piątek, 20 listopada 2020

Redakcja językowa i merytoryczna

Autorom, którzy chcą samodzielnie opublikować swoją książkę lub zaproponować ją wydawnictwu, oferuję uprzednią redakcję językową i merytoryczną.

Dla potwierdzenia swoich kwalifikacji zamieszczam poniżej listę błędów, które znalazłem w wydanych już powieściach „Samotność liczb pierwszych” Paola Giordana (redakcja językowa) i „Wirus ebola w Helsinkach” Taaviego Soininvaary (redakcja merytoryczna).

Redakcja językowa obejmuje poprawienie w tekście błędów gramatycznych, stylistycznych, leksykalnych, ortograficznych i interpunkcyjnych. Redakcja merytoryczna to wskazanie nielogiczności w akcji, źle poprowadzonych wątków, wadliwie skonstruowanych charakterów, błędów faktograficznych itp.

Każda powieść wymaga redakcji językowej przed wydaniem, a przy samodzielnej publikacji nie ma wydawnictwa, które by się tym zajęło. Redakcja merytoryczna z kolei może zwiększyć szanse na przyjęcie książki przez wydawnictwo, bo powieść będzie po prostu lepsza.

Oferuję łączną redakcję językową i merytoryczną lub tylko merytoryczną. Do redakcji językowo-merytorycznej przyjmuję wszelkie gatunki literackie z wyłączeniem fantasy i horrorów (nie znam się na nich i musiałbym się ograniczyć do poprawek czysto językowych). Samej redakcji merytorycznej podejmę się w przypadku powieści kryminalnych, sensacyjnych i thrillerów sądowych, gdyż jestem autorem tworzącym w tym właśnie gatunku (opublikowałem m.in. powieści pt. „Kanalia” i „Gdzie mól i rdza”).

Cena redakcji językowo-merytorycznej to 180-380 zł za arkusz autorski. Arkusz to 40 000 znaków ze spacjami. Ostateczna kwota jest zależna od liczby błędów i czasu, który trzeba poświęcić na redakcję. Na potrzeby wyceny muszę zredagować fragment tekstu, więc każdy zapytujący otrzyma darmową próbkę (teksty proszę przesyłać na pollak@szwedzka.pl). Ponieważ przeciętna książka liczy sobie 8-12 arkuszy i wychodzi spora kwota, płatność mogę rozłożyć na raty nawet do dwóch lat. Cena samej redakcji merytorycznej (bez poprawiania błędów językowych) to 100 zł za arkusz.

Paolo Giordano „Samotność liczb pierwszych” (wyd. WAB, 2010, tłum. Alina Pawłowska-Zampino) - redakcja językowa

Str. 41. Brzydki wazon z białej ceramiki, ozdobiony skomplikowanym, złoconym kwietnym motywem, który od zawsze stał w kącie łazienki, był własnością rodziny Della Rocca od pięciu pokoleń, ale tak naprawdę nikomu się nie podobał.

Zaimek „który” odnosi się do motywu, a nie do dzbana. Zbitka „skomplikowanym, złoconym kwietnym” jest niezręczna.
Poprawnie: Brzydki wazon z białej ceramiki, ozdobiony złoconymi zawijasami kwietnego motywu, od zawsze stał w kącie łazienki. Był własnością rodziny Della Rocca od pięciu pokoleń, ale tak naprawdę nikomu się nie podobał.

Str. 42. Kiedy ponownie je otworzyła, zobaczyła swoje odbicie w dużym lustrze nad umywalką i doznała przyjemnego rozczarowania.

Rozczarowanie jest zawsze przykre. Mile się zdziwiła, doznała przyjemnego uczucia.

Str. 42. Oparła się rękami na umywalce i zbliżyła twarz na odległość kilku centymetrów od lustra (…).

Skoro zbliżyła, to do lustra.

Str. 59. Przykucnęła, trzymając cukierek w palcach, przeciągnęła nim po brudnej podłodze szatni. Posuwała się w kucki i przesuwała nim wolno wzdłuż ściany na lewo od Alice, tam gdzie łączyła się z podłogą i cały brud zbierał się w kłaki kurzu i kłęby włosów.

Z tego wynika, że z podłogą łączyła się Alice, a nie ściana. Poprawnie: (…) przesuwała nim wolno wzdłuż ściany przy samej podłodze, na lewo od Alice (…).

Str. 69. Opierały się teraz o poręcz schodów przeciwpożarowych na drugim piętrze i przyglądały się chłopcom grającym na podwórku w piłkę nożną. Kopali żółtą piłkę, która wyglądała jakby nie była dobrze napompowana.

