poniedziałek, 26 października 2015

Czy jesteś pisarzem – test

Od jakiegoś czasu utalentowanym ludziom, którzy uczciwie napisali i wydali powieść, wraże elementy odmawiają pisarskiego statusu. W związku z tym, żeby dać odpór łobuzom, przygotowałem krótki test. Po jego zaliczeniu taki utalentowany pisarz z czystym sumieniem będzie mógł wrażemu elementowi pokazać środkowy palec.

1. Ile czasu pisałeś swoją powieść?

a) miesiąc
b) dwa miesiące, ale musiałem pracować zawodowo
c) trudno policzyć, bo zacząłem, jak miałem pięć lat

2. Czy ktoś znający się na rzeczy uznał twoją książkę za dobrą?

a) tak, wszyscy znajomi
b) sam się znam wystarczająco na literaturze, by wiedzieć, że moja powieść jest bardzo dobra
c) wszyscy wielcy pisarze byli na początku niedoceniani

3. Czy płaciłeś za wydanie swojej książki?

a) to można nie płacić?
b) tak, ale dostałem zniżkę, bo powieść została oceniona jako genialna
c) weź się, Pollak, ode mnie odwal

4. Czy twoja książka przeszła profesjonalną redakcję?

a) tak, sam redagowałem, a jestem profesjonalistą w każdym calu
b) czy to to samo, co korekta, bo korekta była
c) w wydawnictwie mówili, że będzie, ale odrębnie płatna

5. Czy twoja książka jest dostępna w księgarniach?

a) księgarnie dawno upadły
b) nie wiem, nie korzystam z księgarni
c) oczywiście, w każdej internetowej

6. Czy twoja książka była recenzowana?

a) tak, przez wybitnych blogerów
b) nie obchodzi mnie, co wypisują polskojęzyczne gazety na usługach obcego kapitału
c) nie, ale jest szeroko znana, nawet jak porwali mnie kosmici, to podczas eksperymentów cytowali moją powieść

7. Czy udzielałeś wywiadów w związku z wydaniem swojej powieści?

a) tak, wybitnym blogerom i kosmitom
b) tak, swojemu wydawnictwu
c) z obcymi nie gadam

8. Czy dostałeś jakąś nagrodę literacką?

a) zasługuję na Nike, ale tam jest sitwa i autorzy spoza układu nie mają szans
b) tak, moja powieść została Książką Wiosny w portalu Granice.pl, tylko musiałem zapłacić za zgłoszenie i tera, kuźwa, spłukany jestem
c) to kiedy dają tego Nobla, muszę posprzątać mieszkanie, bo jak mi się nagle dziennikarze zwalą, to będzie poruta

9. Czy twoją książkę kupił ktoś spoza rodziny?

a) córka, ale to nie rodzina, bo się puszczała i ją wykląłem
b) tak, ten sukinsyn, co się przychrzanił, że to niby grafomania
c) jeśli tak, to proszę o kontakt osobisty, żebym mógł podziękować

10. Czy twoja książka jest dostępna w bibliotekach?

a) tak, po jednym egzemplarzu obowiązkowym jest w Bibliotece Narodowej i Jagiellońskiej i będą tam przechowywane aż do Sądu Ostatecznego
b) biblioteki nie mają pieniędzy na zakup nowości
c) tak, sam roznosiłem, niektóre, chociaż za darmo, nie chciały, ale część wzięła

11. Czy, udając czytelnika, oceniałeś wysoko swoją książkę w jakimś serwisie czytelniczym?

a) nie, robiło to za mnie wydawnictwo
b) aleosochodzi, wszyscy autorzy, których znam, tak robią
c) nie, dawałem tylko niskie noty tym zadufanym dupkom z tak zwanych normalnych wydawnictw

12. Czy reklamowałeś swoją powieść w facebookowej grupie „Czytamy polskich autorów”?

a) tak, banda idiotów, która nie rozumie, że forma wydania nie ma znaczenia
b) tak, banda idiotów, która nie rozumie, że od błędów językowych jest redaktor
c) tak, banda idiotów

poniedziałek, 19 października 2015

Bye bye, Platformo!

