym, wyreżyserowanym na potrzeby tej reklamy, szczęściem dziecka.
UsuńFelieton przeczytałem z zainteresowaniem. No tak. Nowy Świat nadchodzi. Walczył z nim nie będę. Dziękuje też za Coca - colę. Bardzo mi smakowała. jeż.
UsuńRaczej wraca nowe, to wszystko już było. Mamy takie społeczne falowanie, są zasady i wartości, a potem okres kiedy staja się one szczątkowe aż zaczyna to społeczeństwu tak dolegać w codziennym życiu, że znowu wracamy do zasad i wartości.
UsuńWytłumacz mi, człowieku, dlaczego upominanie się, żeby homoseksualni obywatele mieli dokładnie takie same prawa, jak pozostali, jest „waleniem w tradycyjny model rodziny jak w bęben”. Czy możliwość zawarcia małżeństwa homoseksualnego spowoduje, że pan się zaczniesz zastanawiać, czy jednak zamiast z narzeczoną nie lepiej pójść przed ołtarz z bratem narzeczonej? I w jaki sposób para heteroseksualna, chcąca zawrzeć małżeństwo, zostaje poszkodowana czy ograniczona w swoich prawach przez to, że dwóch obcych jej panów lub dwie panie wezmą ze sobą ślub?
UsuńA skoro rozwój społeczeństwa zależny jest od tradycyjnego modelu rodziny, to wyjaśnij mi pan, jak to się dzieje, że taka Szwecja jest daleko bardziej rozwinięta niż Polska.
Szwecja to zły przykład ponieważ:
Usuńnie doświadczyła zniszczeń wojennych
nie było tal komuny
nie było tam totalnej eksterminacji elit
A tradycyjny model rodziny służy rozwojowi społeczeństwa, rodzą się dzieci, które mają dzieci i o ile nie wyjadą to rozwijają dany kraj. Równanie z tym modelem innych związków niczemu nie służy, kwestię praw można zawsze załatwić bez tegoż równania.
Rodzą się też dzieci, których rodzice nie chcą wychowywać. To, jakie związki (heteroseksualne czy homoseksualne) funkcjonują nie ma żadnego wpływu na przyrost naturalny. Argumentem, że jakoby związki homoseksualne są promowane jako krynica szczęścia posługują się Ci, którzy merytorycznych argumentów nie mają. Jest to bowiem piramidalna bzdura, a homoseksualne związki nie są "promowane" jako alternatywa dla związków heteroseksualnych, co zdają się sugerować "obrońcy tradycyjnych wartości". Tak jak istnieją niepartnerskie małżeństwa tak istnieją partnerskie związki nieformalne (heteroseksualne i homoseksualne). I na odwrót.
UsuńPodobnie jak Pan Paweł nie rozumiem dlaczego z poszanowania tradycji miałoby wynikać przyzwolenie na dyskryminację osób homoseksualnych. Odpowiedź jest bardzo prosta: nie rozumiem tego ponieważ takie przyzwolenie z tej tradycji nie wynika.
Pani K.
„Rodzą się też dzieci, których rodzice nie chcą wychowywać” w pewnej skali było to zawsze, ale teraz bardziej, bo pogoń za karierą i dobrami materialnymi jest ważniejsza dla wielu, bo tradycyjny model rodziny jest flekowany. Wyobraźmy sobie to „wolne” i „idealne” społeczeństwo składające się z singli, ludzi mających czas na karierę oraz par jednej płci – nie ma wpływu na przyrost naturalny?
Usuń„Argumentem, że jakoby związki homoseksualne są promowane jako krynica szczęścia posługują się Ci, którzy merytorycznych argumentów nie mają”.
Trochę żyję na tym świecie i mam porównanie co było promowane 30 lat temu a co jest promowane teraz, jeżeli ktoś twierdzi, że teraz nie promuje się różnymi kanałami, media, filmy, manifestacje czy chociażby taka reklama, związków homoseksualnych to chyba żyje w innym wymiarze. Proszę także o podanie przykładów dyskryminacji, dużo o niej słyszę ale na czym ona polega? Tylko proszę nie podawać braku zrównania z tradycyjnym modelem rodziny, bo to już zostało w innych wpisach tutaj wyjaśnione. Ja dyskryminację dostrzegam w stosunku do ludzi mających inne zdanie w tej sprawie, zaraz pojawiają się słowa ciemnogród, homofobia itp.
