niedziela, 28 kwietnia 2013

Lecimy na Marsa

Holenderska firma planuje za dziesięć lat wysłać pierwszych ludzi na Marsa i właśnie ogłosiła nabór chętnych. Haczyk polega na tym, że lot jest tylko w jedną stronę, ściągnięcie marsonautów z powrotem byłoby zbyt drogie, jeśli w ogóle technicznie wykonalne. Mimo to zgłosił się cały tłum kandydatów. Z początku nie było wśród nich żadnych Polaków, ale honor naszej nacji, która wydała Pawła Edmunda Strzeleckiego i Tony’ego Halika, uratowali:

• Pan Ignacy, lat 92, emeryt – skoro nie ma górnej granicy wieku, to się zgłosił, w ten sposób zapisze się w historii jako pierwszy nieboszczyk na Marsie. Nie, wcale się nie boi się, że nie dożyje lotu, przy tych cenach trumien z jego emeryturą nie stać go na to, by umrzeć tutaj.

• Pan Zenek, lat 56, alkoholik – chce się tylko w spokoju napić, tymczasem ta ksantypa ciągle zrzędzi, a raz nawet posunęła się do tego, że ledwie napoczętą butelkę wódki wylała, takie marnotrawstwo. Na Marsie nikt mu niczego nie będzie wylewał. Jak to nie będzie czego wylewać? Holendrzy niepijący są? Nie szkodzi, nie będzie wódki, popędzi się bimberek. Dlaczego miałby to być problem, przecież na Marsie nie ma policji? Aha, nie ma z czego; jak to nie ma z czego, nie ma takiej możliwości, żeby nie było z czego, bimber da się zrobić ze wszystkiego, może Holender by nie potrafił, ale Polak na pewno tak.

• Ksiądz Jan, katecheta, lat 32 – chce dopilnować, żeby na Marsie nie było in vitro, prezerwatyw i małżeństw homoseksualnych, czyli krzewić wartości chrześcijańskie. Oczywiście, że to są wartości chrześcijańskie, należałoby zapoznać się z dekalogiem, jak się chce rozmawiać z księdzem, a przyszło z lewackiej gazety. Poza tym na Marsie też ktoś musi uczyć dzieci religii. Jak to nie będzie dzieci? Można lecieć dopiero od 18 lat? To chyba zrezygnuje, bo lubi dzieci. Nie, oczywiście, że nie w tym sensie, to były fałszywe oskarżenia, które miały na celu zniszczenie Kościoła, sam biskup tak powiedział.

• Pani Magda, lat nie poda, bo to nie ma nic do rzeczy, feministka – nie może być tak, żeby na Marsa polecieli sami mężczyźni, kiedy kobiety są lepiej wykształcone, tylko niedopuszczane do stanowisk, a te dopuszczane zarabiają mniej, więc ona poleci i przypilnuje, żeby zapłacili jej tyle samo, co reszcie załogi. Nie ma takich planów, żeby wysyłać samych mężczyzn, a kobietom płacić mniej? Nie szkodzi, na pewno kobiety będą dyskryminowane, więc i tak musi polecieć, żeby pilnować, żeby dyskryminacji nie było. Poza tym jak ona nie poleci, to wezmą jakieś młode i ładne, a to nie jest feminizm, tylko zaspokajanie męskich chuci.

• Pan Bogdan, lat 43, biznesmen – Mars nie należy do Unii, więc komornik, urząd skarbowy i wierzyciele będą mogli mu skoczyć. No i szerokie możliwości biznesowe się otwierają, nikt go tam jeszcze nie zna, więc nowy przek… biznes da się zrobić, potem przeniesie się na Wenus albo Saturna.

