poniedziałek, 8 lutego 2016

A bo ja piszę lepiej od kangura

Wierzący w reinkarnację dużą wagę przywiązują do tego, kim byli w poprzednich wcieleniach, tymczasem czasami więcej by się o sobie dowiedzieli, ustalając, kim nie byli. I tak na przykład możemy domyślać się, że Tomasz Zackiewicz, autor Psychoskoka, nie był w poprzednim wcieleniu szczurem. Szczury są bowiem na tyle inteligentne, że potrafią się uczyć, a porażone prądem nie dotykają drugi raz dźwigni pod napięciem.

Zackiewicz, który kilkaset woltów we wpisie Zagęszczenie okonia na centymetr kwadratowy zebrał, podniósł się jednak z dymiącą fryzurą i wytrzeszczem oczu i wysmażył (dwuznaczność zamierzona :-) polemikę, w której powtarza te same „argumenty”, bo nie dotarło do niego, że zostały w moim wpisie skompromitowane. I tak mój „żałosny i śmieszny” blog jest teraz „nudny”, jako pisarz, któremu „brak czytelników”, jestem „sfrustrowany”, w ramach pełnienia nie wiadomo jakiego urzędu, bo Zackiewicz nie zechciał tego wyjaśnić, nie „pozwalam” na pisanie, lecz „zatwierdzam pisarzy”, a państwo „klakierzy”, czytając moje wpisy, popadacie „w ekstazę”. Ponadto Zackiewicz oświadczył, że powyrywałem jego zdania z kontekstu, co jest koronnym „argumentem” każdego cytowanego grafomana, i jak każdy cytowany grafoman, Zackiewicz przezornie nie pokusił się o wykazanie, że zmieniłem sens którejkolwiek z jego wypowiedzi.

Zarzuca mi także (nie tylko mi zresztą), iż pochlebnie wyraziłem się o moim Wydawcy. Sorry Winnetou, ale dlaczego mam się wyrażać negatywnie? Po wielu próbach wreszcie moje książki zostały wydane w Polsce. (…) spotkałem się ze zrozumieniem i szacunkiem do mojej osoby (…). Dlatego myślę, że takie tam przynajmniej „dziękuję” chyba Wydawcy się należy. Od dobrego słowa chyba krzywda się nie stanie.

Wielkość ego Zackiewicza jest odwrotnie proporcjonalna do jego IQ, w związku z czym wpis, w którym jest wymieniony jako jeden z wielu, i to wcale nie primus inter pares, traktuje jako wymierzony głównie przeciwko niemu (reszta jest na marginesie), i nie pojął, że krytyka nie dotyczy tego, że ktoś kogoś chwali, lecz tego, że kierdel grafomanów, wywlekając na światło dzienne swoją kulawą polszczyznę i braki intelektualne, zachwyca się, że pseudowydawnictwo wzięło od nich kasę za pokazanie światu, że nie potrafią pisać. I tego, że właściciele Psychoskoka nie mają poczucia obciachu ani alergii na wazelinę.

Wydawnictwo to firma, a firma powinna przynosić zyski w czasach kapitalizmu. Nie ma zysków, nie ma firmy. Mało tego, Wydawnictwa przynoszą straty i wiele z nich po prostu upada. Utrzymanie więc się na rynku jest nie lada wyzwaniem. Dlatego rozumiem postępowanie Wydawnictwa „Psychoskok” czy też innych tego typu oficyn. Czasy państwowego garnuszka dawno się skończyły i trzeba wyżyć w niekorzystnych warunkach. Dlatego zrozumiałym dla mnie jest fakt, iż „Psychoskok” proponuje niektórym autorom finansowanie czy współfinansowanie swoich książek.

