tag:blogger.com,1999:blog-2799834716621754710.post3934061915340433138..comments2024-03-23T11:22:35.753+01:00Comments on Paweł Pollak - o tym i owym: Nie płacić artystom!Paweł Pollakhttp://www.blogger.com/profile/08286065079875201435noreply@blogger.comBlogger2125tag:blogger.com,1999:blog-2799834716621754710.post-72269048696606406652011-09-14T17:58:07.465+02:002011-09-14T17:58:07.465+02:00Sprostowanie. Opłatę na Fundusz Promocji Twórczośc...Sprostowanie. Opłatę na Fundusz Promocji Twórczości ministerialne rozporządzenie ustala na 5, a nie na 8%, jak napisałem.Paweł Pollakhttps://www.blogger.com/profile/08286065079875201435noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-2799834716621754710.post-66335169276671354872011-09-11T17:09:52.619+02:002011-09-11T17:09:52.619+02:00Bardzo pan to roztropnie, panie Pawle wszystko wyk...Bardzo pan to roztropnie, panie Pawle wszystko wykalkulował. Bicie piany wokół rzekomej wartości, jaką jest rozszerzanie domeny publicznej, a w domyśle zagwarantowanie każdemu darmowego dostępu do tzw. dóbr kultury, było zawsze, moim zdaniem, odwracaniem uwagi od istoty sprawy. Uświęca się takie podejście paplaniem, że człowiek gratisowo wzbogacony o wyroby (intelektulane, artystyczne) innych, sam staje się dzięki temu wartościowszą i bardziej produktywną częścią społeczeństwa,co niby na końcu ma się wszystkim opłacać. Nie wydaje mi się. Bo sprowadzając rzecz do pojedynczego konsumenta kultury, mam gościa, któremu wcale niepotrzebna jest wielka cyfrowa biblioteka, skąd może za darmo ściągać dowolną książkę. Zapotrzebowanie pojedynczego odbiorcy jest bardzo ograniczone. Ile on może książek w ciągu miesiąca przeczytać, ile filmów obejrzeć,ilu płyt posłuchać? Dokładnie nie wiem, jaka to średnia, choć pewnie dałoby się liczby ustalić. Ale intuicyjnie czuję, że jest tego tyle, iż taki człowiek mógłby sobie wszystko spokojnie kupić, gdyby funkcjonował w systemie ekonomicznym dającym mu możliwość godnego zarobku. I właśnie całą tą gadaninę o domenie publicznej uważam za odwracanie powszechnej uwagi od ważniejszej sprawy - że ludzie ogólnie,jakby się nie napinali, biednieją, stać ich na coraz mniej, choć coraz więcej pracują. Albo nie mają pracy w ogóle, choć też się napinają. Rozumiem studentkę, która psioczy, że 60 zł za płytę Beatlesów to dużo (za płytę chyba, nie całość, jak napisano, bo całość to ponad 200 utworów na kilkunastu płytach), ale czy jej los się naprawdę poprawi, gdy posłucha sobie Let it be za darmo? W interesie studenta nie jest walczyć o świat, w którym muzyka jest za darmo, ale o świat, w którym po studiach ma się możliwość pracy i zarabiania - nie tylko na muzykę, ale też na inne dobra, które,jak pan,panie Pawle zauważył, też nie są dostępne w domenie publicznej.<br />ArturArtur Boratczukhttp://www.amazon.com/s/ref=nb_sb_noss?url=search-alias%3Daps&field-keywords=boratczuk&x=0&y=0noreply@blogger.com