Szwecja nie miała wojny, którą myśmy mieli 70 lat temu, nie miała komuny, która padła ćwierć wieku temu, nie miała wyrżniętych elit (chodzi o zamach w Smoleńsku?), więc dla rozwoju nie są potrzebne jej dzieci, a Polsce tak? I w celu zapewnienia dzietności musimy zachować tradycyjny model rodziny? To jak Pan wyjaśni fakt, że współczynnik dzietności jest w Szwecji wyższy niż w Polsce? Też brakiem wojny i komunizmu? I dlaczego te dzieci w Polsce się nie rodzą, chociaż małżeństwa homoseksualne nie są dozwolone? Łączy Pan fakty, które nie mają ze sobą nic wspólnego, a Pańska diagnoza stosunków społecznych to jest może trafna dla międzywojnia. Liczba dzieci dawno przestała mieć cokolwiek wspólnego z rozwojem, co więcej, zbyt dużo może być wręcz przeszkodą w rozwoju, bo mięsa armatniego już nie trzeba, a zabraknąć może pracy i żarcia, optymalny jest współczynnik dzietności dający zastępowalność pokoleń.
UsuńI nie, pary jednopłciowe nie mają żadnego wpływu na przyrost naturalny. Są dla tego przyrostu dokładnie obojętne. Przyznanie osobom homoseksualnym prawa do zawierania małżeństw nie ma na tradycyjną rodzinę żadnego negatywnego wpływu. Jeśli już jakiś może mieć, to wyłącznie pozytywny. Bo np. geje i lesbijki zawierający małżeństwa pokazują singlom, że ta forma związku nadal cieszy się uznaniem, bo nie będą oni zawierać fikcyjnych małżeństw, by ukryć swoją orientację.
Nie ma żadnej promocji homoseksualizmu, jest kampania na rzecz przyznania homoseksualistom takich samych praw jak heteroseksualistom. Gdyby je mieli, nie byłoby tych filmów, reklam i manifestacji. Promować można coś, do czego można zachęcić ludzi wcześniej tym czymś niezainteresowanych. Nie da się nikogo zachęcić do homoseksualizmu. Homoseksualistą się jest albo nie. Homoseksualny jest stały odsetek ludności i tej liczby nie zmieniają ani uprawnienia, ani zakazy (zakazy powodują jedynie zatajanie tej orientacji).
Używanie określeń „homofob” czy „ciemnogród” nie jest żadną formą dyskryminacji. Pańskie prawo do wygłaszania swoich poglądów nie jest w żaden sposób ograniczone, po prostu te poglądy zostają właściwie nazwane i sklasyfikowane.
To raczej wykładnia Twojej wiary wzbogacona elementami historycznej ignorancji, niż logiczny ciąg argumentacyjny. Proszę przykład:"I nie, pary jednopłciowe nie mają żadnego wpływu na przyrost naturalny. Są dla tego przyrostu dokładnie obojętne. Przyznanie osobom homoseksualnym prawa do zawierania małżeństw nie ma na tradycyjną rodzinę żadnego negatywnego wpływu. Jeśli już jakiś może mieć, to wyłącznie pozytywny." Bo uzasadnienie tego jest bezsensowne: "Bo np. geje i lesbijki zawierający małżeństwa pokazują singlom, że ta forma związku nadal cieszy się uznaniem, bo nie będą oni zawierać fikcyjnych małżeństw, by ukryć swoją orientację. " A historyczna ignorancja? proszę:"Szwecja nie miała wojny, którą myśmy mieli 70 lat temu, nie miała komuny, która padła ćwierć wieku temu, nie miała wyrżniętych elit (chodzi o zamach w Smoleńsku?)" Takich poglądów bez obrażania ich reprezentanta to nawet właściwie sklasyfikować się nie da, podaruję sobie ten trud
UsuńPanie Pollak, komuna padła ale trwała ponad 40 lat i wolno wychodzi z rzeczywistości, z całym szacunkiem ale coś zawęża Pana spojrzenie, pisząc o elitach miałem na myśli (co wydawało mi się czytelne i oczywiste) eksterminacje elit w czasie drugiej wojny światowej i po niej. Gdyby Pan się zainteresował tematem to by się Pan dowiedział jak Państwo w Szwecji promuje rodziny z dziećmi, polecam porównanie tych warunków z warunkami w naszym kraju. Sporo takich wycieczek typu „Łączy Pan fakty, które nie mają ze sobą nic wspólnego”, „Pańska diagnoza stosunków społecznych to jest może trafna dla międzywojnia” w Pana tekście a podobno jest Pan przeciwnikiem takich zagrań, ponadto skąd ta pewność, że Pana wiedza i doświadczenie pozwalają na takie kategoryczne stwierdzenia? Równanie związków innego rodzaju z tradycyjna rodziną ma oczywisty wpływ na obszar tejże rodziny, Pan tego nie chce zrozumieć i to odrzuca jest to Pana prawo.
