Holenderska firma planuje za dziesięć lat wysłać pierwszych ludzi na Marsa i właśnie ogłosiła nabór chętnych. Haczyk polega na tym, że lot jest tylko w jedną stronę, ściągnięcie marsonautów z powrotem byłoby zbyt drogie, jeśli w ogóle technicznie wykonalne. Mimo to zgłosił się cały tłum kandydatów. Z początku nie było wśród nich żadnych Polaków, ale honor naszej nacji, która wydała Pawła Edmunda Strzeleckiego i Tony’ego Halika, uratowali:
• Pan Ignacy, lat 92, emeryt – skoro nie ma górnej granicy wieku, to się zgłosił, w ten sposób zapisze się w historii jako pierwszy nieboszczyk na Marsie. Nie, wcale się nie boi się, że nie dożyje lotu, przy tych cenach trumien z jego emeryturą nie stać go na to, by umrzeć tutaj.
• Pan Zenek, lat 56, alkoholik – chce się tylko w spokoju napić, tymczasem ta ksantypa ciągle zrzędzi, a raz nawet posunęła się do tego, że ledwie napoczętą butelkę wódki wylała, takie marnotrawstwo. Na Marsie nikt mu niczego nie będzie wylewał. Jak to nie będzie czego wylewać? Holendrzy niepijący są? Nie szkodzi, nie będzie wódki, popędzi się bimberek. Dlaczego miałby to być problem, przecież na Marsie nie ma policji? Aha, nie ma z czego; jak to nie ma z czego, nie ma takiej możliwości, żeby nie było z czego, bimber da się zrobić ze wszystkiego, może Holender by nie potrafił, ale Polak na pewno tak.
• Ksiądz Jan, katecheta, lat 32 – chce dopilnować, żeby na Marsie nie było in vitro, prezerwatyw i małżeństw homoseksualnych, czyli krzewić wartości chrześcijańskie. Oczywiście, że to są wartości chrześcijańskie, należałoby zapoznać się z dekalogiem, jak się chce rozmawiać z księdzem, a przyszło z lewackiej gazety. Poza tym na Marsie też ktoś musi uczyć dzieci religii. Jak to nie będzie dzieci? Można lecieć dopiero od 18 lat? To chyba zrezygnuje, bo lubi dzieci. Nie, oczywiście, że nie w tym sensie, to były fałszywe oskarżenia, które miały na celu zniszczenie Kościoła, sam biskup tak powiedział.
• Pani Magda, lat nie poda, bo to nie ma nic do rzeczy, feministka – nie może być tak, żeby na Marsa polecieli sami mężczyźni, kiedy kobiety są lepiej wykształcone, tylko niedopuszczane do stanowisk, a te dopuszczane zarabiają mniej, więc ona poleci i przypilnuje, żeby zapłacili jej tyle samo, co reszcie załogi. Nie ma takich planów, żeby wysyłać samych mężczyzn, a kobietom płacić mniej? Nie szkodzi, na pewno kobiety będą dyskryminowane, więc i tak musi polecieć, żeby pilnować, żeby dyskryminacji nie było. Poza tym jak ona nie poleci, to wezmą jakieś młode i ładne, a to nie jest feminizm, tylko zaspokajanie męskich chuci.
• Pan Bogdan, lat 43, biznesmen – Mars nie należy do Unii, więc komornik, urząd skarbowy i wierzyciele będą mogli mu skoczyć. No i szerokie możliwości biznesowe się otwierają, nikt go tam jeszcze nie zna, więc nowy przek… biznes da się zrobić, potem przeniesie się na Wenus albo Saturna.
• Pani Anita, lat 49, działaczka stowarzyszenia Solidarni 2010 – na Marsie powinna powstać Międzyplanetarna Komisja ds. Zbadania Zbrodni Smoleńskiej. Trochę się bała, że Tusk z Putinem zestrzelą rakietę, żeby nie dopuścić do wyjaśnienia zamachu, ale potem sprawdziła, że na Marsie brzozy nie rosną, więc drugi raz nie udałoby im się wmówić ludziom, że doszło do zderzenia z brzozą.
