Przeczytałem „Samotność w sieci” Wiśniewskiego i wbrew opiniom moich znajomych (tych, na których gustach czytelniczych polegam), że to romansidło, stwierdzam, że bardzo przyzwoita powieść. To po raz kolejny pokazuje, że książki do czytania należy sobie dobierać samodzielnie, ignorując zarówno zachwyty , jak i słowa krytyki. Zresztą staram się tego trzymać i recenzje czytywać post factum, wyłącznie żeby porównać wrażenia.
Przyjemność z lektury popsuła mi jednak osobliwa gramatyka stosowana przez autora za wyraźnym przyzwoleniem redaktorów (cytaty z wydania „filmowego”, Prószyński i S-ka, brak daty publikacji, ISBN 978-83-7469-383-7, redakcja Jan Koźbiel).
Pamięta, że (...) zaczęła uciekać. Asi nie było już przy niej; biegnąc, kątem oka zauważyła, że klęczy w wysokiej trawie i wymiotuje. (str. 189)
Biec i widzieć przy tym siebie klęczącą i wymiotującą na polu to doznanie iście transcendentne.
Odpięła powoli zapinki stanika i obiema dłońmi zsunęła go sobie na brzuch. Potem przełożyła go do lewej dłoni, a prawą wsunęła w majtki i podnosząc nieznacznie pośladki, zsunęła je poniżej ud. (...) Szeroko rozłożyła nogi. (...) Po chwili oddychała bardzo szybko i głośno. (str. 205)
Seks w pojedynkę to kicha, ale jak się zsunie pośladki poniżej ud, to orgazm można osiągnąć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentarze anonimowe są niemile widziane i zastrzegam sobie prawo do ich kasowania bez dalszych wyjaśnień.