W piłkę. Domyślnie wiadomo, że nożną. Zaznaczenia wymagałoby, gdyby na przykład grali w ręczną. Ale żeby uniknąć powtórzenia słowa „piłka”, powinno być: (…) chłopcom, grającym na podwórku w nogę. Kopali żółtą piłkę (…).
Między „wyglądała” a „jakby” brakuje przecinka.

Str. 105. Siłą wcisnęła język między jego zaciśnięte wargi. Denis poczuł w ustach smak nieswojej śliny i zrobiło mu się niedobrze.
Str. 148. Matka spała nie swoim snem, urządzenia, do których była podłączona, nie czyniły żadnego hałasu (…).
Str. 195. Wyartykułowała te słowa nieswoim głosem, niczym aktorka na amatorskim przedstawieniu.

„Nie swojej śliny”, bo to nie jego ślina, a nie ślina, która źle się czuje. Na str. 148 poprawnie. Na str. 195 raczej źle, bo chodzi o to, że zmieniła głos, ale znaczenie, że mówiła niepewnym głosem, też jest możliwe.

Str. 127. Nie możesz tak ni z tego, ni z owego zdecydować, że chcesz zostać fotografem i zmarnować rok pracy.

Po „fotografem” powinien być przecinek. Błąd interpunkcyjny zmieniający znaczenie, bo teraz to zdanie znaczy „nie możesz zdecydować, że chcesz zmarnować rok pracy”, zamiast „nie możesz zdecydować, że chcesz zostać fotografem, bo w konsekwencji zmarnujesz rok pracy”.

Str. 131. Do ściany przylegało łóżko, o wiele wyższe niż łóżko rodziców Mattii, oraz dwa identyczne stoliki nocne.

Orzeczenie „przylegało” odnosi się zarówno do łóżka, jak i do stolików, powinno więc być „przylegały”.

Str. 141. 2760889966649. (…) Postanowił, że to będzie jego liczba. (…)
Po chwili wahania dwie linijki niżej napisał: 2760889966651. To jest jej, pomyślał.

Liczba jest rodzaju żeńskiego, a więc „ta jest jej”.

Str. 295. Następnie wyjęła paczkę herbatników, która leżała w szafce otwarta od dnia, w którym odszedł Fabio.

Takie piętrowe konstrukcje z zaimkiem „który” są niepoprawne.

Taavi Soininvaara „Wirus ebola w Helsinkach” (wyd. Kojro, 2010, tłum. Bożena Kojro) - redakcja merytoryczna

Str. 11. Kiedy ostatni wirus w kropelce krwi zginął, Ratamo wydał dziki okrzyk. Szczepionka działała!

Wynalezienie szczepionki jest opisane na zasadzie „wszedł do laboratorium i wynalazł”. Nawet jeśli to ostatni etap, przydałby się opis, jakie prace go poprzedziły.

Str. 26. Profesor kazał mu zapomnieć na razie o całej sprawie. W żadnym wypadku nie wolno mu zapisywać ponownie wzoru.

W jakim celu profesor miałby dążyć do zatajenia, że udało im się stworzyć szczepionkę? Przecież dyrektor fińskiego laboratorium to nie szef rosyjskiego gangu i nie będzie w pierwszej reakcji kombinował, jaką nielegalną korzyść można wyciągnąć z opracowania szczepionki.

Str. 26. Manneraho może sobie spokojnie zbierać pochwały za wynalezienie szczepionki.

Ratamo jest niezwykle dumny z wynalezienia szczepionki, ale nie ma nic przeciwko temu, żeby laury zgarnął przełożony?

Str. 29. [Generał] Siren uznał odkrycie szczepionki za niebezpieczny zwrot wydarzeń, oceniając, że wirus staje się z tego powodu pożądaną przez terrorystów bronią.

Wręcz przeciwnie, skoro na wirusa jest antidotum, to przestaje on być niebezpieczny.
Opracowanie szczepionki, a nie odkrycie.

Str. 31. Antidotum sprawia, że wirus jest idealnym środkiem szantażu. Inną rzeczą jest grozić jakiemuś państwu uwolnieniem choroby, a inną – zapewniać uleczenie chorych.

Ale to antidotum wynaleźli przecież naukowcy pracujący dla państwa i jest ono w jego posiadaniu, a nie w rękach terrorystów.