Usuń„Nie ma żadnej promocji homoseksualizmu, jest kampania na rzecz przyznania homoseksualistom takich samych praw jak heteroseksualistom”. Pan wybaczy, ale zamiana słowa promocja na kampania niczego nie zmienia co do sensu i ukierunkowanie działań propagujących. „Po prostu te poglądy zostają właściwie nazwane i sklasyfikowane” ma Pan spore mniemanie o własnej nieomylności, ja jestem ostrożniejszy w wypowiadaniu tak kategorycznych sądów. Mamy różne zdania w tej sprawie, przyjmuje do wiadomości Pana zdanie, nie będę stosował różnych sztuczek słownych aby Panu wbijać szpilki bo to niczemu nie służy. No i teraz proszę sobie odpowiedzieć na pytanie, czy jako osoba deklarująca się jako ponadnormatywnie tolerancyjna jest Pan w stanie przyjąć do wiadomości moje zdanie i je uszanować?
Promocja rodzin z dziećmi (cokolwiek to oznacza) jakoś nie przeszkadza Szwedom w przyznaniu gejom elementarnego ludzkiego prawa do życia w sformalizowanym związku z drugim człowiekiem.
UsuńPostawili znak równości między tradycyjną rodziną a takim związkiem, ich wybór, czy słuszny czas pokaże. Przeznaczyli ponad 3% rocznego PKB na to, żeby wspierać rodziny gdzie rodzą się dzieci, słuszna decyzja, bo to przyszłość ich kraju. Ja uważam, że tradycyjny model rodziny to jedno, związki innego rodzaju to drugie. I bez przesady z tymi wielkimi słowami. Mamy inne zdania i na tym zakończmy, dalsze przekonywanie się niczego tu raczej nie zmieni.
UsuńAleż ja nie próbuję Pana (ani nikogo) przekonywać do moich poglądów - nie muszę utwierdzać się w ten sposób w ich słuszności. Natomiast nie widzę powodu, dla którego Pana światopogląd ma być obowiązującym (również mnie) prawem. Ja Panu nie zabraniam żyć w "tradycyjnej rodzinie", natomiast Pan uniemożliwia mi (i tysiącom innych) założenie związku, który mnie odpowiada, choć w żaden sposób on Panu nie zagraża ani nie szkodzi. Moje życie nadaje się do rozbicia o kant, więc inni też niech mają źle. I to jest zasadnicza różnica między wyznawcami "tradycji" a jednostkami cywilizowanymi.
UsuńNo właśnie, Szwecja wspiera rodziny z dziećmi. Nie zaobrączkowane pary heteroseksualne. Państwu szwedzkiemu i obywatelom jest obojętne, czy to konkubinat, związek partnerski, małżeństwo gejowskie, lesbijskie, rodzina niepełna, patchworkowa. Nikt nie wygłasza poglądów trafnych sto lat temu, że rozwój społeczeństwa zapewnia tradycyjna rodzina. Efekt? Współczynnik dzietności wyższy niż w Polsce.
UsuńRównanie związków innego rodzaju z tradycyjna rodziną ma oczywisty wpływ na obszar tejże rodziny
Szkopuł w tym, że pan nie potrafi tego „oczywistego wpływu” w żaden sposób wykazać, mimo że już kilkakrotnie był pan w tej dyskusji o to proszony. Nie jest pan w stanie podać ani jednego konkretu, na czym ten negatywny wpływ miałby polegać, czy to teoretycznego, czy z praktyki krajów, które małżeństwa homoseksualne zalegalizowały.
Pan wybaczy, ale zamiana słowa promocja na kampania niczego nie zmienia co do sensu i ukierunkowanie działań propagujących.
Oczywiście, że inne określenie nie zmienia desygnatu. Tyle że to pan używa fałszywego określenia, żeby zdezawuować walkę homoseksualistów o ich prawa, co wykazałem, a do czego nie odniósł się pan słowem.
czy jako osoba deklarująca się jako ponadnormatywnie tolerancyjna jest Pan w stanie przyjąć do wiadomości moje zdanie i je uszanować?
Nie deklaruję się jako osoba „ponadnormatywnie” tolerancyjna. Pana zdanie jestem w stanie przyjąć do wiadomości, uszanować go nie mogę, bo pańskie zdanie zakłada, że jakaś grupa ludzi może być dyskryminowana, skoro panu nie podoba się ich orientacja seksualna (a tę homofobię opakowuje pan w hasła o obronie tradycyjnej rodziny, żeby nie wyjść na tępego homofoba).