• Pani Leokadia, lat 58, rencistka – nie chce oczywiście na żadnego Marsa lecieć, ale kandydaci na pewno będą badani i ona by się chciała tym badaniom poddać, żeby dostać wyniki, bo ma skierowanie z NFZ-u na rezonans, ale w szpitalu jej powiedzieli, że ma przyjść za trzy lata.
• Pan Grzegorz, lat 30, rzemieślnik – woli umrzeć na Marsie, mając zapewnione utrzymanie do końca życia, niż z głodu na Ziemi, a właśnie sobie policzył, że nawet jeśli ZUS nie zbankrutuje, to wypłaci mu taką emeryturę, że bez dożywiania w śmietnikach się nie obejdzie.
• Pan Sławomir, lat 35, polityk – Platforma chce, żeby każdy Polak miał ogródek na Marsie, więc leci to załatwić, poza tym może na Marsie jest ten gaz łupkowy, z którego Tusk obiecał wypłacić Polakom emerytury; oczywiście zakładanie ogródków kosztuje (zwłaszcza na Marsie!), poszukiwanie gazu też, więc tymczasowo trzeba będzie podnieść podatki, ale to tylko tymczasowo, bo Platforma jest za obniżaniem podatków, czemu cały czas daje wyraz, a że jest kryzys i podatki rosną, to już nie jest wina Platformy.
• Pan Dariusz, lat 26, doktorant – kiedy pomyśli sobie, że na Marsie oprócz niego będą tylko trzy osoby i będzie mógł w ciszy pisać doktorat, to poleciałby chociaż jutro. Bo teraz nad nim mieszka rodzina z czwórką dzieci, które drą się jak zarzynane, przemierzają pokoje tabunem albo – najczęściej – wykonują obie te czynności naraz; rodzina pod nim ma dwa psy na wypadek, gdyby jeden zmęczył się szczekaniem, a sens życia sąsiadki za ścianą sprowadza się do spania i oglądania telewizji, przy czym kobieta dużo snu nie potrzebuje, za to wyraźnie głuchnie, chociaż jest dopiero w średnim wieku.
To się ośmiałam ;) Panie Pawle, pański dowcip poznałam przy lekturze Pana książki, i baaardzo się wpasował w moje poczucie humoru. Przybyłam właściwie powinszować lekkiego pióra i wyrazić swoje uznanie, polskie kryminały bywają z reguły koszmarnie niewiarygodne i wręcz śmieszne, u Pana jest aż nadto prawdziwie. "Gdzie mól i rdza" to fenomenalna rzecz, za "Kanalię" biorę się w następnej kolejności. Życzę łaskawej weny i wielu pomysłów na powieści, ma Pan we mnie już wiernego czytelnika. Pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuńMiło mi to czytać, dziękuję, mam nadzieję, że "Kanalia" też przypadnie Pani do gustu.
UsuńPrzeczytałam i zrecenzowałam. "Kanalia" jest nawet lepsza ;) Dziękuję za świetny kryminał, z ogromną przyjemnością czytałam. Czekam na kolejne Pańskie książki, pozdrawiam
UsuńIdę czytać. Komfortowa sytuacja dla autora, kiedy wie, że nie dostanie po głowie :-)
UsuńJa też zrecenzowałam Kanalię na blogu:)
OdpowiedzUsuńAha kochany autorze, proszę o kontakt na anetapzn@gazeta.pl sprawę mam. Kliknięcie kontakt na tym blogu przenosi mnie co prawda na moja pocztę , ale adresu email kochanego autora brak:)
Wot, technika, bo u mnie się wyświetla. W każdym razie napisałem do Pani.
Usuń