poniedziałek, 14 października 2013

Pisanie na klęczkach

„Wyborcza” jest zachwycona papieżem Franciszkiem, ale właśnie papieżem, podczas gdy o Janie Pawle II nie pisała inaczej jak „Papież”. Niby aż dwie zasady zezwalają tutaj na użycie wielkiej litery, nazwę godności możemy tak zapisać ze względów emocjonalnych albo gdy wskazuje na konkretną osobę, ale stosowanie dużej litery stale i bez wyjątku było błędem. Kiedy „Gazeta” podawała, że „premier spotkał się z Papieżem”, to wynikało z tego, że albo jest niekonsekwentna, bo jeden urząd pisze małą a drugi dużą literą, albo że premiera już szacunkiem nie darzy.

Oczywiście „Wyborcza” w swej czołobitności odosobniona nie była. Pisanie na kolanach, podobnie jak malowanie, dobrych efektów nie daje, czego przykładem niech będzie książka opublikowana dwa lata temu przez wydawnictwo Virgo, zawierająca anegdoty z życia Jana Pawła II. Tytuł: „Z zawodu jestem Papieżem”.


Która z wymienionych zasad umożliwia tutaj użycie wielkiej litery? Tytuł jest wypowiedzią Jana Pawła II, czyli wychodziłoby na to, że sam papież okazuje sobie szacunek. Owszem, różni ludzie mówią o sobie z dużym szacunkiem, tyle że wtedy na otoczeniu robią wrażenie zadufanych. A zdaje się, że zebrane w książce anegdoty mają pokazać, iż Wojtyła nawet na tak wysokim urzędzie zachował wobec siebie dystans. Ten dystans widoczny jest zresztą w tej wypowiedzi, sam jej charakter kłóci się z użyciem wielkiej litery. Nie jest to też zdanie w rodzaju „podczas pielgrzymki Papież Jan Paweł II spotkał się z wiernymi”. Godność papieska została sprowadzona tutaj do roli przeciętnego zajęcia („z zawodu jestem murarzem, piekarzem, nauczycielem”), a przede wszystkim nie mówi się o konkretnym papieżu, tylko ogólnie o funkcji. Użycie wielkiej litery jest zatem wykluczone. Podobnie w opisie książki: „To pierwszy Papież, który zakłada kąpielówki i dla utrzymania kondycji wskakuje do swojego basenu”. Czyli nie ten papież, a pierwszy z wielu papieży.

Nawet całe to biskupie i kardynalskie towarzystwo, zazwyczaj wywyższające się nad innych, respektuje w tym przypadku zasadę, że stopnie kościelnej hierarchii zapisuje się małą literą, i nie postuluje pisowni „Papież”. Można więc powiedzieć, że w Virgo okazali się bardziej papiescy od papieża. Czy raczej Papiescy.

Książka została przełożona z języka niemieckiego, autorem jest Wolfgang Broer, tłumaczem Aleksander Kisil. We wpisie Tytułomania wskazałem, że jeśli tytuł przełożonej książki jest zupełnie inny niż oryginalny, stoi za tym zazwyczaj wydawnictwo, jeśli jest to mniej lub bardziej dokładny przekład, tłumacz. Oryginalny tytuł brzmi „Mein Job ist Papst”. Czyli polski tytuł stanowi tłumaczenie oryginalnego, a co za tym idzie, podejrzewać o tę błędną pisownię należałoby tłumacza. Podejrzenie wzmacnia okoliczność, że podobną pisownię stosuje on w tekście książki: „»Dlaczego Polak nie miałby być Papieżem? W końcu Święty Piotr też był cudzoziemcem« – stwierdza rzymski taksówkarz po wyborze Karola Wojtyły, odwożąc jednego z dziennikarzy do hotelu” (cytuję za facebookową stroną książki, egzemplarza nie posiadam).

Tak właściwie to dałem zły tytuł postu. Autor książki nie mógł napisać słowa „Papst” małą literą, bo to rzeczownik, a rzeczowniki w niemieckim pisze się zawsze od wielkiej litery. Błąd jest tylko w polskiej wersji, z czego wynika, że tłumaczyć na klęczkach również nie należy. I tak mamy chyba pierwszą w naszej historii pozycję książkową z błędem ortograficznym w tytule. Świat idzie do przodu.

4 komentarze:

  1. Ekspertem nie jestem, ale po mojemu duża litera odgrywa tu rolę zaimka dzierżawczego. Ten Papież jest nasz, wielki, polski, wybitny, najlepszy w historii. Pisząc z dużej litery, od razu wiadomo, że nie chodzi o jego obcego, niemieckiego następcę. Podobnie, na naszym podwórku nikt posiadający "serce po prawej stronie" nie napisze o Komorowskim jako Prezydencie, za to w przypadku tragicznie zmarłgo prezydenta "P" ledwie zmieści się na pomniku.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zgodnie z powyższą argumentacją, ja w ogóle nie mam serca i także mogę nie być prawdziwym Polakiem, bo zarówno papież jak i prezydent zawsze piszę z małej litery i nie obchodzi mi, który to jest z kolei. (No chyba, że zaczynam zdanie, to tak jakoś zawsze zaczynam z dużej.)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie obchodzi MNIE lub wisi mi. :-)

    To odnośnie komentarza powyżej.

    Przypuszczam, że papież , pisząc sam o sobie takie zdanie, napisałby to słowo z małej litery.

    Magdalena M
    Tłumaczka ze Szwecji.

    OdpowiedzUsuń
  4. Niestety, panie Pawle, błąd ortograficzny na okładce zdarzył się już wcześniej. W ubiegłym roku pewne wydawnictwo wznowiło książki o Sherlocku Holmesie. Oprawa graficzna bardzo ładna, tylko właśnie ten tytuł...
    http://www.empik.com/pies-baskerville-ow-doyle-arthur-conan,p1049662774,ksiazka-p

    OdpowiedzUsuń

Komentarze anonimowe są niemile widziane i zastrzegam sobie prawo do ich kasowania bez dalszych wyjaśnień.