Odnoszę się do wypowiedzi Anonimowego z 15 czerwca godz. 16:29 cytującej fragmenty mojego komentarza. W znacznej mierze odpowiedzi zbieżnej z moją udzielił już autor bloga. Uważam, że w sposób nieuzasadniony łączy Pan zjawiska, które owszem, występują i współistnieją, ale nie pozostają ze sobą w związku. Wymienia Pan pogoń za karierą, singli i pary jednopłciowe jako „czynniki” wpływające negatywnie na przyrost naturalny. Porównuje Pan zatem dokonanie przez daną osobę pewnego wyboru dokonywanego świadomie przez człowieka (przypadek świadomego wyboru bycia singlem oraz wyboru kariery w mniejszym lub większym zakresie) z orientacją płciową, której się nie wybiera. Takie porównanie jest więc pozbawione racji bytu. Jeżeli natomiast sugeruje Pan, że orientacja jest wyborem lub fanaberią to z racji takiej, że uważam taką tezę za nieprawdziwą, dalsza dyskusja nie miałaby sensu. Przyczyny niskiego przyrostu naturalnego są niestety nieco bardziej kompleksowe i upraszcza Pan to zagadnienie w sposób niemożliwy do zaakceptowania przeze mnie. Życie w innym wymiarze pominę, bo również w tym przypadku zgadzam się z autorem bloga, że dążenie do wprowadzenia zmian mających na celu zrównanie sytuacji par jednopłciowych z sytuacjami par, które mogły zawrzeć małżeństwo (np. dziedziczenie, podatki) nie jest tym samym co promocja czy kampania. Czy Pan uważa, że te działania mają na celu namówienie kogoś do tego, żeby „został homoseksualistą”? Jeśli tak, to oznacza to całkowity brak zrozumienia problemu z Pana strony. Szanuję Pana zdanie, nie mam z tym najmniejszego problemu, natomiast uważam, że nie ma Pan racji i swoje stanowisko uzasadniam. Zgodnie z Pana prośbą podaję także przykład dyskryminacji: brak możliwości dziedziczenia bez obciążeń podatkowych pomimo budowania przez lata wspólnego dorobku. Celowo wskazuję na aspekt praktyczny, ponieważ odwołania do chęci zawarcia małżeństwa rozumianego jako wspólnota uczuciowa spotykają się przeważnie z reakcją prześmiewczą i niekulturalną.
UsuńPani K.
Prawda jest taka, że odsetek homoseksualistów w społeczeństwie waha się od 3 do 5 % (proszę sprawdzić różne badania). Więc pewnie do takiego odsetka osób jest ona adresowana.
OdpowiedzUsuńNie tylko, reklama wpisuje się w pewną przejściową modę, adresowana jest do niby nowoczesnych.
UsuńKiedy homofobowi nie podoba się reklama mówiąca o prawach osób homoseksualnych, to wtedy podaje liczby, że to zbyt mała grupa, by reklama miała sens. Ale kiedy homofob nie chce, żeby homoseksualiści mieli takie sama prawa jak on, wtedy się okazuje, że ta grupa w wyniku „promocji homoseksualizmu” urośnie tak znacząco, że zagrozi biologicznej egzystencji narodu.
UsuńPanie Pollak skoro Pan tak to doskonale wie to rozumiem, że jest Pan homofobem
UsuńPonadto, tekst ten wieje bardzo łatwą i siekierą ciosaną demagogią. Jasne, kościół w Polsce to tylko zacietrzewieni politycy (to proszę ich nie wybierać, a jeśli już ich ktoś wybrał, proszę uszanować ten wybór), zakonnice, które katują dzieci i księża, którzy gwałcą te, które można oddać pod opiekę jakiejś miłej homoseksualne parze, prawda?
OdpowiedzUsuńTak wygląda chrześcijaństwo w Polsce. Jasne.
A pary homoseksualne? Krynica szczęścia, co nie? Partnerzy nie obrażają się na siebie, nie krzyczą, nie zdradzają, nie rozwodzą, nie stosują przemocy psychicznej, prawda?
Idźmy dalej tym tropem, to nagle się okaże, że na stereotypach można budować sobie (i prezentować go innym) namiastkę światopoglądu. Oczywiście takiego skrojonego na miarę "nowoczesnego tolerancyjnego państwa będącego członkiem Unii Europejskiej."
Miło poczytać tekst kogoś kto nie kieruje się owczym pędem i niby nowoczesnością. Niestety wspieranie tradycyjnego modelu rodziny naraża wspierającego na przypięcie łatki ciemno grodziami na, takich ciekawych czasów dożyliśmy. Ale to przemianie.
UsuńObraz chrześcijaństwa, a raczej katolicyzmu w zasadzie przedstawił Pan prawidłowo, z tym zastrzeżeniem, że to nie tylko w Polsce. Zakonnice katujące dzieci i księża gwałcący dzieci to rzeczywistość od Polski przez Irlandię po Stany Zjednoczone.