Państwo wybaczą, że będę teraz Zackiewiczowi tłumaczył rzeczy oczywiste. Niestety, dostęp do internetu (podobnie jak do wydawnictw „ze współfinansowaniem”) jest uzależniony od posiadanych środków finansowych, a nie od poziomu umysłowego.
W czasach kapitalizmu firmy żyją z wytwarzania i sprzedaży produktów. Każda firma płaci wynagrodzenie osobom, które tworzą produkt, sprzedawany przez tę firmę, a nie osoby tworzące produkt opłacają się firmie. Wydawnictwo to firma, która żyje z produkcji i sprzedaży książek. Pisarz jest twórcą produktu, sprzedawanego przez wydawnictwo, w związku z tym to jemu należy się wynagrodzenie. Wydawnictwa płacące pisarzom i żyjące ze sprzedaży książek doskonale radzą sobie na rynku, o czym świadczy fakt, że zarówno ich łączna liczba, jak i wolumen wydawanych przez nich książek ma stałą tendencję wzrostową (jeśli jakieś upadnie, zostaje zastąpione przez inne, ale w kapitalizmie nie chodzi o to, by firma X przetrwała za wszelką cenę, lecz by w każdej chwili mogła ją zastąpić lepiej zarządzana i wydajniejsza firma Y).
Psychoskok nie jest wydawnictwem. To patologia branży wydawniczej. Firma, która żeruje na tym, że grafomani chcą pisać i chcą być publikowani. Która cynicznie wmawia im, że mają talent. I Psychoskok publikuje każdy grafomański tekst, jeśli tylko autor mu zapłaci. Czytelnikom wciska się produkty książkopodobne. I nie ma to nic wspólnego z disco polo, do którego porównujesz pan twórczość Psychoskokowych autorów. Piosenkarze disco polo nie fałszują, grafomani z Pyschoskoka nie potrafią z sensem napisać kilku zdań, czego pan swoimi wpisami jednoznacznie dowodzisz.

NIE ZAPŁACIŁEM ANI ZŁOTÓWKI Z WŁASNEJ KIESZENI ZA WYDANIE MOICH KSIĄŻEK – WSZYSTKIE KOSZTY POKRYTE ZOSTAŁY PRZEZ WYDAWNICTWO. Ja wiem, że pisanie wielkimi literami oznacza w internecie krzyk i należy używać tego z rozwagą, ale może dzięki temu ten fakt wreszcie dotrze do Pana Pollaka.

I w tym swoim krzyku jesteś pan równie wiarygodny jak gość stojący pod burdelem i krzyczący, że jest tak dobry w te klocki, że wszystkie dały mu za darmo, może inni muszą płacić, ale on na pewno nie. I nie, nie porównuję w ten sposób Psychoskoka do burdelu, ale rzeczywiście nie wiem, dlaczego od gościa, który nie umie użyć adekwatnego porównania, miałbym wymagać, żeby te porównania rozumiał.

Co do mnie I mojej twórczości, to mogę dodać, iż przeszedłem do ścisłego finału (chociaż rzecz jasna nie wygrałem) konkursu literackiego dla Polonii w Australii z fragmentem mojej powieści. Recenzentami i jurorami były znane nazwiska z tytułami naukowymi.

Za przejaw pisarskiego geniuszu możemy oczywiście uznawać różne osiągnięcia, ale żadne nie będzie umywało się do miejsca w ścisłym finale konkursu literackiego dla australijskiej Polonii za fragment powieści, oceniony przez znane nazwiska z tytułami naukowymi. Uważam, że awans Tomasza Zackiewicza z fragmentem powieści do ścisłego finału konkursu literackiego dla australijskiej Polonii powinien mnie i państwa wprawić w zbiorową ekstazę.

Dlatego [odrzuceni przez normalne wydawnictwa] wydają gdzie się da i jak się da. Kto ma prawo zabronić im tego? I na mocy czego? Bo się komuś to nie podoba? Podobnie jest też w innych zawodach, zwłaszcza tych prestiżowych. Ale wbrew temu naszemu polskiemu betonowi (…)

Może państwo mi podpowiedzą, jak wytłumaczyć betonowi, że nikt niczego mu nie zabrania, bo ja już raz mu tłumaczyłem, ale nie pojął.

Są tacy jak Pan, którym pozwolono (z różnych względów) być pisarzem w naszym kraju i których obdarowuje się nagrodami i zaszczytami, choćby nie wiem jakie grafomaństwo uprawiali. I są tacy, co wcale nie są gorsi niż mainstream, a odmawia się im prawa dołączenia do zaszczytnego grona twórców literackich, bowiem stanowicie zamknięty krąg.

