tag:blogger.com,1999:blog-2799834716621754710.post7819772298244563686..comments2024-03-23T11:22:35.753+01:00Comments on Paweł Pollak - o tym i owym: Jacy to my jesteśmy nieszczęśliwi, że tak nas nienawidząPaweł Pollakhttp://www.blogger.com/profile/08286065079875201435noreply@blogger.comBlogger26125tag:blogger.com,1999:blog-2799834716621754710.post-80394564541857909652015-02-27T20:28:45.883+01:002015-02-27T20:28:45.883+01:00Pan Pilipiuk napisał:
"Wiara w to że self poz...Pan Pilipiuk napisał:<br />"Wiara w to że self pozwoli nam się przebić jest trochę naiwna... Ja w każdym razie nie słyszałem o żadnej publikacji tego typu która stałaby się bestselerem, albo której autor zostałby dzięki temu zaproszony do współpracy z normalnym wydawnictwem".<br />Panie Pilipiuk, jest Pan w błędzie. <br />Jeśli tak zwany normalny wydawca uzna, że powieść ma potencjał, to mimo wcześniejszej publikacji w "selfie", może zdecydować się na wydanie.<br />Wiem to z własnego doświadczenia.<br />Ujawnię się w stosownym momencie.<br />Pozdrawiam serdecznie :)<br /><br /><br />Anonymousnoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-2799834716621754710.post-69981091125811641282015-02-21T17:59:17.665+01:002015-02-21T17:59:17.665+01:00Wyraziłem się troszkę nieprecyzyjnie, bo pisząc o ...Wyraziłem się troszkę nieprecyzyjnie, bo pisząc o "dziadostwie" nie miałem na myśli utworów z kanonu lektur, raczej bzdurki, które nie raz czytają dzieciaki, ale to nie istotne.<br /><br />Napiszę wprost: nie wierzę w to, że osoba która sięga po książkę może się po kiepskiej lekturze (nawet najgorszego selfu) zrazić do czytania. Co najwyżej do autora. O nawykach językowych nawet nie wspomnę, bo one nie kształtują się po jedno, czy nawet wielorazowej lekturze i zazwyczaj nie w oparciu o język literacki (w świecie mediów masowych to pobożne życzenie). Dokładając do powyższego fakt, iż "wydawnictwom" uszczęśliwiające świat selfdziełami nie zależy na tym aby dotarły one do czytelnika (po co? kasa jest już na koncie i nie pochodzi od czytelnika, a od autora), a i samym autorom zdaje się te nie bardzo (ważne, że kolega-bloger słitaśną lautkę nam wystawił) to jak rany Julek, czego tu się bać? Z czym wojować (potencjalnie;)? Lepiej zając się wspieraniem dobrej prozy.<br />M.Anonymousnoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-2799834716621754710.post-727035836778699852015-02-21T16:16:11.034+01:002015-02-21T16:16:11.034+01:00A poza tym mówimy o nakładach pojedynczego wydania...A poza tym mówimy o nakładach pojedynczego wydania. A podobnych wydawanych tworów są setki. Ryzyko rośnie...<br /><br />SzAnonymousnoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-2799834716621754710.post-34418839693917882952015-02-21T15:55:21.281+01:002015-02-21T15:55:21.281+01:00Obcowanie ze słabszym dziełem literackim ("dz...Obcowanie ze słabszym dziełem literackim ("dziadostwo", na które mogliśmy trafić w szkole) nie jest tym samym co obcowanie z nieopracowanym a wydanym tekstem najeżonym błędami ortograficznymi, gramatycznymi i stylistycznymi (który może zaszkodzić niedoświadczonemu czytelnikowi, a na który ja nigdy w szkole nie trafiłem, nie wiem jak Ty).<br /><br />Szczęście w nieszczęściu, że twory "współfinansowania" mają niewielkie nakłady, dlatego, zauważ, mówię o "potencjalnym" zagrożeniu. Zawsze istnieje przecież możliwość dodruku. A i przypuszczam zdarzają się sytuacje, że wyprzedaje się większość kilkusetegzemplarzowego nakładu, a to dla mnie już niebagatelne grono czytelników, którym lektura może zaszkodzić (nawyki językowe, zniechęcenie do literatury). Nie możesz przecież z góry wykluczyć możliwości zaistnienia takiego scenariusza.<br />Według mnie, póki istnieje takie ryzyko, warto problem rozdmuchiwać.