czwartek, 29 maja 2014

Co to była za filologia?

W „Dzieciach kapitana Granta” Juliusza Verne’a roztargniony geograf uczy się portugalskiego, będąc przekonanym, że językiem, który poznaje, jest hiszpański.

Skoro język oryginalny to szwedzki, a oryginalny tytuł brzmi „A Darker Shade”, to jakiego języka ja się nauczyłem na studiach?!

15 komentarzy:

  1. A jest pan stuprocentowo pewien, że ta ironia nie trafia w pustkę, i istnieje oryginalne szwedzkie wydanie tego zbioru, a nie jest tak, że na potrzeby amerykańskiego Holmberg przetłumaczył wyszperane i zdobyte teksty od razu na angielski?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zebranie opowiadań w zbiorek przez zagranicznego wydawcę i nadanie temu zbiorkowi tytułu, nie czyni tego tytułu oryginalnym. Jest to tytuł zagranicznej edycji. Po co polski wydawca podaje tytuł innej zagranicznej edycji, pozostaje dla mnie zagadką. Chyba tylko po to, żeby podkreślić, że jak mu Amerykanie nie skomponują zbiorku, to sam nie będzie potrafił tego zrobić.

      Usuń
    2. Jeszcze dla unaocznienia. „Karzeł”, „Kat” i „Mariamne” Pära Lagerkvista ukazały się w Polsce w zbiorze pod tytułem „Zło”. Mimo że w Szwecji te utwory nigdy nie zostały zebrane w jeden zbiór, wątpię, by w razie opublikowania ich razem w Stanach, amerykański wydawca podawał, że oryginalnym tytułem jest polskie słowo „Zło”.

      Usuń
    3. To pan jest autorem i tłumaczem, zna się lepiej na sprawach wydawniczych od prostej czytelniczki :)
      Ale wydaje mi się, że jeśli nie ma zbioru tych opowiadań po szwedzku, to jedynym, a więc i oryginalnym tytułem jest właśnie ten angielski. Byłby tytułem zagranicznej edycji, gdyby istniał pierwowzór nie samych opowiadań, ale takiej antologii po szwedzku.
      Dla mnie jedynym błędem albo punktem wątpliwym w tym opisie jest kwestia, czy uprawniony jest inny punkt, język oryginalny - szwedzki. Niby tak, skoro autorzy popełnili opowiadania w tym języku...

      Usuń
    4. Jeśli zgodzić się z tym rozumowaniem, to każdy wydawca od Alaski po Kamczatkę, który zdecyduje się połączyć w zbiorek wspomniane utwory Lagerkvista, powinien podawać jako oryginalny polski tytuł.

      Usuń
    5. Nie, jeśli nie ma takiego szwedzkiego wydania, powinien nadać własny tytuł. Dowolny. I tak się dzieje także w polskiej praktyce, są zbiory opowiadań niemające odpowiedników.
      Z ciekawości, ja nie znam szwedzkiego, więc nie sprawdzę, czy taki oryginalny szwedzki zbiór istnieje, ale pan milczy w tej kwestii, a mógłby zapewne trzema klikami to sprawdzić. Jeśli nie ma oryginalnego szwedzkiego wydania, nadal podtrzyma pan tezę, że angielski dla tego zbioru nie jest oryginalny?
      Zresztą... nieważne, zdałam sobie właśnie sprawę, że czego bym tu napisała, to i tak pan musi mieć rację, zatem miłego popołudnia, proszę więcej pisać, bo mnie ściągnęły na ten blog książki, a nie takie dyskusje. Do miłego.

      Usuń
    6. Nie ma takiego zbiorku na szwedzkim rynku, nie milczę w tej kwestii, wydawało mi się, że dość jednoznacznie wynikało to z tego, co pisałem, poza tym gdyby był, to wskazałbym, że oryginalny tytuł jest jakiś tam, a nie „Darker Shade”.

      Jeśli amerykański wydawca zebrał opowiadania w zbiorek, to nadany przez niego angielski tytuł jest oryginalnym, natomiast jeśli opowiadania zbierze w zbiorek polski wydawca, to wtedy jego tytuł nie jest oryginalnym i każdy inny zagraniczny wydawca ma prawo nadać mu swój? Mogłaby mi Pani wyjaśnić tę różnicę?

      Dopóki mam argumenty na obronę swoich racji, to je przedstawiam. Kiedy mi się kończą, to kończę dyskusję, bez ogłaszania, że kontrdyskutant to taki wredny gnojek, z którym nie ma sensu dyskutować, bo i tak musi postawić na swoim, a tak naprawdę dyskusja w ogóle mnie nie interesowała.

