sobota, 12 czerwca 2010

Bez drugiej tury?

Waldemar Kuczyński zaapelował do wyborców innych kandydatów, by już w pierwszej turze poparli jednego z dwóch „głównych” (w domyśle oczywiście Komorowskiego, bo on ma większy rezerwowy elektorat) i tym samym oszczędzili nam drugiej tury (w domyśle, zapewnili zwycięstwo Komorowskiemu, bo Kaczyński może w drugiej turze wygrać walkowerem, skoro elektorat PO będzie na wakacjach). Argumenty: druga tura przedłuża wybory, czyli czas wojny między politykami, kosztuje, kiedy tych pieniędzy potrzebują powodzianie, a i tak wiadomo, kto to do niej przejdzie.

Jakby politycy poza okresem kampanii wyborczej pałali do siebie miłością, jakby poza czasami powodzi nie było szlachetnych celów, na które można przeznaczyć pieniądze. A skoro sondaże wystarczą do ustalenia, kto wygra wybory, to po co w ogóle głosujemy? Wprowadźmy demokrację sondażową: przydzielajmy miejsca w parlamencie nie na podstawie wyników wyborów, tylko sondaży.

Nie chcę twierdzić, że sondaże są niewiarygodne, tylko że to wygląda tak: Komorowski i Kaczyński mają najwyższe poparcie w sondażach, media zajmują się więc wyłącznie nimi, to stwarza wrażenie, że innych kandydatów nie ma albo że nie mają najmniejszych szans, co przy następnym badaniu nabija im punktów itd. „Wyborcza” śledzi kampanię dwóch kandydatów, innych jakby nie było. W ostatnim czasie nie przeczytałem żadnego tekstu o Andrzeju Olechowskim, Marku Jurku czy Kornelu Morawieckim. Dlaczego nie? Każdy z nich zebrał sto tysięcy podpisów i jest takim samym pełnoprawnym kandydatem jak Komorowski czy Kaczyński. Rozumiem, że jeśli jakaś gazeta popiera konkretnego kandydata (prywatna ma do tego pełne prawo), o innych pisze źle albo wcale. Ale „GW” chce uchodzić za obiektywną, a co to za obiektywizm, kiedy przy dziesięciu kandydatach informuje mnie o dwóch?

Najbardziej odpowiada mi Andrzej Olechowski i zamierzam na niego zagłosować, ignorując zarówno sondaże, jak i apel Kuczyńskiego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarze anonimowe są niemile widziane i zastrzegam sobie prawo do ich kasowania bez dalszych wyjaśnień.