czwartek, 20 marca 2014

Po opuszczeniu spódniczki

Zboczeńców zwabionych tytułem żegnam, a tych czytelników, którzy gryzą palce ze zniecierpliwienia, nie mogąc się doczekać drugiej sprawy Przygodnego, informuję, że prace nad wydaniem trwają i właśnie dostałem ostateczną wersję okładki. Będzie ona wyglądała tak:


Tym razem z okładką poszło gładko, pierwsza propozycja właściwie przypadła mi do gustu. Właściwie, bo dziewczyna na zdjęciu miała odsłonięte majtki, co moim zdaniem sugerowało, że tematem książki jest pedofilia (a nie jest). Ale poprosiłem o opuszczenie spódniczki, prośba została spełniona, i można się okładką zachwycać :-) Krytykować też można, ale ponieważ mnie się podoba, krytyka nie zostanie wzięta pod uwagę :-)

8 komentarzy:

  1. Za pedofilią przemawia spódniczka w kratkę, czy biała bluzeczka?
    Czy też Pan, szczęściarz, widział całe zdjęcie?
    Alicja Górczyńska

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba Pani nie zrozumiała

      Usuń
    2. Na pewno nie, ale może dlatego, że ja na tej okładce nie widzę dziecka. Może okulista się za mną stęsknił?
      A okładka ładna i na książkę czekam.
      Zaskakujące książki Pan pisze, "Niepełni" ostro potrząsnęli moim sumieniem.
      A.G.

      Usuń
    3. W sumie ma Pani rację, że to nie dziecko, i może rzeczywiście moje skojarzenie było nieuzasadnione, ale ta wersja i tak jest lepsza.
      Coś bliżej o tym sumieniu?

      Usuń
    4. Dopiero dzisiaj zauważyłam Pana wpis. Publiczna spowiedź to nie jest to co tygrysy lubią najbardziej, a omawianie książki, to nie jest to, co autorzy lubią najbardziej, takie mam wrażenie. Ale jeżeli naprawdę jest Pan ciekaw, to się zastanowię, czy dokładnie te "wstrząsy" omówić. Myślę, że lepiej ode mnie Pan wie, że jak wypuści Pan książkę w świat, to nie ma Pan już wpływu na to, jak jest rozumiana - nawet jeśli język giętki powiedział wszystko co pomyślała głowa.
      Z pozdrowieniami
      A.G.

      Usuń
    5. Namyśliłam się. Wskutek niektórych niepochlebnych opinii o tej książce, a raczej o jej bohaterach, na niektórych blogach czytelniczych. Otóż częstym zarzutem wobec bohaterów było ich niezadowolenie z życia, brak pogody ducha, itp. Niestety, ja również w pierwszej chwili pomyślałam, że autor zwariował - zwykle czytelnik czeka, aż obudzi się w nim sympatia do bohaterów, najlepiej od pierwszego zdania. I tu obudziło się moje sumienie - a z czego ci ludzie mają być zadowoleni? Z tego, że żyją? W takim przypadku świat powinien być zapełniony ludźmi szczęśliwymi. Sama wiem, jak cierpliwe znoszenie bólu potrafi nie tylko popsuć humor, ale zniszczyć pogodne nastawienie do świata i ludzi, a jeszcze nie jestem niepełnosprawna. Część czytelników podała, na zasadzie kontrastu, jako zalecaną postawę, przykład ich niepełnosprawnych przyjaciół, pełnych pogody ducha, a nawet radości życia. Tylko czy zastanowili się, jakim kosztem ta postawa jest utrzymywana, i dlaczego? Jak to świadczy o naszych charakterach? Naszych - ludzi sprawnych. Bo jak ktoś nie chce się pogodzić z kalectwem, jest rozgoryczony, to my nie rwiemy się do kontaktów z nim, już nie widzimy innych zalet tej osoby? Nie przeczekamy tego okresu buntu, nie wyciągniemy ręki pierwsi? To oni muszą zabiegać o naszą uwagę, przyjaźń, uśmiechnięci ( koniecznie), mimo bólu, bo życie na wózku to nie tylko, jak podejrzewam, niemożność chodzenia. I tu ja również nie mam czystego sumienia, bo wydawało mi się, że nie dyskryminuję niepełnosprawnych, ale czy naprawdę? Czy tolerancja to wszystko, czego niepełnosprawny może oczekiwać od, wydawałoby się, przyzwoitego, myślącego człowieka? Czy w młodości zainteresowałam się mniej sprawną fizycznie czy umysłowo koleżanka (lub kolegą) z klasy? Taka dobra jestem, bo ich nie wyśmiewałam? Czy z dziewczyną na wózku nawiązałabym normalną rozmowę, tak jak z każdym innym spotkanym człowiekiem? Chyba nie, i nic mnie nie usprawiedliwia. Nie lubię czuć się nieusprawiedliwiona. Coś z tym trzeba zrobić. Dowalił mi Pan roboty i chyba nie spodziewa się Pan mojej wdzięczności?
      Alicja Górczyńska

      Usuń
    6. Skąd założenie, że główny bohater ma być sympatyczny? Zresztą przez wielu Jacek i Edyta tak są odbierani, innych drażnią, więc jak w życiu, przy tych samych cechach jedni nas lubią, a inni nie znoszą.
      Dziękuję za te refleksje, cieszę się, że powieść do nich skłania i że ma realny wpływ na czyjeś życie. A jakby Pani miała jeszcze za mało roboty, to proszę podjąć polemikę z tymi, którzy uważają, że wszyscy niepełnosprawni są dzielni, a jeśli nawet nie są, to jeszcze nie powód, by takich czynić bohaterami powieści.

      Usuń
    7. Właśnie to mnie zastanowiło, że zwykle nie zakładam, że główny bohater jest sympatyczny, i przyjmuję spokojnie jego wady, a w tym przypadku nie. Więc musiałam się zastanowić nad sobą. Co boli, prawda?
      pozdrowienia
      A.G.

      Usuń

Komentarze anonimowe są niemile widziane i zastrzegam sobie prawo do ich kasowania bez dalszych wyjaśnień.