<br /><br />SzAnonymousnoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-2799834716621754710.post-31650413034213732572015-02-21T14:59:04.868+01:002015-02-21T14:59:04.868+01:00Drogi Szczepanie, przecież sam odpowiadasz na swoj...Drogi Szczepanie, przecież sam odpowiadasz na swoje pytanie. Jakim zagrożeniem jest self wydrukowany w nakładzie 300 egzemplarzy (a sprzedany w 20)? Czy ten mityczny, młodociany czytelnik, o którego niewyrobiony gust tak się boisz, nie jest aby tym, kim i my, wyrobieni przecież czytelnicy (jak mniemam) onegdaj byliśmy? Czy nie ogarnia Cię lekkie zażenowanie na myśl o lekturach, które fascynowały Cię w czasach szkolnych? Mi zdarzało się czytać dziadostwo, a nawet dziadostwem "jarać", ale obok tego zdarzały się lektury dobre i bardzo dobre. Kształtowanie się gustu jest procesem, w trakcie którego jest czas aby poznawać zenit i nadir. nawet jeśli jest nim dno piekieł i trzy metry mułu.<br /><br />Nie znam nikogo, komu zraziłaby do czytelnictwa kiepska lektura. Mam wrażenie, iż pochylasz się nad problemem laboratoryjnie sterylnym, a takowe w życiu nie występują. Przecież wazie co zawsze można, jako starszy kolega, takiej osobie coś dobrego podsunąć. Do porównania. Przeczyta, przetrawi, jak ma łeb na karku zrozumie różnicę i jego wola co zrobi dalej. PP rozdmuchuje, w mojej opinii, problem, bo zrobił sobie z walki z salfem trademark, dzięki któremu osiąga jakieś tam swoje tajne cele;) I dobrze. Lubię tu zajrzeć i poczytać, w zasadzie chłop ma rację, ale bez obaw, czytelnicy byli, są i będą w tym kraju mniejszością. <br /><br />M.<br />Anonymousnoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-2799834716621754710.post-35993215361768650312015-02-21T14:47:43.554+01:002015-02-21T14:47:43.554+01:00To nie jest opinia profesjonalisty, tylko laika :-...To nie jest opinia profesjonalisty, tylko laika :-)Paweł Pollakhttps://www.blogger.com/profile/08286065079875201435noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-2799834716621754710.post-44849522080739032552015-02-21T13:41:46.121+01:002015-02-21T13:41:46.121+01:00Panie Pawle, dziękuję za profesjonalną opinię. Otó...Panie Pawle, dziękuję za profesjonalną opinię. Otóż to. prawo konsumenta do pełnej informacji o produkcie!<br /><br />Kłaniam się<br />SzAnonymousnoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-2799834716621754710.post-68710676937679917942015-02-21T13:36:11.253+01:002015-02-21T13:36:11.253+01:00Sytuacje są różne, można kupić książkę na prezent ...Sytuacje są różne, można kupić książkę na prezent (np. dla osoby, która bardzo mało czyta i sama z siebie książki nigdy nie kupi) decydując tylko po okładce, można kupić dla siebie decydując tylko po streszczeniu. Poza tym twór może trafić na czytelnika, który nie musi być "idiotą", tylko jest mniej obyty z rynkiem książki albo z literaturą i językiem w ogóle i czytając szmirę nie dość, że uzna ją za reprezentatywną dla prawdziwej literatury ("bo przecież ktoś to wydał a ja kupiłem w prawdziwej księgarni"), to jeszcze po lekturze nabędzie koszmarnych nawyków językowych. A w najlepszym przypadku twór zniechęci takiego (może bardziej krytycznego) czytelnika do sięgania po kolejne książki, <br /><br />Naprawdę nie widzisz potencjalnej szkodliwości niezredagowanych, nieobjętych profesjonalną korektą tekstów puszczonych w masowy obieg? Całe szczęście firmy-naciągacze zarabiają przede wszystkim na wkładzie naiwnych "współfinansistów", a nie na sprzedaży ich tworów w dużych nakładach.<br /><br />SzAnonymousnoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-2799834716621754710.post-28789691310676154782015-02-21T13:11:23.351+01:002015-02-21T13:11:23.351+01:00Zakaz używania w nazwie słowa „wydawnictwo” jest n...Zakaz używania w nazwie słowa „wydawnictwo” jest niemożliwy do wprowadzenia, skoro, jak sam Pan zauważa, formalnie te firemki wypuszczają na rynek książki. Ale drugi pomysł jest dobry i realny. W ramach prawa konsumenta do pełnej informacji, z jakim produktem ma do czynienia, pewnie dałoby się prawnie zobowiązać wydawnictwa (wszystkie) do umieszczania na stronie redakcyjnej stosownej adnotacji, jeśli autor pokrył koszty wydania (bo z tym