poniedziałek, 19 grudnia 2016

Sens pochowany w artystycznym smaku wulgaryzmów

W zeszłym miesiącu recenzowałem wspaniały kryminał Marcina Litwiniuka pt. „Detektyw: Przygody Stefana Mark'a”, w którym zabójca sprytnie uszkodził autokar i samolot, żeby zabić swoją pierwszą i drugą żonę. Następnie został zdemaskowany przez detektywa na tej podstawie, że zniknęły pieniądze, które dostał po śmierci żon (spadkobiercy niezabójcy nigdy odziedziczonego majątku nie trwonią), i tenże detektyw kazał policji (tak: kazał) aresztować winnego za dwa zabójstwa. Czyli morderca doprowadził do takiego wypadku autokaru i samolotu, że za każdym razem zginęła jedynie jego żona, reszta pasażerów się uratowała.

Zastanowiło mnie, dlaczego kryminał, opisujący takie przemyślne i nietypowe morderstwa, nie cieszy się wielką popularnością. Pomyślałem, że to może kwestia reklamy, najlepsza powieść bez dobrej promocji nie ma szans na sprzedaż. Ale nie. Wszedłem na stronę Psychoskoka i musiałem przyznać, że tak zachęcającego opisu książki dawno nie czytałem:

Jest to rodzaj powieści kryminalnej, opartej o reportaż z pracy śledczej.

Jeśli powieść oprzemy o reportaż, to może się przewrócić.

Stefan opisuje kilka historii z różnego okresu pracy biura, gdzie pełno jest pościgów za podejrzanymi, morderstw, zacierania śladów, a także zagrożenia życia własnego.

Pełno morderstw i pełno zagrożenia życia własnego, czegóż chcieć więcej od kryminału?

Akcja utworu rozwija się dynamicznie i żywiołowo

Potwierdzam. Tak dynamicznie i żywiołowo, że autor nie nadążył z podaniem większości szczegółów dla tej akcji istotnych.

W ciągu trzech lat rozwiązywałem tylko sprawy dotyczące zdradzanych małżeństw.

Przez kogo te małżeństwa były zdradzane, nie wiemy, ale to jest właśnie suspens.

Przy okazji odkryłem, że Psychoskok ma w swojej ofercie wiele fascynujących tytułów, w każdym razie jeśli wnioskować po opisach:

Testament Templariusza Jolanty Marii Kalety zabiera Czytelników do starego, o magicznym klimacie, opactwa cystersów w Henrykowie na Dolnym Śląsku. W pobliskiej małej Oleśnicy, przed wiekami, istniała komandoria templariuszy. Czyżby autorce udało się odnaleźć więzy łączące obydwa klasztory?

Komandoria to nie klasztor, mała Oleśnica to Oleśnica Mała, a z kolei nazwy członków zakonów piszemy małą literą, więc powinien być „Testament templariusza”.

Rok 1307, z miasta Troyes we Francji ucieka garstka templariuszy do komandorii Klein Öls, aby uniknąć aresztowań zarządzonych przez króla Filipa Pięknego. Tylko niektórzy z nich będą mieli szansę zrealizować misję, której się podjęli.

Jak rozumiemy, tą misją było uniknięcie aresztowania.

Grudzień 1981 roku. Magda Michalska po rozwodzie z mężem, wyrzucona z pracy za działalność związkową, wyprowadza się z Wrocławia na wieś, gdzie po swoim tragicznie zmarłym dziadku odziedziczyła starą, poniemiecką chałupę. (…) Po pierwszej nocy Magda budzi się w realiach stanu wojennego.

Obudzić się w realiach to już jest kanał, a co dopiero w realiach stanu wojennego. Zwłaszcza że te realia dotknęły ją wcześniej, skoro wyleciała z pracy za działalność, którą dopiero stan wojenny zdelegalizował.

Zostaje wciągnięta w tryby aparatu władzy wraz z mieszkańcami wsi Świątniki i niewielką społecznością zakonników.