Zgodnie ze złożoną obietnicą, że będę głosował na PiS, jeśli dojdzie do dziesiątej rocznicy niezrewaloryzowania stawek za tłumaczenia uwierzytelnione, w najbliższą niedzielę oddaję swój głos na tę partię.

Ale zagłosowałbym na PiS, nawet gdybym tej obietnicy nie złożył. Platforma się na mnie wypięła i nie przyłożę ręki do tego, by ponownie znalazła się u władzy, a takim przyłożeniem ręki byłby np. głos na Nowoczesną. A co z tego, że Petru ma świetny program, skoro Platforma nie pozwoli mu go zrealizować.

Platforma przed wyborami w 2011 roku złożyła następujące obietnice:

1. Obniżenie zasadniczej stawki VAT do 22% w 2014 roku.

Samo sformułowanie tej obietnicy było niezłą manipulacją, bo to Platforma wcześniej ten podatek podniosła, czyli mogłaby co najwyżej mówić o przywróceniu starej stawki, a nie jej obniżeniu. Oczywiście nadal płacimy 23-procentowy VAT. I wyższe podatki dochodowe przez zamrożenie wszystkich możliwych progów. Platforma, ciągle obiecująca obniżenie podatków, nigdy żadnych nie obniżyła, zrobił to PiS.

2. Płace sfery budżetowej, zamrożone ze względu na kryzys, zaczną ponownie rosnąć.

No, właśnie widzę, jak mi stawki za tłumaczenia urosły. Na wysokość kaktusa na mojej dłoni. Większość sfery budżetowej od 2009 roku nie miała nawet waloryzacji. Przy czym żadnego kryzysu w Polsce nie było, sama Platforma się chwaliła, że byliśmy zieloną wyspą i ciągle mieliśmy wzrost gospodarczy. Skoro przez osiem lat był wzrost, czyli pieniędzy przybywało, a Platforma ich nie ma mimo podwyższania podatków i oszczędzania na waloryzowaniu płac, to zasadne pytanie brzmi, gdzie się one podziały.

3. Wprowadzenie do 2013 roku rozwiązań gwarantujących Polsce wysokie przychody z wydobycia gazu łupkowego, które przeznaczone będą na bezpieczeństwo przyszłych emerytur.

Na łupkach pan Tusk nie zarobił, więc zrobił skok na OFE.

4. Wprowadzenie konkurencji dla NFZ przez możliwość wyboru ubezpieczyciela

No, i mamy wybór. Między NFZ a Narodowym Funduszem Zdrowia.

5. Skrócenie terminu oczekiwania przez obywatela na rozstrzygnięcie jego sprawy w sądzie o 1/3.

Także i ta obietnica została zrealizowana, gdyż, jak oznajmił sędzia Żurek w wywiadzie dla „Wyborczej”, przewlekłość postępowań sądowych jest mitem. A ja po prostu żyję w jakimś matriksie, nie zaś w trzeciej RP, i dlatego mój proces przeciwko Czarnej Owcy zbliża się do czwartej rocznicy, a rychłe rozstrzygnięcie się nie zapowiada.

Z pomniejszych spraw PO obiecała zniesienie formularzy PIT i obowiązku wożenia ze sobą prawa jazdy i dowodu rejestracyjnego. W ogóle na 21 obietnic, z tego, co patrzę, zostały zrealizowane… dwie. Ulga podatkowa na trzecie dziecko i 300 mld z UE. Na stronie internetowej Platformy oczywiście nie ma słowa, dlaczego te obietnice nie zostały wypełnione, w ogóle nie ma po nich śladu, można sobie za to przeczytać, jakich to cudów PO nie dokona przez następne cztery lata.