UsuńByłbym wdzięczny, gdyby nie przypisywał mi Pan tez, których nie wygłosiłem, a nigdzie nie pisałem, że pary homoseksualne są idealne. Są normalne. Takie same jak heteroseksualne. Skoro nieidealna para heteroseksualna może adoptować dziecko, które – co do tego nie ma wątpliwości – będzie miało o niebo lepiej niż w domu dziecka, to nie ma przeszkód, by adoptowała je również nieidealna para homoseksualna. O przepraszam, jest jedna przeszkoda. Homofobi pańskiego pokroju. Którzy w imię swoich obsesji będą zatruwać takiemu dziecku życie.
W ostatnim zdaniu zero merytoryki, przytyki osobiste i gdybanie
Usuń"Zakonnice katujące dzieci i księża gwałcący dzieci to rzeczywistość od Polski przez Irlandię po Stany Zjednoczone". Znowu generalizowanie, patologię trzeba piętnować a tym, którzy duży wysiłek wkładają w pracę z młodzieżą okazywać szacunek.
Usuń(Nieuprawnione) generalizowanie, proszę pana, to jest wtedy, kiedy ktoś czyny jednostek usiłuje przypisać całej grupie społecznej. Np. kiedy homofob z faktu, że czterech gejów gwałciło dzieci, wyciąga wniosek, że wszyscy geje to pedofile. Kiedy jednak znacząca część danej grupy społecznej zachowuje się w określony sposób, to wtedy nie jest to żadne generalizowane, tylko przedstawienie faktów. W przypadku pedofilii w Kościele katolickim nie mówimy o jednostkowych zachowaniach będących aberracją. Mówimy o masowym, zorganizowanym wykorzystywaniu dzieci przez dziesiątki lat w wielu krajach. Mówimy o zorganizowanym kryciu pedofilów przed wymiarem sprawiedliwości. O pedofilskiej machinie przestępczej. Której powstaniu sprzyjała struktura, organizacja i zasady Kościoła katolickiego (ciekawe, że kościoły protestanckie takiego problemu nie miały). I pan wybaczy, ale nie mogę okazywać księdzu szacunku za pracę z młodzieżą za dnia, jeśli on w nocy gwałci dzieci.
UsuńAutor nie ma szacunku dla legalnie wybranego Prezydenta i używa, delikatnie pisząc, nieładnych sformułowań w tym zakresie. Nie byłem zwolennikiem byłego i nie jestem obecnego ale jakieś standardy wypada zachować. Od ludzi na pewnym poziomie należy wymagać elementarnego szacunku dla jakby nie było reprezentacji naszego kraju. Krytyka to jedno a takie hm, dziwaczne sformułowania to drugie.
OdpowiedzUsuńUcieszyłam się szczerze, widząc to określenie.Ja używam raczej "przykościelny przydupas", ale biskupi też ładnie.
UsuńPan poseł chyba nie ma ciekawszych spraw i problemów (pijani kierowcy,bezrobocie)? Ale tak następne lata będą wyglądać.To przeminie.
Chomik
Nie szanując reprezentacji społeczeństwa nie szanujesz kraju. Krytykować można i trzeba ale po co takie określenia? Prezydent to Prezydent, prawicowy, lewicowy czy centrowy. To jest właśnie brak tradycji elementarnego szacunku dla wybranych reprezentantów, to jest właśnie wynik tego zresetowania naszego społeczeństwa, smutne.
Usuń"Nie szanując reprezentacji społeczeństwa nie szanujesz kraju" - nie widzę co ma wspólnego jedno z drugim. Dlaczego mam szanować osoby, które brużdżą i pogrążają ten kraj w ciemnogrodzie? Naprawdę, nie mam obowiązku szanować wszystkich - na szacunek też trzeba sobie zasłużyć, i to czymś więcej, niż tylko zasiadaniem w ławach poselskich i wymądrzaniem się stamtąd. A tak w ogóle to jest coś takiego, jak "wolność słowa", która daje prawo do krytykowania - nie tylko sąsiada, czy koleżanki z pracy, ale prezydenta też.
UsuńWolność słowa i krytyka to jedno a szacunek to druga sprawa, mogę się z kimś nie zgadzać ale z szacunkiem z nim rozmawiam albo na wejściu nazywam go baranem, kretynem itp. dając tym dowód jaki poziom reprezentuję.
UsuńCo ma wspólnego jedno z drugim, bardzo dużo, bo ktoś ten kraj reprezentuje.
A z tym niby pogrążaniem w ciemnogrodzie to różnie bywa, zalecałbym mniej powtarzania po mediach a więcej własnej analizy i zdania na tej bazie
UsuńJestem pełen szacunku dla legalnie wybranego prezydenta i nie używałem wobec niego żadnych obraźliwych określeń. Byłbym wdzięczny, gdyby moi oponenci ograniczyli się do przypisywania mi grzechów popełnionych, a nie wszystkich możliwych.