Czyli można powiedzieć, że te tryby miały dużą moc zasysającą.

We wsi dochodzi też do brutalnych morderstw. Porucznik milicji prowadzący śledztwo nie radzi sobie z problemem (…)

Powiedzielibyśmy, że brutalne morderstwa to problem niewąski.

Czy zaginiony przed wiekami, przypadkiem odnaleziony, fragment Księgi Henrykowskiej może zawierać rozwiązanie zagadki? Jak wysoką cenę przyjdzie niektórym zapłacić?

Wydaje się nam, że za taką książkę każda cena będzie za wysoka.

Autor Michał Krupa, po sukcesie wydawniczym pierwszej swojej powieści “Łosoś norwesko-chiński” postanowił kuć żelazo póki gorące i napisał kolejną powieść - Łosoś a'la Africa

Podziwiając Psychoskokową umiejętność odgradzania przecinkiem podmiotu od orzeczenia, zapytamy, ile sprzedanych egzemplarzy złożyło się na ten sukces wydawniczy. Dziesięć?

W tle pojawiają się także inne postaci, częściej lub rzadziej uczestniczące w głównej fabule utworu (…)

Z tła przenoszą się do głównej fabuły.

Jako że akcja związana jest z operacjami wojskowymi, w powieści znajdziemy wątki natury militarnej.

Znaczy się, Krupa warsztat pisarski ma opanowany i wie, że w akcji związanej z operacjami wojskowymi wątków natury militarnej zabraknąć nie może.

Utwór charakteryzuje się szalonym tempem zwrotów akcji,

normalnie jazda bez trzymanki

niebywale humorystyczną narracją

to zupełnie jak ten opis

oraz dialogami obfitymi w śmieszne, a czasem abstrakcyjne wypowiedzi.

Dialogi obfite w śmieszne wypowiedzi to jest to, co tygryski lubią najbardziej.

Autor stosuje także zgrabne wulgaryzmy jako środek wyrazu literackiego, jednak, co warto zauważyć, owe wulgaryzmy posiadają swój artystyczny smak i fason, gdyż ilustrują potoczny język żołnierzy na misjach specjalnych.

Ożeż, kurwa. I to jest właśnie – biorąc pod uwagę właściwe znaczenie – zgrabny wulgaryzm, posiadający artystyczny smak i fason.

Należy odnotować, że Psychoskok wydaje nie tylko beletrystykę, jest to wydawnictwo wszechstronne, które nie boi się specjalistycznych publikacji. A na przykład z poradnikiem Jak leczyć reumatoidalne zapalenie stawów Jarosława Niebrzydowskiego spokojnie może konkurować z „Nature”:

Wyjaśnia zawiłości leczenia i w prosty sposób tłumaczy co i dlaczego oraz jak należy prawidłowo leczyć w tej chorobie.

Czyż nie potrzebujemy publikacji, które w prosty sposób tłumaczą co i dlaczego?

Do leczenia zniechęca chorych brak widocznych rezultatów i powszechne przekonanie, że choroba jest nieuleczalna.

Ciekawe, skąd się wzięło.

Leki te poza chwilową ulgą nie mogą pomóc osobom cierpiącym z powodu zapalenia stawów bo nie hamują postępów choroby. Tym samym nie dają szans na wyleczenie.

I to jest właściwe logiczne rozumowanie, którego Litwiniuk nie potrafi zastosować: nie hamują postępów choroby, więc nie dają szans na wyleczenie.

Dzięki tej lekturze dowiesz się czym i jak prawidłowo leczy się reumatoidalne zapalenie stawów. Co robi twój lekarz robi dobrze lub źle.

Aż strach pomyśleć, że gdyby Psychoskok nie umożliwił Niebrzydowskiemu opublikowania za jego pieniądze takiej wiekopomnej pozycji, nie dowiedzielibyśmy się, co lekarze robią dobrze lub źle.

Poradnik ten w przeciwieństwie do wszelkich innych publikacji dostępnych w Polsce opisuje aktualnie stosowane metody leczenia oparte na najnowszych wynikach badań naukowych.

