poniedziałek, 5 września 2016

Dla Boga i rodziny

Przewodniczący Solidarności Piotr Duda (swoją drogą co za przypadek, że dwa polskie nieszczęścia noszą to samo nazwisko), opowiadając się za zakazem handlu w niedzielę, przedstawił argument, że „niedziela jest dla Boga i rodziny”. Dotąd, jako gospodarczy liberał i konsument przyzwyczajony, że zakupy mogę zrobić w każdym dniu tygodnia, byłem temu zakazowi przeciwny, ale ponieważ ulegam racjonalnym argumentom, po wypowiedzi Dudy zmieniłem zdanie. Bo rzeczywiście nie może być tak, żeby w katolickim kraju niedziela nie była dla Boga. Kto to widział, żeby Polak katolik w niedzielę szedł do galerii handlowej, zamiast do kościoła. A jak niekatolik to też mu się krzywda nie stanie, jeśli na mszę pójdzie, przeciwnie, może się nawróci. A gdyby nie chciał iść, to chłopcy z ONR ręcznie mu wytłumaczą, że aby czuł się prawdziwym Polakiem, musi się pomodlić. Po kościele zaś należy spędzać czas z rodziną, a nie z kochanką na zakupach (jak wiadomo, na zakupy chodzi się z kochanką, żonie nie trzeba nic kupować). Gdyby ktoś nie miał rodziny, z którą mógłby spędzać niedziele, to się go zapisze do rodziny Radia Maryja.

Mam oczywiście nadzieję, że Solidarność nie poprzestanie na handlu, bo nie ma przecież żadnego powodu, by pracownicy z innych branż nie mogli swoich niedziel – zgodnie z niedziel przeznaczeniem – poświęcać Bogu i rodzinie (ewentualnie rodzinie Radia Maryja). Na przykład nie wiadomo dlaczego, w niedzielę zmusza się do pracy lekarzy i pielęgniarki. Bo choremu może się w niedzielę stan zdrowia pogorszyć, czasami nawet tak bardzo, że już w tę niedzielę zejdzie, zamiast zaczekać na lekarza do poniedziałku? Jest to rozumowanie ludzi małej wiary, bo przecież jeśli lekarz pójdzie w niedzielę do kościoła, to chorym Pan Bóg się zaopiekuje. A jeśli nawet postanowi zabrać go do siebie, to z wolą nieba nie ma co dyskutować.

Skoro sprzedawcy w niedzielę nie będą musieli dojechać do sklepów, spokojnie w tym dniu w domu mogą zostać motorniczowie i kierowcy autobusów. Kościoły rozmieszczone są tak gęsto, że każdy wierny dojdzie na mszę na piechotę (a niewiernego się doprowadzi), a jeśli gdzieś jakimś cudem (chociaż to chyba złe słowo) kościoła zabrakło, gmina, za pieniądze zaoszczędzone na niedzielnej komunikacji miejskiej, dobuduje.

Oczywiście istnieje ryzyko, że taki motorniczy, zamiast zajmować się w domu rodziną, będzie gapił się w telewizor. I, niestety (piszę to jako obywatel katolickiego kraju z prawdziwym ubolewaniem), z prawdopodobieństwem graniczącym z pewnością można przyjąć, że jeśli będzie gapił się w telewizor, wybierze inny kanał niż telewizję Trwam. Ale dlaczego technicy i dziennikarze, przygotowujący i prowadzący programy, mieliby pracować w niedzielę? Przecież prawo nakazuje telewizji przestrzegać wartości chrześcijańskich, a co to za przestrzeganie, kiedy zamiast chwalić Pana, chwali się rząd i PiS? To samo dotyczy zresztą dziennikarzy prasowych. To głęboko niechrześcijańskie zmuszać ich do pracy w niedzielę, by w poniedziałek mogła ukazać się gazeta. Czy gazety muszą się ukazywać od poniedziałku? Przecież nie muszą, mogą od wtorku. Zwłaszcza opozycyjne. Premier i ministrowie przychodzą do pracy w poniedziałek jeszcze rozmodleni, jeszcze z Bogiem w sercu i nie są w stanie tak od razu przestawić się na myślenie, że krytycy to nie bliźni, tylko gorszy sort. A taka bezbożna „Wyborcza” czepia się tych bezbronnych chrześcijan już od poniedziałku, naprawdę nic się nie stanie, jak zacznie czepiać się od wtorku.