Str. 33-34. Teraz umówił się na grę w badmintona. (…) odbijali do siebie piłeczkę (…)

W badmintona gra się lotką.

str. 39. Siren (…) poprosił Vairialę, żeby wydał gościowi wstępne instrukcje, dopóki nie zapadnie decyzja co do dalszego postępowania. Vairiala zaproponował, żeby profesor udał się prosto do domu, i obiecał, że jego pracownik zadzwoni rano i poinformuje, jakie działania powinien podjąć instytut.

Dyrektor cywilnego laboratorium w demokratycznym europejskim kraju po wynalezieniu szczepionki z pewnością nie uda się do wojskowych i nie będzie wykonywał ich instrukcji, że ma ten wynalazek zataić.

Str. 52. Generał poprosił go, by zgasił lampy w salonie i przedpokoju.
– Nie wiem, czy obserwują twoje mieszkanie, więc możliwe, że nikt nie zauważył mojego wejścia. Zostanę tu i poczekam. Zobaczymy, co się stanie. Ty możesz dalej się kąpać. Chyba nie chcesz się przeziębić (…)
Gospodarz bez protestu udał się do łazienki, skąd po chwili rozległ się plusk wody.

Zupełnie nieżyciowa sytuacja, stworzona wyraźnie po to, by generał mógł zabić Manneraha przez wrzucenie włączonej suszarki do włosów do wanny. Manneraho nie ma powodów, by obawiać się generała, ale przecież poprosiłby o podanie informacji, z którymi Siren rzekomo przyszedł, i zapytałby, na co ten ma czekać. I czekałby razem z nim, a nie wracał do wanny.

Str. 58. Kilkumetrowy przedpokój pokonał wielkimi susami, jakby startował w maratonie.

Złe porównanie, maratonów nie biega się ani szybko, ani susami.

Str. 59. Nagle usłyszał chrzęst i okruchy betony rozprysły się po całej sypialni.

Chrzęst nie jest odgłosem strzału. I w wyniku strzału oddanego za zamkniętymi drzwiami sypialni okruchy betonu nie będą po niej latały.

Str. 60. Na szczęście dysponował prawie bezgłośnym P16.

P16 to pistolet z czasów I wojny światowej. I nie ma prawie bezgłośnych pistoletów. Albo mają tłumik, albo je słychać.

Str. 60. Chciał udać policjanta, który przyszedł z wiadomością, że życiu rodziny grozi wielkie niebezpieczeństwo.

I w tym celu na wojskowy mundur nałożył cywilny płaszcz? I co miał zamiar zrobić, gdyby Ratamo poprosił go o okazanie odznaki czy legitymacji?

Str. 61-62. [generał Siren] Wybrał numer telefonu komórkowego komendanta głównego policji. (…)
– (…) Arto Ratamo miał znakomity motyw, żeby zabić Manneraha. (…) W każdym razie byłbym wdzięczny, gdybyśmy mogli przejąć poszukiwania. Przykro mi, ale nie mogę zdradzić więcej szczegółów. Na pewno mnie rozumiesz.
– Jasne, nie ma problemu, przecież to leży w waszych kompetencjach. Poinformuję tylko naczelnika policji i poproszę, żeby wydał cichy nakaz ścigania Ratama.

Komendant główny policji ma jeszcze kogoś nad sobą?
W kompetencjach armii w żadnym wypadku nie leży ściganie zabójców na terenie kraju. A gdyby leżało, to komendant zażądałby konkretnego uzasadnienia, dlaczego ma oddawać śledztwo, a nie dał się zbyć stwierdzeniem, że generał nie może ujawniać szczegółów. I do wydania nakazu ścigania Ratama potrzebowałby konkretnych obciążających zarzutów, a przynajmniej informacji, jaki to motyw.

Str. 62. Technicy z Kryminalnego właśnie są w obu mieszkaniach.
Str. 75. Jąkając się nieco, opowiedział o wysłaniu do mieszkania Ratamów patrolu, który potwierdził, że Kaisa Ratamo została zastrzelona.

Na str. 62 nie ma żadnych informacji co do czasu akcji, ale jeśli Siren zaczął mataczyć bezpośrednio po zabójstwie, to wychodzi na to, że najpierw w mieszkaniu Ratama pojawili się technicy, a dopiero potem patrol, który potwierdził zgłoszenie Ratama. A jeśli Siren czekał z mataczeniem, to nie mógłby przerwać przesłuchania Ratama, bo nie zdążyłby przygotować całej intrygi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarze anonimowe są niemile widziane i zastrzegam sobie prawo do ich kasowania bez dalszych wyjaśnień.