Hjalmar Söderberg był szachistą i tej jego pasji Jesper Hall poświęcił opracowanie „Hjalmar Söderberg i szachy”, wydane jako dwudziesta publikacja w serii pism Towarzystwa Literackiego zajmującego się propagowaniem twórczości tego autora.
Zdjęcie na okładce przedstawia zawodników międzynarodowego turnieju szachowego rozgrywanego w Sztokholmie w lutym 1906 roku. Ciekawe, czy ówczesna męska moda przewidywała wąsy, czy też akurat wśród szachistów były szczególnie popularne.
Söderberg grał dobrze, choć nie na mistrzowskim poziomie. Przez wiele lat jego szachowym partnerem był Ernest Thiel, mecenas i przyjaciel. Po przeprowadzce pisarza ze Sztokholmu do Kopenhagi grali korespondencyjnie. Te szachowe partie podtrzymywały Ernesta na duchu, bo po pierwszej wojnie światowej zbankrutował, a Hjalmar był jednym z niewielu, których przyjaźń nie wygasła wraz ze strumieniem gotówki. Gdyby nie to, że swą najsłynniejszą sentencję o szachach Söderberg wygłosił dużo wcześniej, można by podejrzewać, że Thiela miał na myśli, pisząc: „Szczęście mają ci niezliczeni, którzy nie potrafią żyć, a nie chcą umierać: mogą wybrać drogę pośrednią – spędzać swoje dnie nad szachownicą”.
Poza praktyczną grą Söderberg zajmował się też układaniem zadań szachowych, które bez żadnej taryfy ulgowej dla sławnego pisarza przechodziły weryfikację redaktorów kącików szachowych i były publikowane w prasie.
Mimo tych zainteresowań szachy pojawiają się w twórczości Söderberga dość rzadko, do szachownicy zasiadają albo poboczne postaci, albo motyw gry nie jest rozwijany. Wyjątek potwierdzający regułę stanowi opowiadanie „Grota Sybilli” ze zbioru „Zmrok zapada na drodze” (kiedyś się za nie wziąłem, ale na razie mam tylko surową wersję przekładu). Hall usiłuje wprawdzie wykazać paralelę między szachami a konstrukcją dramatu „Godzina prawdy”, ale moim zdaniem paralela jest wydumana i równie dobrze można by zamiast szachów wziąć chińczyka albo halmę.
Ja za to pozwolę sobie przeprowadzić paralelę między moją nieskromną osobą a mistrzem. W przeciwieństwie do Söderberga szachy (choć aktywnie od dawna nie gram, a zadań nigdy nie układałem, tylko je rozwiązywałem) pojawiają się w mojej twórczości często i odgrywają daleko bardziej znaczącą rolę. Największą w opowiadaniu „Fair play”, gdzie cała intryga kryminalna jest powiązana z partią szachów. W „Kanalii” szachy okazują się kluczowe pod koniec książki (proszę się nie obawiać, nic nie zdradzam, nie dzięki nim łapią mordercę, jest to subtelniejsze). W „Gdzie mól i rdza” komisarz Przygodny rozgrywa partię szachów z psychiatrą, a jej następstwa będą miały znaczenie dla śledztwa.
Z Söderbergiem łączą mnie nie tylko szachy, łączy mnie też to, że z sześciu jego książek, które ukazały się po polsku, przełożyłem pięć. I teraz te pięć udostępniłem jako e-booki w Amazonie.
Debiut Söderberga. Niektórzy krytycy stawiają „Zabłąkania” na równi z „Czerwonym Pokojem” (prozatorski debiut Augusta Strindberga) czy „Göstą Berlingiem” (debiut Selmy Lagerlöf), ale trzeba przyznać, że nie było to takie mocne wejście na scenę literacką, jak w przypadku tamtej dwójki. Niemniej jednak uznanie „Zabłąkań” za książkę wartą przeczytania tylko po to, by mieć pełen obraz twórczości Söderberga, byłoby niesprawiedliwe.
Naprawdę obok Strindberga i Lagerlöf postawiła Söderberga „Młodość Martina Bircka”, dla mnie przede wszystkim powieść o utracie wiary. Zachwyt czytelników, a właściwie czytelniczek przyniósł Söderbergowi kłopoty, bo list jednej z nich, Marii von Platen, okazał się pierwszym krokiem na drodze do ich romansu. Burzliwego romansu, który zaowocował powieścią Niebłahe igraszki.
Söderberg pisał nie tylko powieści, równie chętnie, jeśli nie chętniej, sięgał po krótsze formy. Bo nigdy nie potrzebował wielu słów, by celnie wyrazić to, co chciał powiedzieć. Ze zbioru „Opowiastki” pochodzi opowiadanie pt. „Futro”, które jest w Szwecji tak powszechnie znane jak w Polsce „Janko Muzykant”. Różnica polega na tym, że Szwedzi nie mają obowiązkowego kanonu lektur szkolnych. Tę książkę udostępniam również w wersji dwujęzycznej, by od razu można było sprawdzić, iż mój przekład rzeczywiście jest kongenialny :-)
Z przełożonych przeze mnie utworów Söderberga z najmniejszym zainteresowaniem spotkał się Jezus Barabasz. Może powinno mnie dziwić, że w katolickim kraju osoba Jezusa mało kogo obchodzi, ale nie dziwi, bo polscy katolicy codziennie dostarczają dowodów, że Jezusa potrzebują tylko przybitego do krzyża, którym mogą przywalić politycznemu przeciwnikowi.
Nominalna cena wszystkich książek wynosi 2,99 USD, tylko „Niebłahe igraszki” są droższe – 3,99 USD. Amazon dokłada do tego narzut klientom z Polski, ale – tu dobra wiadomość – ten narzut uległ ostatnio znacznemu obniżeniu. Wcześniej za książkę kosztującą 2,99 dolara trzeba było zapłacić 6,14, teraz już tylko 3,68 (wiem, ile wcześniej, bo przy „Zabłąkaniach” pozostała, niestety, ta stara kwota). Książki z Amazonu przeznaczone są do czytania przede wszystkim na czytniku Kindle, ale można również ściągnąć bezpłatne aplikacje pozwalające czytać je na innych urządzeniach.
A na koniec o przekładach Söderberga na inne języki niż polski, bo to taki czytany klasyk, który z biegiem czasu cieszy się na świecie coraz większym zainteresowaniem. I tak w ostatnich latach do narodów, które mogą zapoznać się z jego twórczością, dołączyli Katalończycy, Chińczycy, Kurdowie, Chorwaci, Hindusi i Portugalczycy („Doktor Glas”, a w tym ostatnim przypadku też „Niebłahe igraszki”). „Opowiastki” zostały przełożone na estoński i francuski, „Niebłahe igraszki” na hiszpański, a debiutanckie „Zabłąkania” na angielski, czyli Söderberg swą „słabszą” książką osiąga to, o czym na próżno marzy wielu szwedzkich pisarzy. Pełną (przynajmniej w zamierzeniu) listę przekładów zawierającą nazwiska tłumaczy zamieściłem na tej stronie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentarze anonimowe są niemile widziane i zastrzegam sobie prawo do ich kasowania bez dalszych wyjaśnień.