Usuń"Jestem pełen szacunku dla legalnie wybranego prezydenta i nie używałem wobec niego żadnych obraźliwych określeń. " Amnezja, czy w tej wypowiedzi nie masz na myśli prezydenta elekta tylko tego, który jeszcze jest na urzędzie?
Usuń"Jestem pełen szacunku dla legalnie wybranego prezydenta i nie używałem wobec niego żadnych obraźliwych określeń. " Amnezja, czy w tej wypowiedzi nie masz na myśli prezydenta elekta tylko tego, który jeszcze jest na urzędzie?
Usuń"A po wybraniu biskupiego przydupasa na prezydenta" jeżeli to jest oznaka szacunku to gratuluję posiadanych standardów
UsuńOkreślenie „biskupi przydupas” odnosiło się do tej plastikowej marionetki prezesa Kaczyńskiego, która ku jego i własnemu przerażeniu wygrała wybory, a nie do prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej. Tym na chwilę obecną jest i będzie nim do 6 sierpnia Bronisław Komorowski.
Usuń"Jestem pełen szacunku dla legalnie wybranego prezydenta i nie używałem wobec niego żadnych obraźliwych określeń. " Rozumiem, że prezes Kaczyński sfałszował wybory prezydenckie, by ku swemu przerażeniu pod żyrandolem postawić Dudę. Nieźle...
UsuńPawle, skąd wiesz, że to są Pedały?" ~ ponad ~ " zastosowano tyldę, nie zastanowiło to cię? Przewrotny kontekst, nazwisko rodowe, bowiem prawo w Pl nie zezwala na związki partnerskie, może to bracia? Moim zdaniem tyldę zastosowano jako znak uzasadniony, wyjaśniający kontekst graficzny, ale nikt na to nie zwrócił uwagi, dlaczego?
OdpowiedzUsuńWielki "K"
"Jako dobra katoliczka wie ona, co jest dla takiego dziecka najlepsze: regularne bicie i gwałcenie, wtedy wejdzie ono w dorosłe życie naprawdę zahartowane."
OdpowiedzUsuńJa myślę, że najlepiej hartują dzieci postępowi geje brzydzący się katolickim ciemnogrodem tacy, jak na przykład George Harasz i Douglas Wirth czy Mark Newton i Peter Troung.
A swoją drogą to obrzydliwe takie generalizowanie i sugerowanie paskudnych rzeczy, żeby tylko okolicom wiary przykopać. No ale taka teraz moda i tak zwany "trynd" u niby nowoczesnych.
UsuńAleż ja nic nie sugerowałem, przytaczałem fakty. Nie jesteś pan na bieżąco, siostra Bernadetta ma wyrok, a Kościół przyznał się, że ewangelizacja dzieci polegała na ich gwałceniu przez księży.
UsuńGeje zboczeńcy w przeciwieństwie do siostry Bernadetty i księży nie tłumaczą innym, że są lepszymi ludźmi, bo wyznają wiarę katolicką i przez to mają kręgosłup moralny, nie pouczają innych jak mają żyć, żeby było moralnie i zgodnie z prawem naturalnym, nie działają w ramach zorganizowanej instytucji skupiającej seksualnych frustratów ani nie mają zapewnionej ochrony tej instytucji, kiedy w końcu zostaną złapani.
"Kościół przyznał się, że ewangelizacja dzieci polegała na ich gwałceniu przez księży."- gdzie to przeczytałeś? Myślałem, że ostatnio Kościół uznał, że to są fakty, ale raczej nie uznał ich za sposób swojego podstawowego działania, czyli ogólnie przyjętej metody ewangelizacji
Usuń"Nie, dziecko powinno wrócić pod opiekę siostry Bernadetty. Jako dobra katoliczka wie ona, co jest dla takiego dziecka najlepsze: regularne bicie i gwałcenie, wtedy wejdzie ono w dorosłe życie naprawdę zahartowane". Mamy jakieś dziecko na zdjęciu, ale Pan wyraźnie coś w swoim zdaniu sugeruje posługując się tymże dzieckiem i skazaną siostrą. Jeżeli to niechcący to proszę napisać, bo wymowa zdania jest jednoznaczna, to każdy widzi. Jeżeli to było świadomie i się teraz Pan zapiera to szkoda klawiatury
UsuńPrezydenta Polski nie wybiera Synod Biskupów. I jeszcze jedna ciekawostka dla autora tego bloga, Dudek poparli przedstawiciele środowisk LGTB
OdpowiedzUsuńPrzepraszam za błąd w nazwisku, niezamierzony
UsuńSynod Biskupów nie wybiera prezydenta, więc określenie „biskupi przydupas” jest nieadekwatne, gdyż można być przydupasem tylko swoich wyborców. Porażająca logika. I co wynika z tej ciekawostki, że „przedstawiciele środowisk” zastosowali taktykę „na złość mamie odmrożę sobie uszy”?
