czwartek, 19 marca 2015

A bo klient jest kretynem

Bank ING, w którym mam konto, powiadomił mnie, że od kwietnia muszę zapłacić kartą za zakupy o wartości co najmniej 300 złotych w miesiącu, by uniknąć dość słonej opłaty za tę kartę (zdaje się, że 7 zł). Dotąd było 200 zł, a kiedy konto zakładałem, wcale nie tak dawno, 100.

Tego rodzaju praktyki same w sobie uważam za chamskie. Mamy deflację, a nie 50-procentową inflację, więc nie ma żadnego obiektywnego uzasadnienia, by ten limit podnosić. Bank po prostu szuka dodatkowych zysków, bo zdaje się, że wskutek obniżanych stóp procentowych spadły mu dochody z kredytów. Wkurzające jest też, że może sobie tak jednostronnie zmieniać warunki, na jakich otworzył rachunek, bo tabela opłat i prowizji nie jest częścią umowy. A ja nie bardzo rozumiem dlaczego i dlaczego KNF bankom na coś takiego pozwala. Przecież opłaty są najważniejszym czynnikiem branym pod uwagę przez klienta, kiedy decyduje się, czy z usługi chce skorzystać, czy nie. A w przypadku usług bankowych musi korzystać w ciemno, bo nie ma żadnej gwarancji, że bank nie wpadnie na pomysł, żeby po miesiącu czy dwóch nie wprowadzić opłaty za coś, co miało być bezpłatne, albo podnieść obowiązującą, i nie ma żadnej możliwości, żeby się przed taką praktyką bronić.

Ale tak naprawdę zirytowało mnie nie samo podniesienie limitu, tylko sposób, w jaki Bank ING mnie o tym poinformował:

1. Przygotowaliśmy udogodnienie dla osób, które używają lub zamierzają używać kilku kart do jednego konta. Będziemy sumować wszystkie Państwa transakcje dokonane następującymi rodzajami kart: Visa Zbliżeniowa, Debit MasterCard Zbliżeniowa, Zbliżak Visa oraz Zbliżak MasterCard. W tej sposób ułatwione będzie osiągnięcie sumy transakcji stanowiącej podstawę zwolnienia z opłaty.

2. Nie pobierzemy miesięcznej opłaty za kartę, jeśli suma Państwa miesięcznych transakcji kartami wyniesie co najmniej 300 zł.

Czyli Bank ING usiłuje sprzedać swoim klientom podwyższenie limitu jako „udogodnienie” i najwyraźniej uznaje ich za debili, którzy się na taką prymitywną manipulację nabiorą. Mam jedną kartę i punkt pierwszy mnie nie dotyczy, tylko drugi, i zapewne tak samo większość klientów, bo inaczej wprowadzenie zasady, że opłatę anulują zsumowane wydatki ze wszystkich kart, bankowi by się nie kalkulowało. A przecież ING nie zapragnął nagle ściągać z opłat za karty mniej pieniędzy niż dotąd. Oczywistym jest, że chce z tego źródełka mieć wyższe zyski, ale nie ma ochoty się do tego przyznawać i robi swoim klientom wodę z mózgu.

A ja sobie wypraszam. Nie jestem debilem i proszę mnie, szanowni państwo menadżerowie ING Banku Śląskiego, przestać jako takiego traktować. Proszę mi uczciwie napisać, że podnosicie limit, a jako rekompensatę dajecie tym, którzy mają więcej kart, możliwość zsumowania wydatków, a nie próbować mi wmówić, że zwiększenie limitu spowoduje, że łatwiej będzie ten pułap osiągnąć. A jeśli wam się wydaje albo przeprowadziliście badania, że większość waszych klientów to debile, którzy się na to nabiorą, to ja bardzo proszę o powieszenie na drzwiach oddziałów tabliczek z napisem „Bank dla idiotów” albo „Obsługujemy tylko klientów z IQ poniżej 80”. Ponieważ w towarzystwie idiotów przebywać nie lubię, IQ też u mnie nieco wyższe, będę wiedział, że ING Bank Śląski mam omijać z daleka.

5 komentarzy:

  1. "Wkurzające jest też, że może sobie tak jednostronnie zmieniać warunki, na jakich otworzył rachunek, bo tabela opłat i prowizji nie jest częścią umowy."

    Być może formalnie nie jest, materialnie na pewno jest. A skąd ten przeciwny pomysł, dość... hmmm... dziwaczny?

    Awdar

    OdpowiedzUsuń
  2. Cóż, ja właśnie przenoszę wszystkie rachunki z ING. Nie z powodu limitu płatności kartą, tylko poziomu obsługi, ale to po prostu jeszcze jeden dowód, że Holendrzy w kulki se lecą. Ciekawe, czy klienci w Holandii są traktowani tak samo.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jedyna rada, zamknąć rachunek i otworzyć gdzie indziej. Jak ktoś jest za pazerny, nie zarobi więcej, tylko straci klienta.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zmiana rachunku jest kłopotliwa, a drugi bank będzie robił to samo. KNF powinna zakazać bankom zmieniania opłat przez jakiś czas od otwarcia rachunku, np. przez dwa lata.

      Usuń
    2. Niekoniecznie. Właśnie się przeniosłam do banku, gdzie mam bezpłatny ROR pod warunkiem wpływu co miesiąc co najmniej tysiąca złotych (warunek raczej wykonalny - gdybym tyle nie zarabiała, dawno zamknęłabym sklepik) i dokonać kartą jednej płatności miesięcznie na dowolną kwotę. I obsługa ciut sympatyczniejsza (przynajmniej na razie). Kłopotu było tyle, że gotówkę w walutach obcych musiałam wypłacić i przenieść w torebce z banku do banku (jakieś 100 metrów), bo od przelewów walutowych nawet w granicach Polski pobiera się jakieś koszmarne haracze. Kwestia przeanalizowania ofert z kilku banków, co rzeczywiście może trochę potrwać.

      Usuń

Komentarze anonimowe są niemile widziane i zastrzegam sobie prawo do ich kasowania bez dalszych wyjaśnień.