poniedziałek, 10 września 2012

Operacja „Podział”

Polacy, jak chyba żaden inny naród w Europie, są głęboko podzieleni. Między zwolenników nowoczesnego, neutralnego światopoglądowo państwa i tych, którzy najchętniej widzieliby sojusz tronu z ołtarzem. Jeśli posłużyć się etykietkami, strony tego sporu można by określić mianem Europejczyków i katolików. W ramach poprawności politycznej sugeruje się albo twierdzi wprost, że oba stanowiska są równouprawnione, bo każdy ma prawo w życiu politycznym do wyrażania swoich poglądów i do forsowania rozwiązań z tych poglądów wynikających. Tyle że spór nie toczy się o to, czy, jako naród, mamy kupić bmw czy audi, lecz o to, czy pojedziemy dalej samochodem czy furmanką. Z faktu, że nawet spora część uważa, że furmanka będzie lepsza, bo jazda nią jest bardziej moralna (nie zanieczyszcza środowiska, a wypadki furmanek są mniej groźne niż zderzenia samochodów), sprawiedliwsza społecznie (nie każdego stać na zakup auta) i zgodna z tradycją (Polacy przez setki lat jeździli furmankami i było dobrze, dlaczego nagle to zmieniać?), nie wynika jeszcze, że szybciej i wygodniej dotrzemy nią do celu. Porzucając porównania: ideologiczne zacięcie nie pozwala rozwiązywać problemów. Przykładowo. Mamy problem: przemoc w rodzinie. Jeśli nie ma ideologicznego zacięcia, szuka się przyczyny problemu, a poznawszy przyczynę, środków, które ją skutecznie wyeliminują. Ale kiedy się mówi, że rodzina jest święta, i żeby tej świętości nie szargać, zamyka się oczy na prawdziwą przyczynę, skutecznych środków zaradczych zastosować się nie da. A państwo, które nie zwalcza realnych problemów, tylko pilnuje, by na pokaz wszystko było zgodne z normami jakiejś religii, nie będzie zapewniało swoim obywatelom coraz lepszych warunków bytowania.

Trudno też za równoważne uznać postępowanie obu stronnictw. Europejczycy nie ingerują instytucjonalnie w poglądy katolików, nie zabraniają ich wyznawać, nie domagają się od katolików postępowania sprzecznego z ich zasadami (jeśli już, to domagają się, by katolicy respektowali swoje własne przykazania). Katolicy dla odmiany usiłują narzucać Europejczykom swoje normy moralne i wynikające z nich przepisy prawne. I nie jest to bynajmniej kwestia nadgorliwości albo mimowolnego przekroczenia pewnej granicy. Polski fundamentalista zwyczajnie nie przyjmuje do wiadomości, że inni Polacy mają prawo nie podzielać jego wiary. Dla niego jest to równoznaczne z wyrzeczeniem się polskości i zamachem na tę wiarę. Pełna akceptacja, że może sobie wierzyć w co tylko chce, nawet w krasnoludki, nie jest dla niego żadną akceptacją, dopóki niewierzący nie pada przed krasnoludkiem na kolana. Nie wolno śmiać się z krasnoludków, bo to nie jest polemika z przesądami, tylko obrażanie uczuć wierzących. A sprzeciw przeciwko ustawie, że każdy byłby zobowiązany wystawić codziennie krasnoludkom miseczkę mleka, sprzeciw z uzasadnieniem, że jeśli ktoś nie wierzy w krasnoludki, to niespecjalnie ma powód, by je dokarmiał, i trudno go obciążać dodatkowymi wydatkami (zaś brak ustawy bynajmniej nie przeszkadza wierzącym wystawiać tyle miseczek, ile zechcą), fundamentalista odrzuca, tłumacząc, że nie jest istotne, czy ktoś wierzy, czy nie, bo tu chodzi o życie, niedokarmiany krasnoludek padnie z głodu, a to będzie morderstwo, gdyż krasnoludek też człowiek, tyle że miniaturowy.