Usuń"gdyż można być przydupasem tylko swoich wyborców"- specjalny wyjątek, poza tym wszyscy kandydujący politycy z reguły obrażają swoich wyborców- ta logika mnie dopiero poraża,
Usuńco do środowisk LGTB popierających Dudę, może to już młodsze pokolenia, nie uskarżające się na "schizofrenię" typową dla poprzedników?
Wszystko fajnie ale dlaczego dwóch facetów miało by mieć możliwość adopcji dziecka. Idąc tym tropem, niech facet ożeni się z kozą (bo przecież czemu by tego też nie tolerować), a potem niech adoptują dziecko. Może też będzie uśmiechnięte.
OdpowiedzUsuńwidzisz roznice, miedzy relacja czlowiek-czlowiek, a czlowiek-zwierze?!
Usuńten twoj trop jest tak naciagany, jak historie opowiadane przez kosciol.
dzieki temu, w erze lotow kosmicznych, ciagle wierzy sie w goscia z broda, co to stworzyl caly wszechswiat, aby tylko zaludnic Ziemie.
A.
Idąc tropem kozy, można jedynie dojść do wniosku, że ktoś prezentujący takie argumenty, jest baranem.
UsuńBardzo merytoryczny argument świadczący o jego autorze
UsuńMyślę, że w tym wpisie Pawłowi nie chodziło o przedstawienie jakiejś społecznej racji. Ot po prostu, przy okazji, dowolnie wybranej, akurat reklama Coli się trafiła, popluł w ulubiony przez siebie, niewybredny sposób, na parę kwestii
OdpowiedzUsuńPanie Krzysztofie, średnio to eleganckie, tak czyjeś wpisy określać, ale to dość typowa dla prawicy kultura.Skoro nie odpowiadają Panu poglądy blogera, czemu Pan tu zagląda i komentuje?
UsuńJa tu wpadam poczytać o grafomanii, o wydawaniu książek, nie po to, żeby oglądać jak prawica na koniku jeździ.
Chomik
Przepraszam, co tu do rzeczy mają moje poglądy polityczne? Przy okazji, rozumiem, że przez prawicę powyższy anonim Chomik rozumie PIS? Ja osobiście ugrupowania tego za prawicowe nie uważam. Dla mnie kryterium stanowi stosunek do gospodarki a w tym aspekcie PIS jest raczej poważnie lewicowy. Katolickie skrzywienie to też nie jest źródłowa cecha prawicy w historii parlamentaryzmu europejskiego, tylko jej polskiej skrzywionej odmiany. To tyle w kwestii polityki, a co do elegancji i kultury, wpis Pawła uznałem za przede wszystkim obelżywy, bo nie znalazłem w nim żadnego przewodniego sensu, poza takim, że autor wypowiedział się na temat prezydenta elekta oraz w sposób dla siebie charakterystyczny napisał parę chaotycznych zdań na temat Kościoła, stąd moja ocena, blog jest publiczny i mam prawo czytać i wypowiadać się na nim
UsuńPrzewodnim sensem tego wpisu jest polemika z opinią posła Pięty o plakacie. Rzecz oczywista dla każdego, kto jako tako potrafi czytać ze zrozumieniem.
UsuńPaweł- wpis był osnową luźnej interpretacji,jaką stworzyłeś, czyli właściwie, nie interpretacji tylko niezależnego aktu twórczego-odtwórczego, dla którego wpis był jedynie odległą inspiracją, sam to zresztą na wstępie przyznajesz.
UsuńCo do czytania ze zrozumieniem, Twoje w tej sprawie stanowisko, jakie mogę interpretując Twoje wpisy zrekonstruować jest dość zaskakujące. Kiedy dopadniesz tekst grafomana, poddajesz go drobiazgowej analizie, do ostatniego przecinka, potem udowadniasz mu z łatwością wynikającą z Twojej intelektualnej i językowej przewagi, jaki z niego półanalfabeta, może nawet i ćwierć. Jakiekolwiek odstępstwo interlokutora od słowa pisanego jest piętnowane, powaga pełna, żadnych osobistych wycieczek, zaliczenie Pani Glab w poczet kurew dworcowych, tak po prostu, to tez nie wycieczka osobista, w koncu insynuacja za insynuacje, nalezalo sie jej, a interpretujac zjawisko religijne, jakim jest chrzescjanstwo, piszesz tak: "Chrześcijaństwo jest przecież religią umartwiania się i cierpienia. Chrystus umarł na krzyżu, to jak można się śmiać?" Gdzie rzetelność? Czy może to byłoby trochę trudniej zmierzyć się z z myślącymi na tym polu niż z jakimś marnym grafomanem. Ale skoro nie masz o tym pojęcia, to po co o tym piszesz?
