Przeciętny czytelnik, któremu kulisy rynku wydawniczego są obce, żywi przekonanie, że dobra książka obroni się sama i o dobrej książce zawsze się dowie. Nic bardziej mylnego. O powodzeniu książki decyduje stojąca za nią machina promocyjna. Owszem, nie da się wypromować totalnego badziewia, ale już tytuł średniawy kosztem bardzo dobrego bez problemu.
W skali globalnej wygląda to tak, że powieść napisana po angielsku ma znacznie większe szanse na zaistnienie niż ta sama napisana w jakimkolwiek innym języku. W skali lokalnej decyduje wielkość i przebojowość wydawnictwa. Bestsellery w małych wydawnictwach, niemających większych środków na reklamę, są wyjątkiem, nie regułą. Przekładając to na konkrety: gdyby moje wydawnictwo opublikowało Mankella i Axelsson, a WAB Nilsson i Söderberga, ta pierwsza para byłaby znana wąskiemu kręgowi czytelników, a druga powszechnie, a nie odwrotnie.
Zdobywszy jako wydawca powyższą wiedzę i zdając sobie sprawę, że wartość książki przy decyzji o przyjęciu do wydania jest zaledwie jednym z czynników i to wcale nie rozstrzygającym, chętnie rozglądam się za tytułami, o których się nie mówi. Trzy takie perełki chciałbym zarekomendować:
1. Karolina Sykulska „Bestseller”, wyd. Verbariusz (własne wydawnictwo autorki) - rewelacyjna satyra na rynek wydawniczy, obnażająca te mechanizmy, o których piszę powyżej. W tle kłopoty małżeńskie, tak że powieść ciekawa też dla tych, których proces wydawniczy interesuje nieco mniej. Przednie poczucie humoru, lekkie pióro, no ale wydawczyni nie chce płacić za recenzje i Empikowi za miejsce na półce, więc książka się nie przebiła.
2. Joanna Jodełka „Polichromia”, wyd. Time Machine (wydawnictwo przyjaciółki autorki). Jeden z lepszych polskich kryminałów ostatnich lat, ciekawe tło społeczne, ale zagadka kryminalna na pierwszym miejscu (niektórzy recenzenci zapominają, że taka winna być hierarchia w kryminale i często chwalą kryminał mimo słabej zagadki, bo ma ciekawe tło, zamiast doradzać autorowi, żeby w takiej sytuacji pisywał powieści obyczajowe), logicznie poprowadzona, zaskakująca. Powieść bije na głowę niektóre z Mrocznej Serii WAB, ale ponieważ nie została w tejże serii opublikowana, zainteresowania recenzentów wielkonakładowych gazet nie wzbudza.
3. Sylwia Drożdżyk „Identyfikatory” wyd. Prozami (własne wydawnictwo autorki). Anna Janko ukuła pojęcie „książek niekoniecznych”. Ich przeczytanie nic w życie człowieka nie wnosi, nieprzeczytanie nie jest żadną stratą. „Identyfikatory” są książką konieczną. Ten zbiór krótkich opowiadań (czy nawet nie opowiadań, tylko miniatur, impresji) daje więcej do myślenia niż rozbudowany traktat filozoficzny.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentarze anonimowe są niemile widziane i zastrzegam sobie prawo do ich kasowania bez dalszych wyjaśnień.