współfinansowaniem to ściema, autor płaci całość). Paweł Pollakhttps://www.blogger.com/profile/08286065079875201435noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-2799834716621754710.post-81454495791562994982015-02-21T12:28:17.954+01:002015-02-21T12:28:17.954+01:00Litości, dlaczego traktujesz czytelnika jak idiotę...Litości, dlaczego traktujesz czytelnika jak idiotę? Przecież po dwóch akapitach tekstu na poziomie tego, co przywoływał gospodarz bloga czytelnik wie, że trafił na szmirę i taką książeczkę odkłada mówiąc nie, dziękuje. I szuka dalej. A że szmira potrafi się spodobać? Cóż, tak było zawsze i tak zawsze będzie, nie zmieni tego żaden przepis, ani nalepka ostrzegawcza na okładce - one jak w sam raz już od dawna funkcjonują, tyle że w odwrotną stronę, niż przez Ciebie proponowana. Ot na przykład; "Kolekcja Mistrzów", "Klasyka S-F", lub niesławne "Andrzej Sapkowski przedstawia";)<br /><br />Pozdrawiam MiszkaAnonymousnoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-2799834716621754710.post-27742730666240680222015-02-20T22:40:02.821+01:002015-02-20T22:40:02.821+01:00Kolejny znakomity wpis. Potrzeba więcej takich cel...Kolejny znakomity wpis. Potrzeba więcej takich celnych komentarzy, bo sprawa jest poważna. Rynek książki jest zalewany bezwartościowymi czy wręcz szkodliwymi dla czytelnika pozycjami "współfinansistów". Bogu ducha winny odbiorca tych tworów sięgając po produkt doskonale udający książkę (przynajmniej formalnie) nie wie, że ma do czynienia z pseudowydaniem pseudoliteratury. Nie ulega dla mnie wątpliwości, że lektura tworu może skutecznie zniechęcić do sięgnięcia w przyszłości po jakąkolwiek inną książkę (udawaną, czy prawdziwą). I to jest poważny problem w naszej obecnej sytuacji, kryzysu czytelnictwa. <br /><br />Moim zdaniem sprawa powinna zostać uregulowana prawnie. Firmom oferującym wypuszczenie dzieła ze współfinansowaniem albo jego druk na żądanie powinno się zakazać występowania pod szyldem "wydawnictwa". Na okładce i stronach redakcyjnych powinien za to figurować jakiś charakterystyczny znak (chciałoby się powiedzieć: piętno) mówiący o współfinansowaniu.<br /><br />Być może, a nuż to by coś w czymś komuś pomogło? Nie wiem.<br /><br />Szczepan<br />Anonymousnoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-2799834716621754710.post-64109407971572918292015-02-18T12:15:34.397+01:002015-02-18T12:15:34.397+01:00Hmmm...pierwszą wydałam w "prawdziwym wydawni...Hmmm...pierwszą wydałam w "prawdziwym wydawnictwie", drugą w self publishingu, ale tylko dlatego, że zależało mi na czasie - książka miała być prezentem dla mamusi;). Piszę trzecią i jestem przekonana, że będę próbowała wydać ją w "prawdziwym". Zależy mi na uczciwych warunkach wydawniczych i podejściu do autora. Anna Bartuszekhttps://www.blogger.com/profile/04609903887072174755noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-2799834716621754710.post-63146062435190772822015-02-17T20:01:11.072+01:002015-02-17T20:01:11.072+01:00piękne porównanie! piękne porównanie! Anonymousnoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-2799834716621754710.post-48973803981617928152015-02-17T19:05:54.139+01:002015-02-17T19:05:54.139+01:00Przez kryzys zmniejszyła się liczba debiutów, ale ...Przez kryzys zmniejszyła się liczba debiutów, ale nie ma takiej sytuacji, jaką usiłują zarysować selfy, że debiut w normalnym wydawnictwie jest niemożliwy i pozostaje jedynie współfinansowanie. I problem właśnie w tym, że selfy nie potrafią zaczekać na słoneczko. Muszą mieć książkę już i teraz i nie zdają sobie sprawy, że w branży wydawniczej działa się w perspektywie lat, a nie miesięcy. <br />Jasne, że self to jest doskonała opcja dla wszystkich publikacji niszowych (choć doprecyzujmy, że prawdziwy self-publishing, a nie nabijanie kabzy cwanym właścicielom wydawnictw ze współfinansowaniem), ale tu mówimy o autorach mających ambicje pisać dla mas. Żurek, z tego, co się zorientowałem, tworzy tzw. literaturę kobiecą, a na to jest duży popyt. Trzeba naprawdę kiepsko pisać, żeby przy tym rodzaju literatury być skazanym na współfinansowanie. Paweł Pollakhttps://www.blogger.com/profile/08286065079875201435noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-2799834716621754710.post-31916193866402938872015-02-17T16:55:58.344+01:002015-02-17T16:55:58.344+01:00Jak to widzę trochę inaczej:
Mamy kryzys gospodarc...Jak to widzę trochę inaczej:<br />Mamy kryzys gospodarczy i dodatkowo kryzys na ryku książki, spowodowany decyzjami palantów którzy tu rządzą. <br />W tej sytuacji wielu wydawców boi się ryzyka jakim jest wydanie - nawet nieźle napisanej - powieści debiutanta. Stawia się na "pewniaków". <br />Kryzys odpuści i wszystkim jaśniej zaświeci słoneczko. <br />*<br />Self widzę jako dobre narzędzie do publikacji rzeczy hermetycznych - np, wspomnień rodzinnych czy opracowań regionalistycznych. Gdy ktoś spisze wspomnienia 5 staruszków ze swojej wioski to siłą rzeczy odpowiedni nakład wyniesie powiedzmy 100 sztuk... <br />*<br />Poezje mojego śp.Ojca wydałem na nakładzie 100 egz. 20 szt dla różnych bibliotek, reszta dla rodziny i ludzi którzy Go znali. <br />*<br />Wiara w to że self pozwoli nam się przebić jest trochę naiwna... Ja w każdym razie nie słyszałem o żadnej publikacji tego typu która stałaby się bestselerem, albo której autor zostałby dzięki temu zaproszony do współpracy z normalnym wydawnictwem. <br />*<br />Nie potępiam selferów choć patrzę na nich z odrobiną pobłażliwości. KAŻDEMU WEDLE MARZEŃ! <br /><br />Andrzej Pilipiuk Anonymousnoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-2799834716621754710.post-29491300381678349862015-02-17T14:25:37.425+01:002015-02-17T14:25:37.425+01:00Ja zrozumiałem pana Burskiego inaczej, że na pozio...Ja zrozumiałem pana Burskiego inaczej, że na poziomie oznacza nie literaturę wysoką, tylko zachowującą wydawnicze standardy. Romansidło można napisać poprawną polszczyzną, dbając o logikę zdarzeń i sensowność opisów. Każdy niech czyta, co chce, pod warunkiem, że autor ma pojęcie o pisaniu. Porównajmy to do stołu. Każdy stawia sobie w salonie taki, jaki mu się podoba, ale te stoły mają jedną cechę wspólną: równe nogi. Tymczasem powieść wydana ze współfinansowaniem to zwykle taki stół z każdą nogą innej długości. A spora część czytelników, niestety, tego nie widziPaweł Pollakhttps://www.blogger.com/profile/08286065079875201435noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-2799834716621754710.post-50605128592305415242015-02-17T13:51:45.035+01:002015-02-17T13:51:45.035+01:00Panie Pawle, mówiąc o "ocenie" miałam na...Panie Pawle, mówiąc o "ocenie" miałam na myśli rodzaj dzieła w postaci konkretnej książki (utworu). Naturalnie nie wyklucza to możliwości dokonywania uogólnień, które również mogą być rzetelne, być może nie dość precyzyjnie wyraziłam myśl. Zastanawiam się natomiast, czy ktoś, kto nie dostrzega co i dlaczego szwankuje w tekstach, co do których możemy być zgodni, że pozostawiają wiele do życzenia, w ogóle chce sięgać po literaturę, którą Pan Burski określił mianem "na poziomie"? To pytanie można również odwrócić: Czy pisarz chce, aby taki czytelnik sięgnął po jego książkę i ją oceniał według swoich "kompetencji"...<br />Anonymousnoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-2799834716621754710.post-77569246023019852982015-02-17T12:11:14.793+01:002015-02-17T12:11:14.793+01:00Właśnie niestety nie każdy to widzi.
