Ze wstydem muszę wyznać, że w dniu wyborów się złamałem i zagłosowałem na Nowoczesną. Ze wstydem, bo zwykłem dotrzymywać obietnic, nawet jeśli są dla mnie niewygodne. Usprawiedliwiałem się, że działam w interesie tych wszystkich ekonomicznych analfabetów i ludzi nierozumiejących współczesnego świata, którzy w większości tworzą polski elektorat. Co jest zadziwiające, jeśli chodzi o ten elektorat, to zawsze potrafi on we własnym interesie zagłosować nogami, nigdy głową. W latach 90. zatęsknił za socjalizmem, ale jakoś fala emigracji nie ruszyła na Kubę czy do Korei Północnej, które idee socjalizmu w pełni zrealizowały. Tak samo teraz. Zamiast do Iranu, Polacy wyjeżdżają do tych zepsutych krajów, które chcą nam narzucić uchodźców, homoseksualizm i swobodę światopoglądową. Do krajów, będących w ekonomicznie lepszej sytuacji, bo stosują rozwiązania, na które elektorat w Polsce nie wyraża zgody. Nogi są mądrzejsze od głowy. Taka genetyczna anomalia homo polaccus. Na to, że polski zakuty łeb dostrzeże, że z powodu decyzji tego łba nogi muszą się więcej nachodzić, szans najwyraźniej nie ma.
Wynikiem wyborów nie jestem jednak w najmniejszym stopniu zmartwiony, uważam, że w obecnej sytuacji politycznej jest on wręcz optymalny. Przede wszystkim bardzo dobrze, że nie może powstać rząd antypisowski. Członkowie takiej koalicji żarliby się ze sobą i w następnych wyborach PiS miałby większość konstytucyjną. Za to Platforma w opozycji może pójdzie po rozum do głowy, że ignorowanie własnego elektoratu i podlizywanie się wyborcom konkurenta nie jest wcale skuteczną metodą na wygrywanie wyborów i że rządzenie nie polega na tym, by utrzymywać się przy władzy, ale na tym, by realizować program, dzięki któremu do władzy się doszło.
Bardzo dobrze, że PiS ma samodzielną większość. Nie pozwoli to zaistnieć cudakom od Kukiza, a jednocześnie PiS nie będzie miał wymówki, że koalicjant na to czy siamto mu nie pozwala. Pewnie znajdzie sobie inne usprawiedliwienia, bo tłumaczenie się, dlaczego czegoś nie robią, jest jedyną umiejętnością, którą nasi politycy opanowali do perfekcji, ale już jakaś część wyborców tego nie kupi.
Czy rządy PiS są dla Polski niebezpieczne? Nie mam takiego przekonania. Będą niekorzystne, ale tylko nieco mniej niekorzystne byłyby rządy Platformy, którą kolejne zwycięstwo umocniłoby w przekonaniu, że najlepsza jest taktyka ciepłej wody w kranie, a nie modernizowanie kraju. Pewnie będzie polowanie na czarownice, ale z chęcią zobaczę, jak PiS, mając już teraz po temu wszelkie instrumenty, łapie zamachowców ze Smoleńska. Gospodarki Kaczyński nie zrujnuje, bo nie na tym punkcie ma obsesję. Co więcej, on wie, że socjalistyczna gospodarka nie działa, której to wiedzy najwyraźniej brakuje np. panu Zandbergowi. Zresztą pomysły PiS-u są dużo mniej groźnie niż pozornie wyglądają. Odwrócenie reformy emerytalnej ma rzekomo rozwalić finanse państwa, a ludzi skazać na głodową emeryturę. Tylko o czym my mówimy? Przecież to Tusk zlikwidował OFE, większości przywilejów emerytalnych nie zniósł, a docelowy wiek emerytalny kobiet 67 lat ma być osiągnięty w 2040 roku. W 2040 r. przeciętna długość życia będzie wynosiła tyle, że emerytury będą się bilansowały tylko wtedy, jeśli ludzie będą pracowali do 75 lat. To była pseudoreforma, a nie reforma. Nawiasem mówiąc, Tusk powinien dostać za nią politycznego IG Nobla. Naraził się jednocześnie przeciwnikom i zwolennikom wydłużenia wieku emerytalnego, a nie wprowadził żadnego rozwiązania korzystnego dla kraju.
Z Sejmu wypada SLD i bardzo dobrze; jeśli chodzi o mnie, ćwierć wieku za późno. Wypada zresztą na własne życzenie, bo nic nie stało na przeszkodzie, by się zarejestrować jako komitet wyborczy, a nie koalicja. Ponieważ w ten sposób nie tylko pozbawił się reprezentacji parlamentarnej, ale i zapewnił PiS-owi samodzielną większość, należy uznać to za kolejny majstersztyk godny IG Nobla.
Kompletnie nie podzielam żalów, że w Sejmie nie będzie lewicy. Po pierwsze z SLD jest taka lewica, jak z PiS-u prawica, bo lewicowcy nie modlą się publicznie w klasztorach, a prawicowcy nie fundują hojnych zasiłków na dzieci, a po drugie podział lewica-prawica jest całkowicie anachroniczny. Teraz linia podziału przebiega między zwolennikami postępu a zwolennikami zacofania, zwanymi obrońcami tradycyjnych wartości. Między ludźmi, którzy dostrzegają, że świat nie stoi w miejscu, i rozumieją, że problemy przynoszone przez postęp należy rozwiązywać bez ideologicznych naleciałości, a tymi, którzy chcą zatrzymać postęp, chociaż z niego w efekcie korzystają. Między politykami, którzy honorują prawa człowieka, a tymi, którzy przez człowieka rozumieją białego heteroseksualnego katolika. I niestety tych pierwszych w świeżo wybranym Sejmie jest garstka (i to jest problem, a nie brak lewicy). Ale w poprzednim wcale nie było wiele lepiej. Dlatego nie doczekaliśmy się euro, związków partnerskich, pełnej wolności słowa, za to mamy państwo półwyznaniowe i dyskryminacyjną ustawę o in vitro (która jak na razie w ogóle eliminuje tę formę leczenia). Zamiast ku nowoczesności, którą symbolizuje już nie tylko Europa Zachodnia, ale również katolicka Ameryka Południowa, wprowadzająca dzięki orzecznictwu sądów małżeństwa homoseksualne, orbitujemy w stronę Iranu z jego religijną dyktaturą i Nigerii z jej karaniem więzieniem za homoseksualizm. I to jest konkluzja po ośmiu latach rządów rzekomo liberalnej partii. Naprawdę nie zamieniliśmy siekierki na kijek, przenieśliśmy się jedynie z deszczu pod rynnę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentarze anonimowe są niemile widziane i zastrzegam sobie prawo do ich kasowania bez dalszych wyjaśnień.