Po przegranej Komorowskiego „Wyborcza” wpadła w panikę i regularnie straszy czytelników czarnym ludem, czyli PiS-em. Różni autorzy w różnych tekstach wciąż powtarzają te same tezy:

1. PiS zrujnuje polską gospodarkę, bo będzie zwiększał deficyt budżetowy i dopłacał do kopalni, a w ogóle to etatystyczna partia.

Platforma, jak wiadomo, przez osiem lat rządów sprywatyzowała resztę państwowego majątku, co roku uchwalała budżet z nadwyżką, a górnikom twardo się postawiła i nie dała na nierentowne kopalnie ani złotówki.

2. Za PiS-u Polska przestanie być państwem neutralnym światopoglądowo i rządzić będzie Kościół.

Za Platformy, jak wiadomo, zasada, że Polska jest państwem neutralnym światopoglądowo, była egzekwowana z żelazną konsekwencją, PO wypowiedziała konkordat, lekcje religii w szkołach zastąpiła wychowaniem seksualnym, nie zapraszała katolickich biskupów na państwowe uroczystości, zniosła art. 196 kodeksu karnego penalizujący bluźnierstwo, uchwaliła ustawę o związkach partnerskich, dopuściła aborcję ze względów społecznych.

3. PiS nie będzie honorował demokratycznych standardów.

Platforma, jak wiadomo, jest partią, która skrupulatnie dba o demokratyczne standardy. Na przykład taki pomysł (podsunięty pewnie przez piątą kolumnę z PiS-u), by przyśpieszyć wybór dwóch sędziów Trybunału Konstytucyjnego, żeby nie wybrał ich – zgodnie z terminarzem – następny parlament, w którym PiS mógłby mieć większość, uznano w PO za absurdalny.

4. PiS to partia nacjonalistów i ksenofobów.

Kosmopolityczna Platforma, jak wiadomo, nie uprawiała żenujących targów, czy przyjąć mniejszą czy większą garstkę uchodźców, tylko zadeklarowała, że w obliczu ludzkiego nieszczęścia Polska jest gotowa pomagać, nie patrząc na rasę i wyznanie potrzebującego pomocy.

Jeśli mam dwie partie, z których jedna opowiada się za socjalistyczną gospodarką i katolicyzmem jako obowiązującą doktryną, a druga ma w programie liberalizm gospodarczy i światopoglądowy, tymczasem rządząc, wprowadza socjalistyczne rozwiązania i pozwala, by Kościół jej dyktował, co ma robić, to wybieram tę pierwszą. Wolę mieć do czynienia z ludźmi, którzy mają poglądy całkowicie odmienne od moich, niż z hipokrytami, którzy co innego mówią, a co innego robią. Lepszy wróg, niż fałszywy przyjaciel. Kiedy Kaczyński będzie dotował kopalnie i blokował związki partnerskie, to będę się wkurzał. Ale to będzie nic przy tym wkurwie, jaki odczuwam, kiedy Kopacz dotuje kopalnie i blokuje związki partnerskie, jednocześnie opowiadając, jaka to ona jest przeciwna dotowaniu kopalni i jak bardzo jej zależy na zalegalizowaniu związków partnerskich. I szanuję Kaczyńskiego za to, że dąży do władzy nie dla samej władzy, lecz by zrealizować jakąś swoją wizję. Ta wizja jest oczywiście na miarę XIX, a nie XXI wieku, ale nie zmienia to faktu, że Kaczyński jest ostatnim z wielkich polskich polityków, jak Kuroń, Wałęsa czy Mazowiecki, którym na czymś zależało. Tusk, Kopacz i całej tej miernocie zależy wyłącznie na tym, by rządzić, ale innej motywacji do tego rządzenia, niż bycie przy władzy i czerpanie z niej profitów, nie widać.