Sam pan pisałeś, że cenzury już nie ma i czasy państwowego garnuszka się skończyły, więc zechciej pan objaśnić, kto i z jakich względów zezwolił mi na zostanie pisarzem. Bo dotąd myślałem, że zostałem pisarzem dlatego, że napisałem dobrą powieść i jedno z wydawnictw postanowiło ją wydać, płacąc mi honorarium. Ale najwyraźniej się myliłem. No, panie Zackiewicz, bo normalnie padnę trupem, że tak ważnej rzeczy o swoim życiu nie wiem. Od kogo dostałem pozwolenie? Od prezesa Kaczyńskiego, od żydowskich bankierów, od facetów w czerni, od templariuszy, od Ku Klux Klanu, od masonów czy od E.T.? I czym się zasłużyłem? Tym, że czytam „Wyborczą”, że popieram Balcerowicza, że nie daję w kościele na tacę, że przerabiam chrześcijańskie dzieci na macę, czy tym, że zmieniam codziennie skarpetki? I skąd wydawnictwo, w którym zadebiutowałem, wiedziało, że jestem z zamkniętego kręgu, bo żadnego zaświadczenia im nie dawałem? Czekam na odpowiedź, panie Zackiewicz, bo rozumiem, że powyższy wywód nie jest wynikiem tego, że w Australii za dużo pan na słońcu z gołą głową chodziłeś, tylko oparłeś go pan na faktach i bez trudu potrafisz je pan wskazać.
A tak z ciekawości, skąd przekonanie, że pan jesteś tak samo dobry, jak pisarze, którzy publikują w Znaku, Prószyńskim, W.A.B., Literackim, Muzie? Bo mnie się wydaje, że skoro te wydawnictwa pana odrzuciły i został panu tylko Psychoskok, to jesteś pan zwyczajnie jako pisarz do bani. A, przepraszam, głupie pytanie, już pan na nie odpowiedziałeś: wygrałeś pan w konkursie z kangurami.

17 komentarzy:

  1. Przekonanie o swojej równorzędności ze Stasiukiem i Myśliwskim pan Zackiewicz opiera zapewne na fakcie, że tak jak oni umie składać litery w słowa. A że te słowa powinny tworzyć trzymający się gramatycznie i logicznie kupy komunikat, to już nie na panazackiewiczowe rozumienie. Mamy do czynienia z twórczym rozwinięciem myśli "umiesz pisać, to i książkę napiszesz". Ten sam sort ludzi jest święcie przekonany, że do tłumaczenia wystarczy tak zwane "łumienie jenzyka", a prowadzenie samochodu polega na dociskaniu gazu do dechy. Każdy z tych poglądów należy bezwzględnie tępić, bo każdy jest na swój sposób niebezpieczny.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja będąc w gimnazjum (młoda jestem, no) wygrywałam tonami Ogólnopolskie Konkursy Literackie (wtedy niemalże każdy konkurs organizowany przez Wypizdów Wielki miał z automatu rangę Ogólnopolskiego Konkursu Literackiego). Czy jestę jusz pisażę?

    OdpowiedzUsuń
  3. "Pozwolono (z różnych względów)" - no proszę, jak się ta zaraza pomówień roznosi. Wiem coś, ale nie powiem. Dam tylko do zrozumienia. A ten, o kim to mówię, niech się wije. Niech się usprawiedliwia, tłumaczy. Wszak tylko winni się tłumaczą. Fuj, gówniarski chwyt. Obrzydliwy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wątpię, żeby ktokolwiek zdrowy na umyśle potraktował poważnie ten paranoiczny bełkot frustrata.

      Usuń
    2. Mam nadzieję, że słusznie wątpisz. :) Jednakowoż nie o obronę akurat tego pomówionego mi chodziło, a który - jako żywo - żadnej obrony nie potrzebuje, a raczej o napiętnowanie zjawiska stosowania pomówienia jako, pożal się Mzimu, "techniki erystycznej".

      Usuń
    3. Ludzie w miarę inteligentni wiedzą, co sądzić o użytkownikach odzywek typu "z wiadomych względów", "resortowe dzieci" i tym podobnych. Nieinteligentnymi nie należy się przejmować.

      Usuń
  4. powinien mnie i państwa wprawić w zbiorową ekstazę.
    Dziwne, ale jakoś nie wprawia.
    Ale w sumie czego można się spodziewać? W Australii ludzie chodzą do góry nogami...
    Są tacy jak Pan, którym pozwolono (z różnych względów) być pisarzem..
    A to SPISEG! Zaraz w Archiwum X pokażą te powody..Już o 22.00.

    Chomik

    OdpowiedzUsuń
  5. LUBU DUBU, LUBU DUBU, NIECH NAM ZYJE PREZES NASZEGO KLUBU.
    przepraszam... tak sobie chcialem w internecie pokrzyczec.

    OdpowiedzUsuń
  6. dwadzieścia lat temu, będąc uczennicą Elitarnego Liceum, wygrałam ogólnopolski konkurs na opowiadanie po francusku. a w podstawówce wygrałam konkursów literackich kilka. czy to oznacza, że nie dość, że jestę pisarką, to jeszcze dwujęzyczną? mujborze, jakże nie doceniałam własnego talentu.