• Pani Anita, lat 49, działaczka stowarzyszenia Solidarni 2010 – na Marsie powinna powstać Międzyplanetarna Komisja ds. Zbadania Zbrodni Smoleńskiej. Trochę się bała, że Tusk z Putinem zestrzelą rakietę, żeby nie dopuścić do wyjaśnienia zamachu, ale potem sprawdziła, że na Marsie brzozy nie rosną, więc drugi raz nie udałoby im się wmówić ludziom, że doszło do zderzenia z brzozą.

• Pani Leokadia, lat 58, rencistka – nie chce oczywiście na żadnego Marsa lecieć, ale kandydaci na pewno będą badani i ona by się chciała tym badaniom poddać, żeby dostać wyniki, bo ma skierowanie z NFZ-u na rezonans, ale w szpitalu jej powiedzieli, że ma przyjść za trzy lata.

• Pan Grzegorz, lat 30, rzemieślnik – woli umrzeć na Marsie, mając zapewnione utrzymanie do końca życia, niż z głodu na Ziemi, a właśnie sobie policzył, że nawet jeśli ZUS nie zbankrutuje, to wypłaci mu taką emeryturę, że bez dożywiania w śmietnikach się nie obejdzie.

• Pan Sławomir, lat 35, polityk – Platforma chce, żeby każdy Polak miał ogródek na Marsie, więc leci to załatwić, poza tym może na Marsie jest ten gaz łupkowy, z którego Tusk obiecał wypłacić Polakom emerytury; oczywiście zakładanie ogródków kosztuje (zwłaszcza na Marsie!), poszukiwanie gazu też, więc tymczasowo trzeba będzie podnieść podatki, ale to tylko tymczasowo, bo Platforma jest za obniżaniem podatków, czemu cały czas daje wyraz, a że jest kryzys i podatki rosną, to już nie jest wina Platformy.

• Pan Dariusz, lat 26, doktorant – kiedy pomyśli sobie, że na Marsie oprócz niego będą tylko trzy osoby i będzie mógł w ciszy pisać doktorat, to poleciałby chociaż jutro. Bo teraz nad nim mieszka rodzina z czwórką dzieci, które drą się jak zarzynane, przemierzają pokoje tabunem albo – najczęściej – wykonują obie te czynności naraz; rodzina pod nim ma dwa psy na wypadek, gdyby jeden zmęczył się szczekaniem, a sens życia sąsiadki za ścianą sprowadza się do spania i oglądania telewizji, przy czym kobieta dużo snu nie potrzebuje, za to wyraźnie głuchnie, chociaż jest dopiero w średnim wieku.

wtorek, 16 kwietnia 2013

Żądza wiedzy

Wspaniała historyczka z XI LO we Wrocławiu, Franciszka Kłopot, niektóre „mądrości” uczniów zwykła kwitować twierdzeniem, że dwie rzeczy nie mają granic, miłosierdzie Boże i głupota ludzka. Studiując wpisy z wyszukiwarki, trzeba jednak do tej krótkiej listy dołożyć ludzką ciekawość.

obraźliwe rymy na Pawła

Czyżby moi adwersarze pisywali wiersze?

na początku Bóg stworzył wiersz

różne teorie na temat tego, co Bóg stworzył na początku. Ale jeśli nawet wiersz, to rozumiem, że nie o Pawle. O Szawle też nie, bo rymy te same.

akt oskarżenia kradzież roweru wzór

Leniwy prokurator?

czym legitymuje się tłumacz przysięgły przed notariuszem

Tłumacz przysięgły przed notariuszem legitymuje się wiedzom i godnościom zawodowom.

bardzo bystra i inteligentna kobieta

Nasunął mi się komentarz, kiedy zobaczyłem ten wpis, ale po namyśle doszedłem do wniosku, że to prowokacja feministek, więc go nie wygłoszę.

jak zacząć tłumaczyć książki poradniki chomikuj

Może jednak nie od okradania przyszłych kolegów po fachu?

artysta nie ma pieniędzy

Skoro go okradają na Chomiku…

brak snopowiązałki

Czym jest brak pieniędzy w porównaniu z brakiem snopowiązałki...

skąd wziąć dofinansowanie na cukiernie

Na pewno nie od artysty.

szukam redaktora książki

Do szukania redaktora książki potrzebna jest świeca.

czy chłopcy zasłużyli na karę kupując sposób na Alcybiadesa

Przydałby się sposób na tego polonistę.