Przez osiem lat rządów PO konsekwentnie ignorowała swój elektorat, działała wbrew jego interesom (co zresztą, biorąc pod uwagę strukturę tego elektoratu, było działaniem antymodernizacyjnym), a teraz Michnik sięgnął po kij, by ten elektorat poparł PO. Niedoczekanie, panie Michnik. Przecież Kopacz już nawet nie próbuje udawać, że ma dla swoich wyborców marchewkę. Ogłasza, że zniesie ZUS. Każdy prowadzący działalność gospodarczą na takie hasło nadstawia uszu jak królik. Oczywiście nikt nie jest naiwny i w zniesienie ZUS-u nie wierzy, ale może to horrendalne obciążenie zostanie jakoś zracjonalizowane. Uzależnione od dochodu, od przychodu, dostosowane wielkością do rzeczywistych średnich zarobków, a nie zawyżonych przez pensje górników z trzynastką i czternastką. I co? Okazuje się, że to propozycja dla pracowników. Będąca, jak słusznie zauważył Petru, zwykłą księgową ściemą. Na dodatek głęboko szkodliwą, bo po to wypłaca się pensje brutto, by przeciętny człowiek miał świadomość, że budżet państwa i ZUS-u zasilają jego pieniądze, a nie jakieś rządowe, których w związku z tym może być nieograniczona ilość.

Kolejnym powodem, dla którego nie zagłosuję na Platformę, jest skład jej list. Michał Kamiński, Joanna Kluzik-Rostkowska, Ludwik Dorn. Sorry, ale po co mam głosować na jakiś PiS bis, skoro mogę na oryginalny? A przecież ci ludzie wcale nie zmienili poglądów. Kluzik-Rostkowska jako minister pisze i wydaje podręcznik szkolny, co jest socjalistycznym rozwiązaniem, którego nie było nawet w PRL-u, a Dorn oświadcza, że jak się komuś nie podobają rekolekcje zamiast zajęć szkolnych i krzyże w urzędach, to może wypierdalać do Francji. Użył wprawdzie łagodniejszego sformułowania, ale sens był właśnie taki. Jako wrocławianin mam zresztą małe déjà vu, bo prezydent Dutkiewicz oświadczył, że ci wrocławianie, którym nie podoba się jego polityka, mogą wypierdalać do Łodzi. Osobiście uważam, że Dorn powinien ze swoimi poglądami wypierdalać do Iranu, a Dutkiewicz ze swoją butą na Księżyc, na Dutkiewicza nie głosowałem i na Dorna też nie zamierzam.

W wywiadzie dla „Gazety Wyborczej” Joanna Mucha, posłanka Platformy, na pytanie o Gowina jako potencjalnego ministra obrony w rządzie PiS odpowiada:
Jarosław Gowin nie jest specjalistą w sprawach obrony, tak samo jak nie był specjalistą w sprawie wymiaru sprawiedliwości. Gdy stał na czele resortu sprawiedliwości, oparł się na wiceministrze Królikowskim, który bardziej zajmował się sprawami światopoglądowymi niż kwestiami reformy wymiaru sprawiedliwości. Gdyby został szefem MON, najważniejsze decyzje podejmowałby „główny doradca”. Powstaje pytanie, czy będzie to Antoni Macierewicz (…)

Tak, pani poseł, ma pani całkowitą rację. Partia, która mianuje niekompetentnego Gowina ministrem i pozwala, by resortem kierował zideologizowany wiceminister, nie powinna rządzić.

czwartek, 15 października 2015

I gdzie jest ten pozew, Grzebuła?

To oczywiście pytanie retoryczne, bo z pewnością Grzebuła nie raczy na nie odpowiedzieć. Ponieważ jestem w tej kwestii indagowany, podaję do wiadomości, że po szumnej zapowiedzi wytoczenia mi procesu (oficjalnie z powodu moich rzekomych obraźliwych wypowiedzi, naprawdę w odwecie za krytykowanie jej grafomańskiej twórczości), urządzeniu obrzydliwej nagonki i kampanii kłamstw, Marta Grzebuła żadnego pozwu nie wniosła.

poniedziałek, 12 października 2015

Rada Strażników Konstytucji

Po parodii procesu Doda została skazana za swoją wypowiedź, że Biblię „spisał jakiś napruty winem i palący jakieś zioła”. Teraz Trybunał Konstytucyjny uznał, że paragraf o obrazie uczuć religijnych, z którego ją dupnięto, jest zgodny z konstytucją i zasadą wolności słowa. Fabuła tej farsy rozgrywa się nie w średniowieczu na Bliskim Wschodzie, lecz w Europie XXI wieku.