      Usuń
    7. Szanowny panie, skoro nie ma szwedzkiego tytułu książki, bo takowa książka nie istnieje, to jedyny, a zatem oryginalny tytuł takiego zbioru opowiadań jest angielski. Nadał mu go autor wyboru.
      Przecież to pan napisał "Zebranie opowiadań w zbiorek przez zagranicznego wydawcę i nadanie temu zbiorkowi tytułu, nie czyni tego tytułu oryginalnym. Jest to tytuł zagranicznej edycji. Po co polski wydawca podaje tytuł innej zagranicznej edycji, pozostaje dla mnie zagadką. Chyba tylko po to, żeby podkreślić, że jak mu Amerykanie nie skomponują zbiorku, to sam nie będzie potrafił tego zrobić."
      Otóż zebranie tych opowiadań w unikatową kolekcję przez Holmberga czyni nadany jej tytuł oryginalnym, właśnie ten angielski. Jeśli nie, to jaki inny pan sobie wyobraża? Po szwedzku? Nie ma "zagranicznej edycji". Chyba, że mówimy o poszczególnych opowiadaniach, ale z pewnością nie o książce, skoro to wydanie amerykańskie jest pierwsze. I pan mnie chce uczyć logiki? :)
      I nie, nigdzie nie nazwałam pana wrednym gnojkiem, ciężko by było, bo lubię pana książki - a jedynie uznałam, że nie ma nie ma sensu z panem dyskutować, bo tak zafiksował się pan na swoim punkcie widzenia, że nie zmieni zdania, choćby wyszukać panu jakieś wydawnicze normy w zakresie tytulatury (o ile takie istnieją, strzelam).

      Usuń
    8. Nie no litości, pan Paweł ma rację, przecież napisał wyraźnie, że skoro za język oryginału uznamy szwedzki, a autor oryginału nie zebrał opowiadań w zbiór i nie nadał mu ORYGINALNEGO tytułu, to angielski tytuł zbioru nie jest oryginalny, tak więc polski tytuł owego zbioru z powodzeniem mógłby być inny. Przykład z Lagerkvistem to doskonale wyjaśnia. No chyba, że ja czegoś nie rozumiem...? :)
      Pozdrawiam
      Magda

      Usuń
    9. Nie chcę Pani uczyć logiki. Nie podejmuję się działań z góry skazanych na niepowodzenie :-)

      Zebranie danych utworów po raz pierwszy w danej konfiguracji zagranicą nie powoduje, że tytuł tej konfiguracji jest tytułem oryginalnym (skoro jest to inny język niż oryginalny język utworów). A wydanie szwedzkich utworów w USA jest wydaniem zagranicznym, nawet jeśli wcześniej nie były na terenie Szwecji publikowane. Z tego prostego względu, że USA leżą poza granicami Szwecji. Pani tezę, że skoro nie ma szwedzkiego wydania takiego wyboru, za tytuł oryginalny mamy uznawać tytuł angielski, obala casus „Zła”, a moje pytanie, dlaczego w tym przypadku stosuje Pani inną miarkę, skrupulatnie pominęła Pani milczeniem.

      Równie dobrze można powiedzieć, że Pani zafiksowała się na swojej racji, a może nawet bardziej, skoro przedstawiam argumenty, które Pani rację obalają, a Pani tylko wyraża przekonanie, że gdzieś tam istnieją argumenty, które obaliłyby moją rację, i z góry Pani wie, że nawet gdyby je Pani znalazła, to nie zdołałyby mnie przekonać.

      Usuń
  2. Czy można już gdzieś kupić nowego Przygodnego w formie ebooka?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tego, co widzę, w Publio nie ma, więc pewnie jeszcze nie. Kiedy będzie, najlepiej pytać Oficynkę, przez Facebooka albo bezpośrednio (maile są na stronie wydawnictwa www.oficynka.pl).

      Usuń
  3. Z cyklu "problemy pierwszego świata na blogu Pawła Pollaka": nazwa jednego z pól w internetowej bazie danych (zdefiniowana raz na zawsze dla całej bazy) odrobinę nie pasuje do jednego szczególnego przypadku. Doprawdy sprawa godna notki i sporu na dziesięć komci.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Doprawdy podziwiam ludzi, którzy nie mają nic ciekawszego do roboty niż łazić po cudzych blogach i zza anonimowej gardy zgłaszać pretensje, że autor bloga nie powinien pisać o tym, o czym pisać ma ochotę. Z psychologiem porozmawiać, który uświadomi, że to niezdrowe, jakieś zajęcie sensowne zaproponuje. No bo jak dla ciebie, szanowny anonimie, sprawa zbyt błaha, by ją komentować, to po co czas na komentowanie marnujesz, zwiększając liczbę „komci”? Na dodatek popisując się nieznajomością tematu, bo ów tytuł wszędzie jest podawany jako oryginalny, a nie tylko w Biblionetce.

      Usuń
  4. Ostatnio natrafiłem na dość ciekawą opinię "autora" dotyczącą książki Kate Atkinson "Jej wszystkie życia". Oto i ona:

    „Jestem oszołomiony ze zmęczenia, a to wszystko przez „Jej wszystkie życia” Kate Atkinson! Nie mogłem przestać czytać! Wspaniała powieść. Tak czarująca, dobrze napisana, pięknie skonstruowana. Naprawdę, nie mogę jej nic zarzucić. Będzie jedną z moich książek roku!”
    Val McDermid

    Jak widać system "kopiuj-wklej" do translatora nie popłaca;)

    OdpowiedzUsuń

Komentarze anonimowe są niemile widziane i zastrzegam sobie prawo do ich kasowania bez dalszych wyjaśnień.