Do Chomika, ja tu wpadam z podobnych przyczyn, Jednak blog jest w jakimś sensie narzędziem opiniotwórczym zatem rozumiem Pana Krzysztofa, użyłbym innych słów ale sens pozostałby podobny. Acha i nie jestem zwolennikiem prawicy, lewicy ani centrum, do polityki mam, szkoda pisać
UsuńPanie Krzysztofie, proszę wybaczyć, trochę się nie rozumiemy, ale to norma.
OdpowiedzUsuńco do elegancji i kultury -pisanie, że autor "popluł w ulubiony przez siebie, niewybredny sposób, na parę kwestii" jest niezbyt eleganckie.Skoro Pan uważa, że "napisał parę chaotycznych zdań" może niezbyt uważnie przeczytał Pan całość.
Oczywiście, blogi są publiczne, ale ja np.nie czytałabym bloga Maciarewicza,(gdyby Pan Maciarewicz prowadził takowego)bo po co, skoro totalnie się z nim nie zgadzam?
Chomik
Pani Chomik, proszę wybaczyć, nie wiem czy normą jest nasze niezrozumienie- chyba jeszcze nie rozmawialiśmy. Co elegancji i kultury- uważa Pani, że określenie demokratycznie wybranego prezydenta "biskupim przydupasem" jest wyrazem wysokiego jej poziomu?
OdpowiedzUsuń"parę chaotycznych zdań"? rzeczywiście miały swój porządek, ale nic nowego nie przekazywały, może stąd niefortunne określenie "chaosu", bo to o tym, że ksiądz uprawia seks z gosposią, albo z klerykiem, albo jakaś siostra się znęca, czy to nie oczywiste? przecież jasne jest, że księża pieprzą i laski i facetów, w tym uprawiają seks między sobą, nie wnosi Paweł tym wpisem nic nowego, dlatego nazwałem to chaotycznym pluciem.
Bloga Macierewicza też bym nie czytał, chyba, że jako przypadek kliniczny by mnie zainteresował
Obrońca kultury zarzucający innym „plucie” jest raczej średnio wiarygodny. Nie wiedziałem, że jest zakaz pisania o rzeczach oczywistych, jaki to paragraf blogowego kodeksu? I skoro nie wolno podawać oczywistych faktów w formie argumentów, to dlaczego podałeś, że Synod Biskupów nie wybiera prezydenta? Przecież wszyscy to wiedzą.
UsuńNie wiedziałem, że mam obowiązek każdym swoim wpisem wnosić coś nowego. Za to wiem, że zwracałem Ci już uwagę, żebyś przestał mi dyktować, co i jak mam pisać.
Po pierwsze: nic Ci nie dyktuję- na pewno nie to, co masz pisać, to jakaś obsesja chyba ciągle mi to zarzucać. Jedynie to komentuje, różnica jest istotna.
UsuńPo drugie: snucie insynuacji na temat życia płciowego księży, to nie przytaczanie materiału dowodowego na miarę faktu o synodzie, określenie Dudy mianem "biskupiego przydupasa", to okazanie co najmniej niedojrzałości politycznej politycznej, w sumie : jakie plucie". Przydupas to przecież powszechnie przyjęte eleganckie i neutralne określenie człowieka.
Po trzecie: Jeśli moim zdaniem Twój wpis miał na celu jedynie wylanie kubła pomyj, a ja to określiłem jako plucie, to dlaczego z tego wynika moja niewiarygodność, jako obrońcy określonych standardów wypowiedzi? To powierzchowny sofizmat, że taka ocena Twoich wypowiedzi odbiera mi wiarygodność.
I jeszcze jedno, Pani Chomik, skąd to porównanie bloga Pawła do hipotetycznego bloga Pana Macierewicza, nie wiem czy Paweł ucieszyłby się z takiego zestawienia, ja na pewno nie
OdpowiedzUsuńPomyśłała Pani nad moim ostatnim pytaniem, Pani Chomik? przecież Paweł nie wykazuje jeszcze tak chorobliwego poziomu maniakalnej psychozy co przywołany Maciarewicz? Dlaczego więc jego blog skojarzył się Pani z Maciarewiczem?
OdpowiedzUsuńTo nie było porównanie, przykład jedynie.Politycznego oszołomstwa,którego nie miałabym ochoty studiować.
OdpowiedzUsuńChomik
Pani Chomik, z tego, co czytam na tym blogu i co mi się już przypomina z historii, polityczne oszołomstwo jest cechą wszystkich Polaków, prawie. Nie moją. Ale czytam tu głównie tezy, deklaracje i wyznania wiary, po obu stronach, nie wymianę poglądów tylko ich przedstawianie, smutne
OdpowiedzUsuń