Terlikowski piekło

Ja myślę, że Terlikowskiemu Terlikowski raczej z niebem się kojarzy.

Terlikowski współczesny inkwizytor

Zabrać mu zapałki!

wtorek, 2 kwietnia 2013

Habent dei

Katolicy wybrali sobie nowego boga, którego nazywają papieżem albo Ojcem Świętym. Używania tego drugiego określenia zabraniają im, i to wprost, ich święte księgi, ale katolik, który przestrzega norm własnej religii, byłby obecnie takim kuriozum, że nadawałby się do pokazywania w objazdowym cyrku. I proszę nie oponować, że takowym jest Tomasz Terlikowski, skoro właśnie jego żona publicznie ogłosiła, że nie dochowali czystości przedmałżeńskiej (dlaczego o tym czytam? bo głupio założyłem, że „Wyborcza” nawet w „Wysokich Obcasach” trzyma jakiś poziom). Tak na marginesie, żenujące były nie tylko sypialniano-śluzowe wynurzenia pani Terlikowskiej, ale i jej przekonanie, że ani wiara małżonków Terlikowskich, ani przyzwoitość nie gwarantują dochowania wierności i dla bezpieczeństwa lepiej zerwać kontakt z osobą, z którą p o t e n c j a l n i e mogłoby dojść do zdrady.

Wybory nowego papieża wywołały ogromne zainteresowanie, co Szymon Hołownia zinterpretował jako przejaw tęsknoty ludzi za pierwiastkiem duchowym i uznał, że konklawe sprzyja religijności. Ponieważ sam z zaciekawieniem śledziłem przebieg elekcji, a katolickiego pierwiastka duchowego potrzebuję mniej więcej tyle, ile zmarły powietrza, pozwolę sobie uznać interpretację Hołowni za nietrafioną. Konklawe przez swoją wypracowaną przez wieki otoczkę – zamykanie kardynałów w Kaplicy Sykstyńskiej, puszczanie białego dymu, wygłaszanie tego „habemus papam” – jest wydarzeniem frapującym i przyciąga również tych, którzy do religii mają stosunek obojętny. Na tej samej zasadzie niekibice oglądają Super Bowl czy finały mistrzostw świata w piłce nożnej.

A katolicy, moim zdaniem, tak mocno przeżywali to konklawe, bo kwestią było, nie kto zostanie papieżem, tylko czy kardynałom uda się znaleźć godnego następcę Jana Pawła II. Wojtyła skutecznie zdetronizował Pana Boga, który zresztą jako byt nieokreślony, niecielesny średnio nadaje się na przedmiot kultu. Masy do modlitwy potrzebują obrazka albo figurki. Niestety, Jan Paweł II nie dysponował zasadniczą boską cechą, czyli nieśmiertelnością, a Benedykt XVI w roli, do jakiej podniósł papiestwo Wojtyła i od czego odwrotu już nie ma, wypadał blado. Na dodatek abdykował, zrywając z 500-letnią tradycją, że apartamenty papieskie opuszcza się wyłącznie nogami do przodu, i trzeba było to przykre wrażenie, że papież nie jest żadnym alter ego Chrystusa, tylko zwykłym starym człowiekiem, zatrzeć. I muszę przyznać, że Kościołowi się to udało. Bergoglio ma charyzmę i katolicy mogą go ubóstwiać, bez udawania, jak to miało miejsce w przypadku Benedykta XVI, że bez problemu przenoszą ciepłe uczucia z jednego papieża na drugiego.