Swój komentarz opieram na artykule w „Wyborczej”, co zaznaczam, bo jego autorka Ewa Siedlecka, jak to dziennikarz, myli fakty, podaje nieprawdziwą kwotę grzywny (nie 50, a 5 tysięcy, taka drobna różnica) i źle cytuje wypowiedź Dody, więc diabli wiedzą, co jeszcze w swoim tekście zdołała pokręcić.

Przepisu, karzącego de facto za bluźnierstwo, przed Trybunałem Koście… tfu, Konstytucyjnym bronili przedstawiciele Prokuratura Generalnego i Sejmu. Przedstawili argument, że skazań jest mało i nikt nie poszedł siedzieć. Skoro nikła liczba ściganych osób i niewymierzanie maksymalnej sankcji usprawiedliwiają karanie za rzecz w całym cywilizowanym świecie dopuszczalną, to proponuję, w celu zlikwidowania grafomanii, wprowadzić karę śmierci za opublikowanie więcej niż pięciu książek rocznie.

Sędzia Andrzej Wróbel wyjaśnił, że przepis nie ogranicza wolności słowa, bo nie wolno swoich oponentów obrażać. W swym dążeniu do podlizania się biskupom on i jego koledzy zapomnieli o takim szczególe, że kardynalną zasadą wolności słowa jest to, że nikt nie może być ścigany za swoje wypowiedzi przez prokuratora, o ile nie namawia bezpośrednio do popełnienia przestępstwa. A obrażanych doskonale chroni procedura cywilna, w ramach której mogą dochodzić odszkodowania od tego, kto ich spostponował.

W tym miejscu trzeba zaznaczyć, że chociaż polski Trybunał Konstytucyjny bardziej przypomina Towarzystwo Obrońców Ewangelii niż świecki sąd, to akurat jeśli chodzi o niezrozumienie zasady wolności słowa, jego sędziowie nie są bardziej tępi niż inni polscy intelektualiści. „Wyborcza” na okrągło publikuje pretensje, że jakiś faszysta nie ma procesu, chociaż obrażał żydów czy, ostatnio, muzułmanów. Bo pan Maziarski i s-ka nie rozumieją, że faszyści też mają prawo do głoszenia swoich poglądów, dopóki wyrażają je gębą, a nie pięścią. A ja powinienem móc napisać, że faszysta ze swoim antysemityzmem jest durniem, że Maziarski i Wróbel ze swoją koncepcją wolności słowa są durniami, i jedyną sankcją, jaka powinna mi za to grozić, to proces cywilny. A swoją drogą ciekawe, że inkryminowany paragraf nie ma zastosowania do uczuć religijnych muzułmanów. Przestępstwo jest ścigane z oskarżenia publicznego, obecnie popełniane jest masowo (głównie zresztą przez osoby deklarujące się jako katolicy), a o żadnych działaniach prokuratury nie słychać.

Wróćmy do orzeczenia Trybunału. Trzeba się naprawdę dobrze napruć wodą święconą i upalić kadzidłem, żeby nie dostrzegać, że zarówno celem tego przepisu, jak i jego efektem jest tłumienie krytyki i polemiki z religią katolicką. Wybicie tej krytyce zębów. Jednym ze skuteczniejszych sposobów wykazania absurdalności jakichś poglądów jest ich wyśmianie. Tę metodę zastosowali twórcy Pomarańczowej Alternatywy, odsłaniając nonsensy komunistycznej ideologii, po nią sięgnęli artyści z grupy Monty Python, kręcąc „Żywot Briana”. Sędzia Wróbel zamknąłby jednych i drugich, bo obrażają, znieważają czy co tam jeszcze.