Słyszałem gdz...Właśnie niestety nie każdy to widzi.<br />Słyszałem gdzieś, jak ktoś mówił, że Grzebuła pisze fajnym poetyckim językiem...<br />Dlatego warto obnażać tego typu twórczość.<br /><br />Co ciekawe tzw. rozprawka jest formą wałkowaną przez całe gimnazjum, a później taki 1 na 100 Paweł Pollak potrafi argumentować i logicznie uzasadniać te argumenty. Reszta to poziom PŻ.<br /><br />Nie zgadzam się, że wyznacznikiem jest zawsze tekst, ponieważ nie każdy ma wystarczające kompetencje do jego samodzielnej krytyki. Każdy ma natomiast - moim zdaniem - prawo do lektury na poziomie i to prawo powinno być zapewnione właśnie przez wydawnicze sito...Jasiek Burskihttps://www.blogger.com/profile/12355510999458061473noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-2799834716621754710.post-24838368168316895602015-02-17T12:04:10.046+01:002015-02-17T12:04:10.046+01:00No właśnie nie wiem, czy każdy widzi, jak Żurek pi...No właśnie nie wiem, czy każdy widzi, jak Żurek pisze. Pod artykułem nie ma ani jednego komentarza wskazującego, że polszczyzna autorki pozostawia wiele do życzenia. <br />„Ocena, żeby posiadała przymiot rzetelności, powinna dotyczyć konkretnego dzieła”. Takie postawienie sprawy wyklucza jakiekolwiek uogólnienia, np. że wydawnictwo X publikuje książki starannie przygotowane albo że powieści Iksińskiego są wciągające. Tymczasem dokonywanie takich uogólnień jest w pełni uprawnione, nawet jeśli weźmiemy pod uwagę, że wydawnictwu X może się zdarzyć albo zdarzyła książka niestarannie przygotowana, a Iksińskiemu nudna. <br />I niestety, ale - co pokazałem na przykładzie „Obsesji” Marty Grzebuły (http://pawelpollak.blogspot.com/2014/11/jak-kobra-w-najczulszy-punkt-czyli.html) - spora część czytelników nie potrafi dostrzec, że dostaje do ręki grafomańskie wypociny. <br />Paweł Pollakhttps://www.blogger.com/profile/08286065079875201435noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-2799834716621754710.post-15830514474621884192015-02-17T12:02:00.407+01:002015-02-17T12:02:00.407+01:00Miałam wątpliwą przyjemność zapoznać się z twórczo...Miałam wątpliwą przyjemność zapoznać się z twórczością Pani Patrycji Żurek. Logika i składnia leżały i kwiczały, tekst rozpaczliwie potrzebował korekty. Sprzedawanie książek w takiej postaci to jak wciskanie ludziom surowych ziemniaków i wmawianie im, że to frytki...Anonymousnoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-2799834716621754710.post-13616930467497184372015-02-17T11:02:45.178+01:002015-02-17T11:02:45.178+01:00Jaki pisze Pani PŻ każdy widzi i nie wymaga to dal...Jaki pisze Pani PŻ każdy widzi i nie wymaga to dalszego komentarza. Natomiast uważam, że każdy przeciętnie rozsądny czytelnik potrafi wybrać dla siebie odpowiednią książkę i dokonać jej oceny. Nie wierzę żeby komukolwiek, kto ma odrobię oleju w głowie, przysparzało to trudności. Ocena zaś, żeby posiadała przymiot rzetelności, powinna dotyczyć konkretnego dzieła. Wyznacznikiem jakości zawsze jest tekst, który jeżeli jest dobry obroni się sam. Zastrzegam, iż nie twierdzę, że Pan prezentuje odmienny pogląd, to po prostu komentarz o charakterze ogólnym.Anonymousnoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-2799834716621754710.post-17822216483181577382015-02-17T09:59:33.734+01:002015-02-17T09:59:33.734+01:00A, dziękuję :-)A, dziękuję :-)Paweł Pollakhttps://www.blogger.com/profile/08286065079875201435noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-2799834716621754710.post-28756226354315563512015-02-17T09:43:20.237+01:002015-02-17T09:43:20.237+01:00Ja szwankuje zarówno logika, jak i gramatyka, to n...Ja szwankuje zarówno logika, jak i gramatyka, to na dwoje babka wróżyła.Jasiek Burskihttps://www.blogger.com/profile/12355510999458061473noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-2799834716621754710.post-74299900194588116312015-02-16T21:35:12.684+01:002015-02-16T21:35:12.684+01:00Jak zwykle trafił Pan w punkt. A nawet w kilka :)Jak zwykle trafił Pan w punkt. A nawet w kilka :)Grzegorz Kozerahttps://www.blogger.com/profile/14208071385594390506noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-2799834716621754710.post-69036726394031773352015-02-16T15:14:01.383+01:002015-02-16T15:14:01.383+01:00Możliwa interpretacja, ostatecznie gramatykę w tym...Możliwa interpretacja, ostatecznie gramatykę w tym tekście trudno uznać za miarodajną wskazówkę. Paweł Pollakhttps://www.blogger.com/profile/08286065079875201435noreply@blogger.com