piątek, 20 marca 2015

O „uczciwości” przedstawicielki Psychoskoka

W recenzji grafomańskiego gniota Jolanty Nasiłowskiej pt. „Ja, oni i Dżej” wskazałem, że pseudowydawnictwo prowadzi promocję tej książki w sposób nieuczciwy:

Przedstawicielka Psychoskoka Agnieszka Jakimiuk Marzol jest do tego stopnia bezczelna, że w serwisie „Lubimy czytać” wystawia tej książce najwyższą notę jako czytelniczka, „zapomniawszy” podać, że jest pracownikiem wydawcy.

Na tę krytykę ocena znikła, znikł również profil pani Jakimiuk Marzol.

Czyżby przyjęcie krytyki, umiejętność przyzwoitego zachowania się, refleksja, że może jednak nie wypada udawać czytelnika, kiedy jest się wydawcą? O, święta naiwności! Wystarczy chwilę poszukać, by odkryć, że Agnieszka Jakimiuk Marzol przemianowała się na Anetę Mazur.

Zadanie za pięć punktów: znajdź podobieństwa między zdjęciami. A kto nie znajdzie, niech porówna numery profili.

„Czytelniczka” Mazur przejęła od „czytelniczki” Jakimiuk Marzol umiłowanie do pozycji wydawanych przez Psychoskok – ostatnich dwadzieścia dodanych książek to wyłącznie książki tego „wydawnictwa” – oraz zachwyt nad nimi, na ostatnich dwadzieścia ocen wystawiła 16 dziesiątek i 4 dziewiątki.

I teraz jest wszystko w najlepszym porządku: Aneta Mazur nie jest pracownikiem Psychoskoka, może więc jego książki obiektywnie oceniać jako czytelniczka, a to, że czyta tylko książki Psychoskoka i jest nimi nieodmiennie zachwycona, oceniając je na 9 lub 10 punktów, nie powinno nikogo dziwić. Przecież wiadomo, że taka renomowana oficyna jak Psychoskok wydaje samiutkie arcydzieła, a skoro tak, to czytanie książek z innych wydawnictw jest czystą stratą czasu.

14 komentarzy:

  1. Śledztwo pierwsza klasa.

    pzdr

    OdpowiedzUsuń
  2. Hahah, dobre :) To mi przypomina trochę podchody Evanartu/Pro Posterusa :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Masakra, do jakich metod niektórzy muszą się zniżać... Dobrze, że ktoś demaskuje takich ludzi.

    OdpowiedzUsuń
  4. Bo kredyty trzeba spłacać, ubranie dzieciom na wiosnę kupić... Tak, to przykre bardzo. Jeszcze bardziej, gdy zastanowimy się, ile z przeczytanych w necie opinii zawiera ukryty przekaz marketingowy.

    OdpowiedzUsuń
  5. Żenada. Powinnam chyba dziękować za mojego wydawcę.

    Shirin Kader

    OdpowiedzUsuń
  6. O tym, że na "lubimy czytać" dzieją się dziwne rzeczy przekonałam się niedawno. stosowane są tam dziwne praktyki, podobnie na "biblionetka". Przekonałam się i ... przestałam przejmować, także tym, że niektórzy blogerzy zamieszczają swoje recenzje na różnych portalach pod różnymi nickami. Może chodzi oto, żeby pokazać ilu to czytelnikom książka się nie podoba. Od tego czasu nie przejmuję się, wsłuchuje się w głosy czytelników i robię swoje, czyli piszę dalej. :-)

    autor

    OdpowiedzUsuń
  7. Jest reakcja i na ten wpis. „Aneta Mazur” zaczęła intensywnie uzupełniać swoje konto książkami wydanymi przez inne wydawnictwa. Skończyła wczoraj czytać jakieś dwadzieścia książek i uznała, że warto o tym poinformować innych użytkowników portalu.
    Czyli Agnieszka Jakimiuk Marzol, przyłapana na kancie, nie wycofuje się ze wstydem, nie przeprasza ludzi, których wprowadzała w błąd, tylko podejmuje działania zmierzające do tego, żeby kantu nie dało się wykryć. Chylę czoła przed takim poziomem etycznym.

    OdpowiedzUsuń
  8. http://lubimyczytac.pl/ksiazka/240728/ja-oni-i-dzej <- zastanawiające też było te 14 plusów, bo opinii jest zero, tej książki nikt nie czytał :) Ale to nic nowego na LC, przecież nawet Uznana Autorka Katarzyna Michalak (albo jej psychofanki) plusowały sobie pochlebne opinie oraz podbijały oceny sztucznymi kontami (patrz: kolejne części Ferrinu). Selfpubki też tak robią (patrz: Eliza Drogosz).

    OdpowiedzUsuń
  9. Może "in-house" recenzent stał się konieczny wobec recenzji zewnętrznych:
    http://monweg.blog.onet.pl/2014/12/20/bardzo-slaba-odnaleziona-odwaga/ (ta, nawiązuje do "ośmiu gwiazdek")
    http://recenzentka-eurydyka.blogspot.com/2014/04/28-serce-i-magia.html
    http://hugekultura.blogspot.com/2014/12/marzenie-jurka-nowaka-amadeusz.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znamienny komentarz Zniesmaczonej pod tą pierwszą recenzją. Jakoś nie mam wątpliwości czyjego autorstwa.

      Usuń
  10. Pani Agnieszka porzuciła jeden z członów nazwiska i niestrudzenie zachęca do "lektury" na Czytamy Polskich Autorów informując (ostrzegając?), że "Rynek książki sensacyjno-przygodowej wzbogacił się o powieść „Ekstrawagantki” Anny Kozickiej- Kołaczkowskiej".

    OdpowiedzUsuń
  11. To nic oburzającego, marketing szeptany zleca dziś spora część wydawnictw w Polsce (również tych największych). Oburzający jest jego marny poziom. Trzeba mieć czytelników za idiotów, żeby aż tak się nie starać. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po pierwsze proszę o udowodnienie twierdzenia, że marketing szeptany zleca spora część wydawnictw w Polsce. Moim zdaniem takie twierdzenie nie ma pokrycia w faktach, ale to Pani przytacza tę okoliczność jako argument, więc to na Pani spoczywa ciężar dowodu. Po drugie działania nieetyczne nie przestają być oburzające przez to, że są powszechne. I po trzecie jest drobna różnica między reklamowaniem książki, co do której jest się przekonanym, że to wartościowa rzecz, tylko musi wypłynąć, a świadomym wciskaniem czytelnikom bubla, co do którego ma się świadomość, że nie spełnia żadnych wydawniczych standardów.

      Usuń
  12. na lubimyczytać.pl wydawnictwo Znak zrobiło taki myk z debiutem Atlas Doppelganger Dominiki Słowik. Ktoś nawet zwrócił na to uwagę. Rzeczywiście, jest co najmniej kilka podejrzanych zachwytów użytkowników, którzy mają w swoich biblioteczkach same książki Znaku i wszystkie one są oceniane na 9 lub 10 gwiazdek (najśmieszniejsze, że są to książki z różnych parafii zupełnie, ale ważne, że tego właśnie wydawnictwa). Cóż, żenada jak dla mnie, tym bardziej że książka zbiera pozytywne albo nawet świetne recenzje i powinna bronić się sama.

    OdpowiedzUsuń

Komentarze anonimowe są niemile widziane i zastrzegam sobie prawo do ich kasowania bez dalszych wyjaśnień.