Katolicy albo nie rozumieją zasady neutralności światopoglądowej państwa (każdy buduje sobie taki kościół, jaki chce, ale prezydent do żadnego nie chodzi), zasady, która w Polsce pozostaje tylko na papierze (bo prezydent ma kaplicę i publicznie uczestniczy w katolickich mszach), albo dostrzegają, że religia w współczesnym świecie przestaje być atrakcyjnym sposobem na życie (wyłączywszy księży) i jeśli się nie będzie do niej przymuszać, szeregi wyznawców będą topnieć. Tak czy tak, szans na to, by tę zasadę zaczęli respektować, nie ma. W związku z tym proponuję: rozejdźmy się. Niech każdy zadeklaruje, która opcja jest mu bliższa, i proporcjonalnie do wyników podzielmy nasze terytorium. Katolicy wezmą tereny północno-wschodnie, by mogli wystąpić z Unii Europejskiej i odseparować się od cywilizacji śmierci, a jednocześnie swobodnie prowadzić wojny z Rosją. Nazwą swój kraj PP – Prawdziwa Polska. Będzie to monarchia, a nie republika, królem zostanie obwołany Jezus Chrystus, regentem zaś Jarosław Kaczyński. Na ministra ds. obowiązującego wyznania powoła się Tadeusza Rydzyka, prokuratorem generalnym będzie Marek Jurek, a Jarosław Gowin zostanie specjalnym pełnomocnikiem rządu odpowiedzialnym za dostosowanie ustawodawstwa PP do zasad Ewangelii. Stanowisko rzecznika rządu przypadnie Tomaszowi Terlikowskiemu, którego powieść Operacja „Chusta” będzie lekturą obowiązkową w szkołach.

W Prawdziwej Polsce za mordowanie ludzi przywróci się karę śmierci, przy czym zgodnie z głoszonym poglądem, że człowiekiem jest również zarodek i płód, karę śmierci będzie orzekało się także za in vitro i aborcję. Eutanazja zostanie zakazana, też pod karą śmierci, i, konsekwentnie, nielegalne będą również inne formy samobójstwa. Samobójcy, powiedzmy: skuteczni, będą za karę chowani pod płotem cmentarza, a nieskuteczni posyłani na stryczek (a potem pod płot).

Zdelegalizuje się homoseksualizm, nie ma żadnego powodu, by pozwalać na zboczenia. Pedałów – nazywajmy rzeczy po imieniu – ześle się na Sybir (w tej kwestii bez problemu uda się z Rosją porozumieć, tam też pedałów nie lubią). Żeby jednak nie trzeba było zsyłać arcybiskupa Paetza, naukowcy z PP dojdą do wniosku, że homoseksualizm i pedofilia z natury wśród księży nie występują, gdyż celibat pochodzi od Boga, a skoro tak, to nie istnieje fizyczna możliwość, by został złamany. Dzieci kłamiące, że jakiś ksiądz się do nich dobierał, będą poddawane próbie gorącej wody: jeśli bez oparzeń wyjdą z wrzątku, znaczy, że nie kłamały. A skoro jesteśmy przy nauce, głoszenie teorii ewolucji, tzw. kłamstwo ewolucyjne, będzie zakazane, człowieka stworzył Bóg w dzisiejszej postaci, jest to jasno napisane w Biblii i nie ma powodu, by ten fakt historyczny podawać w wątpliwość. Bluźniące piosenkarki opowiadające dyrdymały o dinozaurach nie będą mogły liczyć na łagodne traktowanie w postaci pięciotysięcznych grzywien, skoro to dla nich grosze. Worek pokutny i na kolanach do Watykanu błagać o wybaczenie!

À propos piosenkarek, występów Madonny zakaże się przez cały rok. Każdy dzień ma swojego świętego, a występując, Madonna go znieważa. Zresztą co to za pomysł, że piosenkarki muszą przyjeżdżać z Ameryki? W Iranie czy Arabii Saudyjskiej znajdą się z pewnością nie gorsze, za to stosowniej ubrane. A Madonna jest zwyczajnie kiepską artystką, skoro nie potrafi wywrzeć wrażenia na swoich słuchaczach, nie rozebrawszy się niemal do naga. Czy ktoś widział, by w Telewizji Trwam lała się krew, a mózgi rozbryzgiwały na ścianach? Nie. A przecież każdy powie, że horror w czystej postaci. Kwestia umiejętnej ekspresji. Telewizja Trwam w Prawdziwej Polsce nie tylko dostanie koncesję, ale puści się ją na okrągło we wszystkich domach. Skojarzenia z Orwellem proszę sobie od razu podarować, tym, którym Telewizja Trwam nie będzie odpowiadać, zapewni się wolność wyboru: zamiast telewizji będą mogli włączyć sobie Radio Maryja.