Ale jest światełko w tunelu. Otóż gdyby ktoś – obserwując, jak nasi politycy i sędziowie ścigają się, kto głębiej wejdzie w anus episcoporum – miał wątpliwości, to sędzia Wróbel uspokaja: „Można (…) negować istnienie Boga, byle nie w sposób znieważający”. Można, proszę państwa! W roku dwa tysiące piętnastym, blisko pięćset lat po przewrocie kopernikańskim, dwieście lat po oświeceniu i rewolucji francuskiej, sto pięćdziesiąt lat po odkryciu procesu ewolucji można w europejskim kraju powiedzieć, że Boga nie ma. Oględnie, ale można. Nie będą za to łamać kołem, nie wrzucą do lochu, nie spalą na stosie, ba, nawet grzywny się nie zapłaci. Czy państwo odczuwają tę samą dumę, co ja, że żyjemy w takim postępowym kraju?

A na koniec chciałbym dołączyć do podziękowań Jana Hartmana. Dla Dody pięć tysięcy to grosze, wyrok nie uniemożliwia jej wykonywania zawodu, a jednak nie machnęła na niego ręką. Dostrzega, że walczy o pryncypia i chce się jej o te pryncypia walczyć, czego po gwiazdce znanej ze sporów o majtki trudno się było spodziewać. Szacunek, bo może dzięki takim ludziom jak Dorota Rabczewska w końcu doczekamy się, że polskie władze nie będą obywatelowi dyktowały, w jaki sposób wolno mu powiedzieć, że Boga nie ma.

poniedziałek, 5 października 2015

Pszczółka Maja i pedały

W opiniach o wydawnictwie Psychoskok najbardziej zafrapowała nas ta wyrażona w rymowanej formie i zainteresowaliśmy się jej autorem Witoldem Oleszkiewiczem. Okazało się jednak, że nie pisuje on wierszy, a fraszki. Ponieważ Jan Sztaudynger to nasz idol, a Oleszkiewicz, jak zapewnia jego wydawca, firma Psychoskok, „idzie tropem najsłynniejszych fraszkopisarzy”, nie mogliśmy się powstrzymać, by nie zakupić zbioru „Fraszki igraszki 2”.

Miła niespodzianka czekała nas zaraz po odebraniu książki, bo okazało się, że za głupie 19,90 złotego dostaliśmy bite 600 stron fraszek. W które wsiąkliśmy. Przede wszystkim musieliśmy docenić formalne mistrzostwo Oleszkiewicza i stosowanie wyszukanych rymów:

Altruista
Dba o wszystkich wokół siebie
A najmniej o siebie


Namiętność
Jest uczuciem wspaniałym
Lecz często zgubnym


Sprawa zamknięta
Lepsza najgorsza pewność
Niż ciągła niepewność


Bez gumki seks
Mężczyzna sobie ulży
A kobietę obciąży
Gdy ona zaciąży


Tu przechodzimy do tej ważnej sfery naszego życia, jaką jest seksualność:

Zawsze
Gdy samiec samicę
Seksualnie zaspokaja
Ona jest radosna
Niczym pszczółka Maja


Czasami seks niesie za sobą niechciane konsekwencje:

Produkt uboczny
Samiczki z samczykami się zadają
I potem duże brzuszki mają


Mistrza poznaje się po tym, że potrafi to samo napisać innymi słowami:

Bez prezerwatywy
Z rozkosznych wytrysków
Przybywa do wykarmienia pysków


Techniki pozwalające uniknąć zapłodnienia jednak się Oleszkiewiczowi nie podobają:

Bezsens
Idiotyczne są próby
Jakiegoś znaczenia nadania
Spermy przez kobietę połykania


W ogóle Oleszkiewicz woli tradycyjnie:

