Dokonałem na chłodno analizy swojego bloga, która to analiza wypadła następująco:
1. Blog ma niską oglądalność, przy czym niską obiektywnie, a nie w porównaniu z celebrytami. Jeśli nie ma się znanego nazwiska, trzeba prowadzić blog tematyczny, by zyskać więcej czytelników. W przypadku mojego bloga przejawia się to w ten sposób, że powodzeniem cieszą się wpisy z zakresu tłumaczeń, pozostałych mogłoby nie być. Szkopuł w tym, że prowadzenie bloga specjalistycznego mnie nie pociąga.
2. Poza niską oglądalnością deprymująca jest struktura zainteresowania. Wpisy zachwalające czyjeś osiągnięcia mało kogo obchodzą. Tłumek pojawia się, kiedy ktoś dostanie po głowie. Część tłumku to hipokryci, których żadne inne wpisy nie interesują, ale głośno wyrażający swoje oburzenie, że zamiast chwalenia jest krytyka.
3. Blog pochłania większą część czasu, który mogę przeznaczyć na pisanie. Zaczynałem z myślą, że blog zwiększy sprzedaż moich książek, dzięki czemu będę miał więcej czasu na ich tworzenie. Tak się nie stało. Poza niską oglądalnością bloga przyczyną może być fakt, że moja „blogowa” i „książkowa” twarz raczej się nie pokrywają. Efekt jest taki, że ograniczam się do pisania krótkich opowiadań.
Poza powyższymi punktami przeciw blogowi przemawia też okoliczność, że tracę ochotę na komentowanie rzeczywistości. Ani na rzeczywistość nie ma to wpływu, ani moich problemów nie rozwiązuje.
Jestem jednak homo scribens i bez pisania w zasadzie mógłbym się od razu powiesić. Pytanie, co pisać. Skoro nie zrobiłem kariery ani jako pisarz, ani jako bloger, jest to w zasadzie obojętne. Obiecałem jednak wydawnictwu drugą część „Gdzie mól i rdza”, a zwykłem obietnic dotrzymywać. Czuję się zresztą dodatkowo zobligowany, bo Oficynka jest pierwszym wydawnictwem, w którym nie zostałem jako autor potraktowany jako zło konieczne. A po kontaktach z takimi [autocenzura] jak Paweł K. z wydawnictwa S., Edward M. z wydawnictwa B. czy [autocenzura] z P., dopisującymi bez pytania autora o zdanie debilny podtytuł do jego powieści, człowiek naprawdę to docenia.
Ergo: skupiam się na pisaniu książki, na blogu będę pisał z rzadka. Może w stałych odstępach czasu, bo ze względu na złą kondycję psychiczną, w jakiej się znajduję, niesłychanie trudno zabrać mi się do zrobienia czegoś, czego nie robię regularnie, ale jak to wyjdzie, zobaczę. Jeśli więc ktoś jest zainteresowany moimi wpisami, to najlepiej niech włączy obserwację bloga albo zaabonuje powiadomienia.
Ten wpis jest czysto informacyjny, żeby zainteresowani wiedzieli co dalej. Ponieważ ściągnie tych, którzy normalnie nie mają nic do powiedzenia, ale lubią się wymądrzać w takich sytuacjach, wyłączam możliwość jego komentowania. Na przyszłość będę też usuwał wszystkie niemerytoryczne komentarze, nawet te podpisane.