A kiedy w Prawdziwej Polsce zapanuje powszechna szczęśliwość, wynikająca ze świadomości, że zbawienie jest gwarantowane, i z dobrobytu, który zapewni geniusz ekonomiczny Jarosława Kaczyńskiego, postawi się mur, by przeszkodzić obywatelom niemoralnej Rzeczypospolitej w dostaniu się do tego raju szczęśliwości. Taki sam, jaki Niemcom z Berlina Zachodniego uniemożliwiał ucieczkę do NRD.

65 komentarzy:

  1. O to, to, to! Zgadzam się w całej rozciągłości.

    OdpowiedzUsuń
  2. Hmmm... ale przeciez 1 kwietnia 1656r. ogloszono Najświętszą Maryję Pannę Królową Polski - tu nie potrzeba nic zmieniac !!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Walka z wiatrakami, jak każda taka mam wrażenie nie dość celna. U nas, Panie Pawle, fundamentalna nie jest religia tylko głupota, laicyzacja życia społecznego to w naszym, polskim przypadku nie jest jego racjonalizacją. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Racja, że głupota. Jednak o ile wytłumaczenie coś głupiemu jest zadaniem trudnym, o tyle wytłumaczenie coś głupiemu, który podpiera swą głupotę prawdami objawionymi, niewykonalnym.

      Usuń
    2. Warto się zastanowić czy owa głupota nie jest na tyle gruntowna, iż stanowi fundament przejawień między innymi właśnie takich jak problem "religii" w naszym kraju. Nie jesteśmy jedynym narodem Europy, który z chrześcijaństwem się zetknął, jeśli można mariaż naszej kultury i cywilizacji z chrześcijaństwem określić terminem "zetknięcia". Na użytek tej rozmowy pozwólmy sobie na to. Myślę, że problem głupoty nie wynika z religijności tylko pozycja i władza Kościoła katolickiego z głupoty. Sama laicyzacja nie uwolniłaby nas od skutków narodowej indolencji, sadzę, że tylko zmieniłaby ich postać.

      Usuń
  4. Chciałbym moją wypowiedź z 12-09-2012 godz. 19:47 opatrzyć przykładem. Jest min wyrok w sprawie gangsterów z Pruszkowa. Proszę zwrócić uwagę, że sąd prowadząc proces i kreując wyrok nie powołał się na zasadę miłosierdzia a mimo tego wspiął się na szczyt absurdu.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oho, pan katolik się zdenerwował.

      podważał Pan w jednym ze swoich postów idę wolnego rynku tłumaczeń
      Krytyka nieuczciwych warunków umowy i domaganie się stawki odpowiadającej _rynkowej_ wartości pracy jest dla Pana podważaniem idy wolnego rynku? Bo nie przypominam sobie, bym postulował wprowadzenie stawek urzędowych na tłumaczenia literackie.

      Skomlał Pan jak przysłowiowy pies, że nie czuje się Pan doceniany
      Rozumiem, że porównanie wynika z tego samego poszanowania godności drugiego człowieka, które stanowi dla was podstawę, by owego człowieka ubezwłasnowolniać. Tak z ciekawości, jakie przysłowie ma Pan na myśli, bo ja znam tylko ze szczekającym psem, a nie ze skomlącym? A i jeszcze bym prosił o wskazanie, gdzie skomlałem, bo akurat jako tłumacz bardzo jestem doceniany i za cholerę nie pamiętam, bym z tego powodu narzekał.

      próba 'intelektualnej' dyskredytacji dwóch tysięcy lat historii za pomocą kłamliwych pomówień, uproszeń i naciągania swoich tez poza granicę wytrzymałości ludzkiej percepcji
      Co jest kłamliwym pomówieniem? Że arcybiskup Paetz lubi chłopców? Czy że paru nawiedzonych chce koronować Jezusa na króla Polski? Co jest uproszczeniem? Czegóż to do tego stopnia nie wytrzymała Pańska percepcja, że poza stekiem wyzwisk nie zdołał Pan przedstawić pół merytorycznego argumentu?