Niesmak
Palca cudzej stopy do ust branie
To przedziwne upodobanie


Jako tradycjonalista nie lubi też gejów:

Niezależny
Odruch wymiotny
Na widok całujących się pedałów
Pozbawiony jest kompletnie
Homofobicznych ideałów


ale doszedł skąd się biorą:

Przyczyna?
W kraju gdzie kobiety
Nie są zbyt urodziwe
Panowie między sobą
Tworzą związki szczęśliwe


Zwłaszcza młody
Niejeden mężczyzna
Ma mózg wielkości
Główki swej męskości

Tylko proszę nie traktować tego jako komentarza do powyższych fraszek, po prostu przechodzimy do następnego tematu:

IQ
Inteligencję jak mięśnie
Można trenować
Lecz jej granic
Nie da się sforsować

No, nie da się. Szkopuł w tym, że niektórzy próbują.

Trzeba próbować
Fakt rozumu nieposiadania
Nie zwalnia od myślenia

Nas by interesowało, dlaczego nie zwalnia od pisania.


Nawet noblista
Kto pisze wiersze w domu swym
Jest poetą domorosłym

Ponieważ są nowe czasy, więc powiedzielibyśmy, że także ten, kto wydaje za własne pieniądze w Psychoskoku. Chociaż pewną krytyczną refleksję dostrzegamy:

Moje fraszki
Zrymowały się banały
Ale czemu nie w smak każdemu?

Nie wszystko wszystkim się podoba.

Zdegustowany
Z nielicznymi wyjątkami
Poziom współczesnego kina polskiego
Mówiąc oględnie jest do niczego
Czyli do bani

To zupełnie tak samo jak z fraszkopisarstwem. Oczywiście nie dotyczy to fraszek Oleszkiewicza, w których odnajdujemy:

– nowe spojrzenie na przedmioty, które tak nam spowszedniały, że ich nawet nie zauważamy:

O rurach
Rura to wytwór natury
A człowieka – sztuczne rury
Niezbędne dla naszej
Przemysłowej kultury
W klubie nocnym także
Nie obejdzie się bez rury


– zaskakujące paradoksy:

Więzień
Nawet gdy po celi
Swobodnie chodzi
To i tak siedzi


– szokujące obserwacje:

Gorycz zniewolenia
Alkoholik pije bo musi
Abstynent nie pije bo nie musi


– logiczne wnioski:

Marzenie
Gdyby za głupotę płacili
Milionerami głupcy by byli


– sprzeciw wobec klerykalizacji:

Religia w szkole
Miast zwiększyć ilość godzin
Na przykład angielskiego
Bzdurzy się o miłości
Do Jezuska maleńkiego


– misję edukacyjną:

Globus
Półkulę północną
Lądy zdominowały
A południową
Oceany pozalewały


– krytykę nierówności społecznych:

Różnica
Ubogi jeździ rowerem
Bogaty Land Roverem


– diagnozę niepożądanych zjawisk:

Bezrobocie
Brak pracy
Powiększa margines społeczny


– pesymistyczny determinizm:

Dobro i zło
Od zawsze są na świecie
Ludzie dobrzy i łajdacy
I nigdy nie będzie inaczej


– świadomość ekologiczną:

Karmicielka
Natura populacje
Dostępnością pożywienia reguluje
Człowieka to też obowiązuje


– omówienie problemów rodzinnych:

A sio z gniazda
Dzieci po dwudziestce
Mieszkające u rodziców
To nieprawidłowy wychów


– pacyfizm i protest przeciwko rozpasaniu niepełnosprawnych:

Koszmar
Wojna to walec rozpędzony
A za kółkiem kierowca niewidomy
Miażdży srodze
Wszystko co na drodze


Generalnie jest Witold Oleszkiewicz fraszkopisarzem zaangażowanym i refleksyjnym. Inspirującym. Zainspirował nas do stworzenia fraszki:

Na grafomana
Sztuka pisania
Nie trzeba siania
Psychoskok wydaje
Każdą siarę