    OdpowiedzUsuń
  7. A Pan w poprzednim wcieleniu był chyba węgorzem elektrycznym :-)

    Jak przystało na klakiera, zgłaszam, że przeczytałam ten wpis i też wpis na blogu pana Zackiewicza. „Nie tylko Pan jest wielkim literatem i tłumaczem” – pisze autor przekładu jakiejś sztuki oraz dzieł wydawanych w Psychoskoku do autora przekładów Söderberga (informacja dla pana Zackiewicza: Söderberg to jeden z największych pisarzy świata) i książek wydawanych przez renomowane wydawnictwa. Dobre! I ciekawa jestem, czy pan Zackiewicz napisze kolejną polemikę. Jeśli tak, to czy z tymi samymi argumentami, co przedtem, czy tym razem postara się i wymyśli chociaż jeden nowy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już napisał, krótką i treściwą (ledwie niecałe trzynaście tysięcy znaków), bo, „co Pan i Pana towarzystwo wzajemnej adoracji piszecie o mnie, to mam tam, gdzie słońce nie dochodzi”. Poza tym dalej bredzi o zamkniętym kręgu i zwraca Pani uwagę, że ma Pani wyczytywać z jego tekstu to, co chciał napisać, a nie to, co mu wyszło.

      Usuń
    2. Już opublikował polemikę? Szybki jest! Oto, co do mnie napisał:

      I jeszcze jedno, Szanowna Pani, jak Pani cytuje moje słowa, to niech się Pani zastanowi głębiej nad ich sensem, zanim Pani je zinterpretuje na swoją korzyść. Pisząc, że nie tylko Pan Pollak jest “wielkim tłumaczem i literatem”, miałem na myśli nie tyle siebie, co ogół ludzi, którzy tym się zajmują.

      Uważa, że źle zrozumiałam jego wpis? W takim razie przeczytam ten wpis jeszcze raz, a nawet dwa razy, by dobrze pojąć, co pan Zackiewicz miał na myśli... Przeczytałam. Niestety, nadal mi wychodzi, że mówiąc o wielkim literacie i tłumaczu, miał na myśli siebie:

      Co do mnie I mojej twórczości, to mogę dodać, iż przeszedłem do ścisłego finału (chociaż rzecz jasna nie wygrałem) konkursu literackiego dla Polonii z fragmentem mojej powieści. Recenzentami i jurorami były znane nazwiska z tytułami naukowymi. Moje grafomaństwo zostało więc w jakimś tam sposób docenione. Przetłumaczyłem też między innymi sztukę angloamerykańską na polski dla Roya C. Bootha, z którym ściśle współpracowałem przez pewien czas w USA. Tak więc nie tylko Pan jest wielkim literatem i tłumaczem.

      Usuń
    3. ... tylko Pan Paweł Pollak jest “wielki”. Bo tłumaczy Hjalmara Söderberga? Czy może jest to dobry Pani znajomy?

      Informacja dla pana Zackiewicza: miło byłoby mi mieć w gronie znajomych wybitnego tłumacza, niestety tak nie jest, znam tego pana tylko z bloga i z jego książek oraz przekładów, których kilka przeczytałam. Kolejna informacja: nie należę do żadnego koła wzajemnej adoracji. W jednym z grudniowych wpisów pan Paweł bardzo ostro skrytykował moją recenzję, czyżby Pan tego nie zauważył? :)

      Usuń
    4. Poza tym się zaplątał, bo te określenia w stosunku do mnie miały być ironiczne, a wykorzystał je do podsumowania własnych zasług. Ale cóż, walka każdego grafomana z niesforną materią, jaką jest język, z góry skazana jest na klęskę.

      Usuń
    5. Poza tym, różnica między kimś, co wygrał kiedyś konkurs literacki a kimś, co też wygrał jest taka, że ten pierwszy został z niczym, a ten drugi całkiem nieźle sobie radzi i z tego żyje

      A o co chodzi w tym zdaniu? Przeczytałam dwa razy i nic... Autor Psychoskoka chce polemizować, ale nie umie, w kółko powtarza to samo. Obraża Pana, obraża dobrych pisarzy (to grafomani, którzy po prostu mają znajomości), czytelników tego bloga (to klakierzy), miłośników dobrej literatury (to sfrustrowane panny niemogące znaleźć sobie chłopa), wydawców (wydają tylko książki napisane przez swoich znajomych). I do kolejnych wpisów pana Zackiewicza już zaglądać nie będę, bo są nudne, infantylne i nielogiczne. Szkoda czasu.

      Usuń

Komentarze anonimowe są niemile widziane i zastrzegam sobie prawo do ich kasowania bez dalszych wyjaśnień.