Franciszek od razu zaskarbił sobie sympatię tym, że w miarę poważnie traktuje ewangelijną krytykę pławienia się w bogactwie, ale przekonanie, że nie ograniczy się to do symbolicznych gestów i przełoży na całą instytucję, jest cokolwiek naiwne. Był już taki papież, który miał się rozprawiać z lewymi interesami Banku Watykańskiego, nazywał się Jan Paweł I i umarł po 33 dniach pontyfikatu. Oczywiście śmiercią naturalną, co wiadomo bez sekcji zwłok, bo po co sekcja, skoro piąte przykazanie zabrania zabijać, a chyba nikt nie ma wątpliwości, że gdzie jak gdzie, ale w centrum katolicyzmu przykazań się przestrzega. Szczytem naiwności był komentarz „Wyborczej”, że polscy biskupi spod znaku księdza Jankowskiego mogą poczuć dyskomfort z powodu skromnego papieża. Biskup, który nie widzi rozdźwięku między głoszonymi przez siebie ideami a obmacywaniem kleryka albo zalewaniem się w trupa, akurat przejmie się tym, że Franciszek nie chce mieszkać w apartamencie papieskim.

„Wyborcza” ma zresztą do papiestwa stosunek wyraźnie ambiwalentny, przed konklawe pokpiwała sobie z pedofilii w Kościele, dając pod zdjęciem obradujących kardynałów napis „Z miłości do dzieci” (pod spodem dla niepoznaki był artykuł o parze, która usiłowała kupić od Rumunów dziecko), a po konklawe ubrała się w papieskie barwy i tym wazeliniarstwem przeszła nawet samą siebie z czasów po śmierci Jana Pawła II, kiedy przez tydzień nie pisała o niczym innym (dosłownie, a nie w tym sensie, że inne tematy znalazły się na marginesie), ignorując fakt, że niczyja śmierć, nawet Wielkiego Papieża, nie zatrzymuje świata w miejscu.

W Polsce wybór papieża zakończył się dyskusją w okolicach narządów wydalniczych, czyli generalnie na poziomie, na jakim dyskusje zwykle się toczą. Ewa Wójciak nazwała papieża ch…, po czym tłumaczyła się, że tylko prywatnie, a intelektualiści napisali w jej obronie list, że Wójciak korzystała z wolności słowa. Jakby nie zauważyli, że wolność słowa nie wyklucza korzystania z kultury, a człowiek kulturalny nie nazywa swojego oponenta ch… nawet w prywatnej rozmowie. Z kolei jakiś kabareciarz zrobił sobie obiektem żartów papieskie pryknięcia. Dowcipy o prykaniu to najniższy poziom humoru, ale jednak humor, czego nie zrozumiał poseł Andrzej Jaworski, przewodniczący Parlamentarnego Zespołu ds. Przeciwdziałania Ateizacji Polski. Poseł Jaworski w ogóle ma kłopot z rozumieniem elementarnych rzeczy, bo wtedy zdawałby sobie sprawę, że przeciwdziałać ateizacji może jako publicysta, hobbysta czy misjonarz, ale akurat w roli posła tego mu robić nie wolno, bo jako poseł ma – jeżeli już jesteśmy przy pryknięciach – zasrany obowiązek wszystkie światopoglądy obywateli uznawać za równouprawnione.

Honorowym członkiem Zespołu Jaworskiego powinien zostać Donald Tusk, który przestraszył się, że papież mógłby poważnie potraktować jego deklaracje, że przed księdzem klękał nie będzie, i nie dostrzec, że projekty finansowania in vitro i zalegalizowania związków partnerskich składane są wyłącznie po to, by mydlić oczy naiwnym wyborcom. Tusk pośpieszył więc z depeszą gratulacyjną, zapewniając papieża, że nadal będzie pilnował, by Polska nie wyszła z mentalnego średniowiecza. Szkoda, że Franciszek jest taki skromny i nie potrzebuje podnóżkowego, bo Tusk po (oby rychłym) zakończeniu premierowania miałby widoki na międzynarodową karierę.