poniedziałek, 24 marca 2014

Profesjonalizm

Jak każdy, lubię profesjonalistów. Ludzi, którzy sprawnie i bez zbędnego gadania robią, co mają do zrobienia. O których wiadomo, że jak się za coś wezmą, wykonają to solidnie i rzetelnie. Z taką znajomością rzeczy, że człowiek nawet nie jest w stanie sobie wyobrazić, jak daną rzecz można spieprzyć. Dlatego z pełną przyjemnością nawiązałem współpracę z prokuraturą w Łodzi. Właściwie to prokuratura z Łodzi nawiązała współpracę ze mną, bo jestem jednym z ostatnich frajerów, którzy godzą się pracować za niezmienione od dziewięciu lat stawki, ale gdybym wiedział, że łódzki profesjonalizm tak wykracza poza średnią krajową, sam bym się do nich zgłosił.

Ale, jako się rzekło, oni zgłosili się do mnie, w osobie profesjonalistki z profesjonalnego sekretariatu:
– Dzień dobry. Prokuratura z Łodzi. Mamy do przetłumaczenia dokumenty na język szwedzki, czy możemy panu przesłać?
– Z Łodzi? W Łodzi nie ma tłumaczy? Dlaczego dzwonią państwo do mnie do Wrocławia?
– Bo pan ma faks, a chcemy przesłać faksem.
– Aha. Ale faksu już nie mam. To był numer faksowy, abonament mi wygasł i nie odnawiałem.
– Czy mimo to mogę przesłać panu dokumenty?

Profesjonalistka albo założyła, że faks odbiorę za pomocą pralki, albo uznała, że nie stanowi najmniejszego problemu, by przyznać się, że twierdzenie o szukaniu tłumacza z faksem było wciskaniem kitu.

Ponieważ, jako się rzekło, frajer ze mnie, pozwoliłem sobie ten kit w postaci tłumaczenia płatnego według stawek z 2005 roku wcisnąć i po niedługim czasie odebrałem kopertę z dokumentami.

Koniowi to pan tłumacz.


W kopercie było postanowienie.

Jakbym chciał się migać, to miałbym podkładkę, bo taki byt prawny jak „biegły tłumacz” nie istnieje, a ten istniejący tłumacz przysięgły języka (nie „z języka”) szwedzkiego nie ma na imię Piotr.


Tradycyjnie wyjaśniono mi, dlaczego mam tłumaczyć:

Zgłaszam wniosek racjonalizatorski, żeby pisać, że zachodzi konieczność (uzasadniona) przetłumaczenia na język obcy. Wtedy stosowanie metody „kopiuj – wklej” bez patrzenia, co się kopiuje i wkleja, będzie miało sens.


W Łodzi (ostatecznie centralna Polska, a nie jakieś dolnośląskie zadupie) myślą, że we Wrocławiu tłumacze wyrzucają dokumenty źródłowe do kosza, więc poprosili barbarzyńcę, by tego nie robił:

Jak widać, profesjonalizm na ogół idzie w parze z estetyką.


Tłumaczenie zrobiłem, uznałem, że kwalifikuje się na specjalistyczne, więc zgodnie z ministerialnym rozporządzeniem naliczyłem wyższą o 25 procent stawkę. Ponieważ księgowi wszelkich sądów i prokuratur znają tylko jeden punkt rozporządzenia w sprawie stawek przysięgłych i każdy rachunek ze stawką inną, niż ujęta w tym punkcie, jest odsyłany z pytaniem, skąd tłumacz ją wytrzasnął, napisałem na rachunku, skąd te 25 procent więcej wziąłem: „Na podstawie §3 rozporządzenia w sprawie wynagrodzenia za czynności tłumacza przysięgłego (terminologia specjalistyczna)”. W odpowiedzi dostałem poniższe pismo (z którego dowiedziałem się też, że prokuratura łódzka, po żmudnym zapewne śledztwie, ustaliła w końcu, jak mam na imię, ale straciła pewność co do tego, gdzie mieszkam):

Zgłaszam więc kolejny wniosek racjonalizatorski, żeby pracowników wydziału budżetowo-administracyjnego prokuratury łódzkiej przeszkolić w zakresie umiejętności czytania i rozszyfrowania skomplikowanych skrótów (str. to strona, nie godzina), a następnie wyrobić w nich nawyk, że otrzymany dokument najpierw się czyta, a potem ewentualnie odsyła, nie zaś odwrotnie.

10 komentarzy:

  1. Cudowne! :D
    Miewam takie jaja w korespondencji z organami, ale nigdy tyle na raz i przy okazji jednego zlecenia.

    OdpowiedzUsuń
  2. To na pewno była wolontariuszka ze szkoły podstawowej, wiadomo, prokuratura nie ma pieniędzy.
    Za elegancję należy im się baaardzo duży plus, szczególnie ten "Pan tłumacz" mnie rozbroił.
    Jak wiadomo, w szkołach skupiono się na czytaniu ze zrozumieniem, i mamy efekty.
    A.G.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja cię kręcę! Nic dziwnego, że jest jak jest skoro mają taki burdel..... Wstyd i obciach to mało!

    OdpowiedzUsuń
  4. Mnie się spodobało - na podstawie ilu artykułów zostało wydane postanowienie "biegłego tłumacza przysięgłego", z tego jednak ciężko byłoby się wymigać;) Powinni też uprzedzić jakie są konsekwencje prawne odmowy...

    "Pan tłumacz" na kopercie można rozumieć dwojako: jako zwrot grzecznościowy zamiast "Sz.Pan.", ale przecież też mogło chodzić o proste polecenie i przypomnienie o co instytucji chodziło;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawe spostrzeżenie, że powinni uprzedzać o konsekwencjach odmowy wykonania tłumaczenia. Ale też poinformować, że tłumacz ma prawo do takiej odmowy. Żywię jednak podejrzenie, że cała masa sędziów i prokuratorów nie ma bladego pojęcia o istnieniu ustawy o zawodzie tłumacza przysięgłego i właśnie z tego względu z uporem maniaka podpina nas pod biegłych.

      Usuń
  5. "Pan tłumacz" to brzmi dumnie, powinien Pan tak podpisywać każdy swój przekład, a nie "w podzięce" rujnować prokuraturę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedyś prokurator w rozmowie ze mną koniecznie chciał mnie tytułować i nie bardzo wiedział jak, teraz bym mu podpowiedział, że „panie tłumaczu”.

      Usuń
  6. Przekazuję dalej: wydawnictwo Amber szuka tłumacza ze szwedzkiego: http://kadrakreatywna.pl/index.php/3-kultura-i-sztuka/1396-tlumacz-jezyka-szwedzkiego
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W tym ogłoszeniu jest błąd, powinno być „bez oczekiwań finansowych”. Jak poprawimy tę pomyłkę, stanie się jasne, dlaczego oni bezustannie szukają tłumaczy szwedzkiego.

      Usuń

Komentarze anonimowe są niemile widziane i zastrzegam sobie prawo do ich kasowania bez dalszych wyjaśnień.