16 komentarzy:

  1. Polskie społeczeństwo zostało po upadku komuny profesjonalnie wydymane. Najpierw wycięto w pień polski przemysł, żeby zachodnie koncerny mogły wejść i nie obawiać się konkurencji, równocześnie wycięto polski handel, żeby otwierzyć drogę dla zachodnich sieci. Dzięki tym działaniom Polak czy to w kraju, czy za granicą pracuje na rzecz gospodarek Niemców, Anglików czy Francuzów. Dzięki temu również Polak kupując czy to w kraju, czy za granicą kupuje i zasila kasę Niemców, Anglików czy Francuzów. Nikt nie miałby nic przeciwko temu (ja również nie), gdyby np. kasjerka w polskim Lidlu nie zarabiała 4,5 razy mniej od swojej odpowiedniczki w Niemczech. Zarówno PO jak i PiS nie zamierzały i nie zamierzają zmieniać takiego stanu rzeczy. Zarówno SLD, PO, jak i PiS nie podjęły żadnych działań (a raczej wręcz przeciwne), żeby uratować polski przemysł i polski handel. Wrzucam ich wszystkich do jednego worka. Jest jeszcze Kościół, który, jak dla mnie jest zwykłą, za przeproszeniem, kurwą, żądną kasy i wpływów. Tylko dlatego w kościołach mamy tyle wycierania sobie tłustych, biskupich ryjków słowami "Polska" i "polskość". Może mój wpis wydaje się nieco nie na temat, jednak sądzę, że piszę o rzeczach bezpośrednio z tematem związanych. Bliżej tematu zaś dodam, że od 2011 roku spędziłem łącznie w Niemczech 2,5 roku i NIE MA tam handlu w niedziele. Podczas pięciu pobytów jeden jedyny raz udało nam się znaleźć niewielki market w centrum Monachium, który był otwarty w niedzielę. Oni zwyczajnie w niedziele nie handlują, tylko siedzą w gasthausach i piją piwo. Dlaczegóż to? Przecież kościoły u nich puste? Dlatego, że nie muszą, stać ich na to, ponieważ my, czy tu, czy tam, zapieprzamy m.inn. na to, żeby w niedzielę mogli odpoczywać. Dziękujmy za to zarówno PO jak i PiS, jak również SLD. Dziękujmy naszym nieudolnym, głupim, skorumpowanym, w dupie mającym społeczeństwo politykom. Bez rozróżniania ich przynależności partyjnej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polskie społeczeństwo zostało po upadku komuny profesjonalnie wydymane. Najpierw wycięto w pień polski przemysł, żeby zachodnie koncerny mogły wejść i nie obawiać się konkurencji, równocześnie wycięto polski handel, żeby otwierzyć drogę dla zachodnich sieci.
      Pomylił Pan blogi, z takimi rewelacjami to proszę na http://spiskoweteoriedziejow.blogspot.com. Chociaż obecnie fachowcy od ekonomii nie zajmują się tam udowadnianiem, że Balcerowicz rozwalił dziesiątą potęgę gospodarczą świata, tylko spece od fizyki liczeniem wybuchów w Smoleńsku.

      Usuń
    2. Panie Pawle kiedy wyjeżdżam na zachód pracuję w niemieckiej lub ostatnio holenderskiej firmie, kupuję w Lidlu, Realu, Netto itd. Kiedy wracam do Polski pracuję w firmie angielskiej, niemieckiej, francuskiej, kupuję w Lidlu, Tesco, Realu, Auchan itp. Dodam, że ceny artykułów spożywczych, ubrań, elektroniki są niemal identyczne tam i tutaj. W niejednym przypadku nawet tam jest taniej, niż tu, przy czterokrotnie mniejszych zarobkach. Mam w nosie teorie spiskowe, rzekome wybuchy w Smoleńsku i cały medialny bełkot czy to w lewo czy w prawo. Piszę o tym, co znam z autopsji. Piszę o tym, co przeżyłem, widziałem i widzę nadal. Pan nie? Jeśli chodzi o imigrantów z Afryki przyjeżdżających do Europy po zasiłki, których to mylnie nazywa Pan uchodźcami również mógłbym Panu powiedzieć co nieco opierając się wyłącznie na tym, co widziałem, a miałem ich dosłownie za płotem, kiedy to wykwaterowano Polaków na rzecz afrykańskich imigrantów i pobudowano dla polskich pracowników plastikowe domki tuż obok. Proszę nie sugerować mi propagowania bzdur. A może chce Pan na własne oczy zobaczyć ruiny albo puste place po trzech dużych zakładach przemysłowych w miasteczku, w którym chodziłem do szkoły podstawowej? Albo pusty hangar po chłodni spożywczej, w której moja matka przepracowała 27 lat? A może chciałby Pan zobaczyć listę firm, w których pracowałem (również w Polsce) w ciągu ostatnich piętnastu lat i sam się przekonać ile z nich to polskie firmy? Czy tu, czy tam pracujemy nie dla nich, czy tu, czy tam kupujemy od nich i jedyna różnica jest taka, że tu zarabiamy 4 razy mniej, a wydajemy tyle samo. Pan uważa, że nie zostaliśmy wydymani? Byłem dzisiaj w Deichmannie. Pracownicy tejże firmy zarabiają w Polsce 1200 złotych miesięcznie. Wie Pan ile zarabiają pracownicy Deichmanna w Niemczech?

