Jakby ktoś nie wiedział, co znaczy „hipokryzja”, to polecam lekturę „Gazety Wyborczej” z 17 marca. Na drugiej stronie Mirosław Czech tłumaczy się, dlaczego Agora pozwała Rymkiewicza m.in. za nazwanie dziennikarzy „GW” „duchowymi spadkobiercami Komunistycznej Partii Polski”. Otóż: „każdy ma prawo bronić swojego dobrego imienia. Również w sądzie.” Pełna zgoda. Tyle że tę opinię „Wyborcza” prezentuje jedynie do strony ósmej, na której znalazł się artykuł, że SKOK-i regularnie pozywają piszące o nich krytycznie gazety. Nagłówek głosi: „Pod pretekstem ochrony dobrego imienia firmy SKOK-i prowadzą sądową krucjatę przeciwko dziennikarzom. Czy to nie nadużycie prawa?” Czyli gazeta pozwać oponenta, obrona dobrego imienia, oponent pozwać gazetę, sądowa krucjata i nadużycie prawa. „Gazeta” udowadnia, że różnica polega na tym, że jej pozwy są zasadne, bo zwykle wygrywa, a SKOK-ów nie, bo na ogół przegrywają. W porządku, tylko że po pierwsze nic to nie zmienia w zasadzie, że każdy ma prawo pójść do sądu, kiedy chce, ile razy chce i nie ma wymogu, żeby przed kolejnym pozwem legitymował się wygranym procesem, a po drugie, przeszłe wygrane nie dowodzą zasadności następnego pozwu. A w tym przypadku teza, że nazwanie dziennikarzy „duchowymi spadkobiercami KPP” nie jest opinią, do której Rymkiewicz ma konstytucyjne prawo, tylko stwierdzeniem nieprawdziwego faktu, jest w moim przekonaniu nie do obrony. Bo co to za fakt? Gdyby powiedział, że są „spadkobiercami KPP”, to co innego. Istniała organizacja, miała majątek, ktoś ten majątek przejął, łatwo ustalić kto. Ale „duchowy spadkobierca”? Jakie są wymierne kryteria, pozwalające ustalić, kto jest czyimś duchowym spadkobiercą? Przecież to kwestia subiektywnej oceny. Rymkiewicz sformułował ocenę. Bzdurną, idiotyczną, ale ocenę.
Przyznajmy jednak, że „Gazeta” i krytykując SKOK-i, i pozywając Rymkiewicza swoje racje ma. Tyle że Czech w swoim ironicznym komentarzu (tytuł!) idzie dalej. Najpierw zwraca uwagę Rymkiewiczowi, że ten publiczną krytykę pozwu kieruje pod niewłaściwym adresem, bo nie wniósł go Adam Michnik, tylko firma Agora. Formalnie słuszne zastrzeżenie, ale jeśli Czech chce zasugerować, że spółka wydająca gazetę wystąpiła w obronie czci dziennikarzy (jakby się piórem nie umieli bronić) bez wiedzy i akceptacji ze strony naczelnego tejże gazety, a nawet przy jego wyraźnym sprzeciwie, to opowiada naiwnym bajki: Adam Michnik nie jest jakimś tam zwykłym naczelnym wynajętym do redagowania pisma, jego pozycja jest znacznie mocniejsza, niż by to wynikało z formalnie zajmowanego stanowiska. Po wskazaniu, że powodem jest Agora, Czech wali z grubej rury: to jeden z fundatorów Nagrody Nike, którą pan Rymkiewicz w kwocie stu tysięcy zechciał przyjąć. Co to ma być? Pretensja: „Panie poeto, mu tu panu sto tysiączków daliśmy, gigantyczną kasę, wie pan z doświadczenia, że za sprzedaż tomików wierszy, to se można co najwyżej lizaka kupić, a nie dobry samochód, a pan tę rękę, tak dla pana łaskawą, kąsa?” I co z tego, że Agora jest jednym z fundatorów nagrody? Przecież nagrodę przyznaje niezależne jury, a nie Agora (taka była przynajmniej dotąd oficjalna wersja). Czy pisarz, któremu niezależne jury przyzna nagrodę literacką, ma pana zdaniem, panie Czech, sprawdzać, kto ją ufundował i pilnować się, żeby nie nadepnąć mu na odcisk?
Kiedy po katastrofie smoleńskiej głos zabrali artyści Teatru Ósmego Dnia i zostali przywołani do porządku przez urzędników dotujących zespół, „Gazeta” uniosła się – ze wszech miar słusznym – oburzeniem, że nawet jeśli ktoś daje pieniądze na kulturę, to nie ma prawa ingerować w to, co artysta mówi, jak się zachowuje i jakie poglądy polityczne wygłasza. Jak widać, tylko dopóki, dopóty tym kimś nie jest „Gazeta”. Przepraszam, Agora.
Panie Pawle, brawa ze ten tekst:). znamienne jest bardzo, że wrzucił go Pan do kategorii politycznej, przecież nikt z wymienionych polityka się nie para:)?
OdpowiedzUsuńDziękuję. Rzeczywiście miałem dylemat, gdzie to dać, ale potem spostrzegłem, że jest to spór właśnie polityczny.
OdpowiedzUsuń