Bo te inne publikacje promują szarlatanerię i znachorstwo.

Od ciała przejdźmy do ducha, czyli do poezji ze zbiorku O zachodzie słońca:

Tomik Barbary Wrzesińskiej przepełniony jest osobistymi przemyśleniami, nasączony rozmaitymi doznaniami.

Jak zostać poetą? Nasącz osobiste przemyślenia doznaniami.

Nie umyka uwadze autorki, że w porządek natury i ludzkiego życia wpisane są zarówno dobro jak i zło.

Spostrzegawcza kobita.

Poezja jest subiektywna także dla samej autorki, więc przegląda się ją jak swego rodzaju autobiografię.

Czego nie dałoby się zrobić, gdyby poezja była dla autorki obiektywna.

(…) im dłużej czyta się ten sam wiersz, tym większe odnosi się wrażenie, że gdzieś tu został pochowany sens i pojawia się nieodparta pokusa wyciągnięcia go na światło dzienne.

Im dłużej czytamy opisy książek Psychoskoka, tym większe odnosimy wrażenie, że sens zmarł i został pochowany.


PS. Ze względu na grube tomiska akt, które dostałem do tłumaczenia w napiętym terminie, przynajmniej do końca lutego jestem zmuszony zawiesić prowadzenie bloga.

10 komentarzy:

  1. Szkoda, że zawiesza Pan bloga, bo to aż się prosi o komentarz. No i nie będzie na co czekać co poniedziałek :) W wolnej chwili i tak polecam. Domena zarejestrowana na pracownika „wydawnictwa nr 1”. Kryptoreklama level hard, aż kipi profesjonalizmem.

    http://jakwydacksiazke.com/wydac-ksiazke-ranking-wydawnictw/

    OdpowiedzUsuń
  2. To właśnie mnie zastanawia.Ile sprzedanych egzemplarzy złożyło się na ten "sukces"? Przecież w tych rożnych Psychoskokach, trzeba sprzedać minimum z 1000 egzemplarzy, żeby w ogóle odzyskać środki zainwestowane w druk! w świetle powyższego faktu upór niektórych klientów takich "wydawnictw", mnie zadziwia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 1000 egz. jest przesadzone. Przy koszcie wydania 7 tys. , cenie 30 zł za książkę i 80% dla autora 300 egz. daje zwrot kosztów. Ale te osoby nie płacą z myślą o zysku, płacą, bo w ich przekonaniu uprawnia ich to do miana pisarza.

      Usuń
  3. Naprawdę zawiesza pan bloga? Jak tu żyć bez regularnie dostarczanych przez pana porcji hejtu...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na szczęście tchórzliwych anonimów, których boli krytyka, ale tak ograniczonych, że na odpowiedź mają tylko słowo „hejt”, nigdy nie zabraknie.

      Usuń
  4. A przecież jest tyle innych słów, choćby tchórzliwyczy - zwłaszcza- ograniczony...
    PS Wielka mi anonimowość w Internecie, i jawność jeszcze większa...

    OdpowiedzUsuń
  5. Doktor Jarosław Niebrzydowski raczej wie co napisał jest specjalistą od RZZ odsyłam na https://www.znanylekarz.pl/jaroslaw-niebrzydowski/reumatolog/gdynia kto choruje na RZS to raczej o tym lekarzu słyszał

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anonimie, czytaj uważnie! Pan Pollak kpi z idiotycznej noty wydawcy, nie wypowiada się o kwalifikacjach tego lekarza i treści książki!
      Pozdrawiam

      Usuń
    2. No nie są idealne te opisy nawet zabawne. Można czepiać się wszystkiego nie ma to jak być idealnym. Pozdrawiam

      Usuń
  6. Od RZS literówka

    OdpowiedzUsuń

Komentarze anonimowe są niemile widziane i zastrzegam sobie prawo do ich kasowania bez dalszych wyjaśnień.