      Usuń
    3. Oczywiście "czy tu, czy tam pracujemy dla nich", bo z pewnością nie dla siebie w rozumieniu polskich interesów gospodarczych.

      Usuń
    4. Pan chyba nie załapał, co Panu napisałem: z bredniami poniżej pewnego poziomu nie dyskutuję, z ludźmi, którzy wierzą w płaską ziemię, UFO, zamach w Smoleńsku, sfałszowane wybory samorządowe i kwitnącą polską gospodarkę za realnego socjalizmu, debat prowadzić nie zamierzam.

      Piszę o tym, co przeżyłem, widziałem i widzę nadal.
      Ja widzę, że słońce zachodzi u mnie za wzgórzem, ale nie kompromituję się ogłaszaniem, że spada ludziom mieszkającym za tym wzgórzem na głowę. Niech Pan sobie kupi podręcznik ekonomii.

      Usuń
    5. Skoro dla Pana różnice w zarobkach przy takich samych cenach, jak również masowe wyjeżdżanie Polaków za granicę to nie fakty, ale brednie to rzeczywiście nie ma powodu zawracać sobie głowy dyskusją. Nie wspomniałem wyżej o płaskiej ziemi, UFO, kwitnącej gospodarce za socjalizmu i co mi tam Pan jeszcze sugeruje. Ignorancja polega na tym, że się komuś w ogóle nie odpisuje, Pan natomiast, a jakże odpisał, tylko po to żeby mi zasugerować, że bredzę i się kompromituję. Trochę trąci to brakiem szacunku, nieprawdaż? Polska weszła do UE jako dostarczyciel tanich rąk do pracy i rynek zbytu dla zachodnich sieci. Widać to na rynku pracy i w handlu. Jeśli uważa Pan inaczej to sam się Pan kompromituje. Rozumiem, że kupił Pan ów podręcznik ekonomii już dawno temu, czy tak? W ekonomii warunki dyktuje silniejszy, lecz ten słabszy ma obowiązek zabezpieczyć swoje interesy. Nie zadbaliśmy i nadal nie dbamy o to, jako Państwo. O tym właśnie piszę. Ma Pan prawo do ignorancji, tak samo jak inni mają prawo do ignorowania Pana.

      Usuń
    6. Swoją drogą to smutne, że wystarczy wspomnieć o oczywistych rzeczach, które można zauważyć już po pierwszej wizycie w markecie w Niemczech, żeby być wrzuconym do kotła czarownic. Bredzicie zarówno wy - sympatyzujący z lewicą, jak oni tam po drugiej stronie barykady. Tymczasem kolejne tysiące młodych ludzi wyjeżdżają z kraju lub planują wyjazd zaraz po skończeniu szkoły. Pytanie: dla kogo będziecie bredzić za 20 lat Pan, Panie Pawle i Pana oponenci z prawej strony? Kto będzie widownią i słuchaczem Waszych utarczek i wzajemnego obrzucania się błotem? Skoro zarzuca mi Pan brednie to ja też pozwolę sobie zasugerować Panu bardziej przytomne podejście do rzeczywistości i skupienie się na tym, co potrafi Pan najlepiej, czyli na literaturze, poradom na temat rynku wydawniczego i pisaniu. Z podszczypywania polityków niech Pan zrezygnuje. Po co to Panu? Łatwo się przy tym skompromitować i wypisywać brednie. I to tyle, jeśli chodzi o moje zainteresowanie Pana blogiem. Mam nadzieję, że Pana kolejna książka będzie równie dobra jak "Kanalia" Pozdrawiam.

      Usuń
    7. @ Undertheskin. Napisał Pan: Ignorancja polega na tym, że się komuś w ogóle nie odpisuje (...). Ignorancja to przecież synonim głupoty, braku wiedzy. Co to ma wspólnego z nieodpisywaniem na komentarze? Nieodpisywanie można uznać co najwyżej za niegrzeczność.

      Usuń
    8. @koczowniczka: bo niektórym ignorancja nadal myli się z ignorowaniem.

      Usuń
    9. Tak, to prawda. Ignorowanie jest przejawem ignorancji, ignorowanie rzeczowych argumentów jest rzeczywiście przejawem głupoty. Tu się z koczowniczką zgadzam.

      Usuń
    10. Swoją drogą to smutne, że wystarczy wspomnieć o oczywistych rzeczach, które można zauważyć już po pierwszej wizycie w markecie w Niemczech, żeby być wrzuconym do kotła czarownic.
      No, biedny Pan jest. Podnosi Pan larum, że słońce spadnie sąsiadom za wzgórzem na głowy i trzeba coś z tym zrobić, a tymczasem ludzie zamiast rzucać się na ratunek, pukają się w czoło.
      I pozwoli Pan, że na swoim blogu będę podszczypywał, kogo zechcę.
      Swoją drogą to tylko Polak potrafi brać pieniądze od Niemca i twierdzić, że tego Niemca utrzymuje. Mnie już kompletnie nie dziwi, że Kaczyński w tym kraju wygrywa wybory, mnie dziwi, że ten kraj jeszcze istnieje.

      Usuń
  2. Drobna errata: oczywiście "otworzyć", nie "otwierzyć". Chciałem uniknąć imiesłowu "otwierając" i zrobił się błąd ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. P.S. W Holandii, gdzie spędziłem od zeszłego roku, z przerwą, 6 miesięcy w niedziele handlują, chociaż jest to handel ograniczony czasowo. Pewnie dlatego, że nie mają tyle pieniędzy, co w Niemczech, bo przecież katolicyzm jest tam równie popularny, co u nas pakistański heavy metal. Moja konkluzja jest taka, że w całym tym pieprzeniu o handlu w niedziele w Polsce chodzi o napędzanie trzody wełnistej do kościołów, żeby tam owa trzoda została poddana praniu mózgów i potem głosowała na partię z kościołem trzymającą, czyli wiadomo którą.

    OdpowiedzUsuń
  4. W Argentynie i Chile supermarkety otwarte sa w niedziele. I chwala im za to!
    Za to cholery zamykaja swoje sklepiki w godzinach 13 - 16 z uwagi na sieste.

    OdpowiedzUsuń
  5. Taka refleksja: rzeczowa i kulturalna dyskusja o polityce w Polsce nie istnieje. Na żadnym poziomie społeczeństwa. Jedni są twardogłowi i zamurowani w swoich konserwatywnych poglądach, inni - "tolerancyjni" i w imię obrony swoich liberalnych wartości skaczą do gardła każdemu, kto ma inne zdanie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To zawsze ciekawie wygląda, jak człowiek pozbawiony kultury upomina się o kulturę. Jest prośba, żeby nie komentować anonimowo? Jest. Ale co mi tam, ja, burak, tę prośbę zignoruję. Żeby jeszcze zignorował, wypowiadając się w jakiejś ściśle merytorycznej kwestii, ale nie, anonim występuje w roli arbitra elegancji.
      Żeby przystąpić do rzeczowej dyskusji, dyskutant musi spełniać cztery warunki:
      a) broni tezy, której nieprawdziwość dopuszcza, a nie dogmatu, w który wierzy;
      b) ma wiedzę w omawianej kwestii;
      c) umie argumentować inaczej niż przez egzemplifikację;
      d) umie myśleć logicznie i rozpoznawać ciągi przyczynowo-skutkowe.
      Pan Undertheskin, przynajmniej jeśli chodzi o ekonomię, nie spełnia żadnego z tych warunków, ergo: dyskusja z nim na ten temat jest pozbawiona sensu.

      Usuń

Komentarze anonimowe są niemile widziane i zastrzegam sobie prawo do ich kasowania bez dalszych wyjaśnień.