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    3. Nie wiem, czy pan wie, że regent nie jest wybierany w demokratycznych wyborach. A to, że Jarosław Kaczyński wygrałby wybory, gdyby wśród wyborców przeważali katolicy, wynika akurat z badań struktury elektoratów. Nie chciałem też nikogo wysiedlać, tylko oddać katolikom proporcjonalne do ich liczebności dogodnie dla nich położoną część terytorium. Ale rozumiem, że wschodnią część Polski uważa pan za coś gorszego i przeniesienie się tam za wysiedlenie.

      Odpowiem jakże podchwytliwym pytaniem. Panie Pawle, a w jaki sposób ustala sie 'rynkową wartość pracy'?
      I niby na czym polega wielka podchwytliwość tego pytania? Teoretyczne podstawy ekonomii pan wykuł, ale przełożyć je na praktykę i myślenie, to już ciężko. Krytyka, że wydawnictwo płaci dużo mniej, niż jest w stanie, licząc właśnie na to, że tłumacz ze względów pozarynkowych zdecyduje się tę pracę wykonać - wiedząc, że w przypadku tłumaczeń literackich rynek właśnie nie funkcjonuje i można zlecić pracę byle komu, bo czytelnik na ogół nie zdaje sobie sprawy, że ma do czynienia z kiepskim jakościowo produktem, a nawet jeśli zdaje sobie sprawę, to konkurencyjny nie jest dostępny (nie wypuszcza się kilku tłumaczeń naraz), jest formą nacisku i negocjacji.

      Usuń
  6. Bardzo trafna ocena sytuacji. Co do mnie, to od dawna uważam, że Neron był wielkim i niedocenianym władcą, któremu - niestety, niestety - przerwano pożyteczną robotę. Natomiast Madonna naprawdę jest beznadziejna - do czasów "Ray of Light" dało się jej słuchać bez przykrości, ale teraz jest karykaturą samej siebie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzeczywiście potwór z Pani, przepraszam- z Baby, Potwór bezmyślności. Jakże łatwo jest ograniczyć perspektywę do jednego wyodrębnionego punktu widzenia i wtedy wypisywać masę słów unikając choćby jednej próby rzetelnego, gruntownego myślenia. Ja również uważam chrześcijaństwo za formację kulturowo szkodliwą, jednak wolę analizy kultury Zachodu, jej kształtu i genezy, jakie przeprowadził Nietzsche w "Woli mocy" niż te, które czytam tutaj. I o ile płytkie, pozbawione i rzetelności i subtelności i wnikliwości odpowiedzi Potwór Baby mnie nie dziwią choćby już w kontekście nicka, jaki sama obrała, o tyle od człowieka profesjonalnie parającego się literaturą, istotnym przecież elementem kultury wymagam znacznie więcej. Panie Pawle, analiza zjawiska chrześcijaństwa w kulturze Zachodu nie może odbywać się poprzez analizę wyglądu przeciętnej polskiej plebanii, z całym szacunkiem, ale takie myślenie nie trafi do celu, jest zbyt lekkie. Proszę o głębsze naprawdę przemyślane refleksje. Powierzchowna socjologia trącąca sofistyką na pewno przysporzy Panu zwolenników, ale czy to typ człowieka, który naprawdę Panu odpowiada. Lepiej mieć wielkich przeciwników niż małych zwolenników.

      Usuń
    2. Kiedy ja właśnie piszę o polskiej plebanii.

      Usuń
    3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    5. Nie, to nie jest wylewanie pomyj, Panie Dominiku, po co ta agresja, mam wrażenie, że górnolotna retoryka zastępuje u Pana głębszy sens, coś mi tu PIS-em Pan jakoś tak pachnie. Obrażając innych nie dodaje Pan treści swoim wypowiedziom.

      Usuń
    6. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    7. Piękny atak, taki w duchu miłości bliźniego i chrześcijańskiego nadstawiania drugiego policzka. Jeszcze pan zapomniał napisać, że pewnie jestem kulawy i mam krzywe zęby. Metoda argumentacji przez cytowanie bez polemiki z cytatami niewątpliwie oryginalna. Reszta już nie, z dyskredytowaniem mojego tekstu przez nazywanie go przydługim paszkwilem jest pan epigonem. Aha. Nie zarzucam katolikom, że chcą kary śmierci za "zabicie" zarodka czy płodu, tylko właśnie, że nie chcą. Zrozumienie czegoś, co nie jest napisane wprost, przekracza możliwości pańskiego katolickiego intelektu?

      Usuń
    8. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
  7. Jeśli zaś chodzi o polską plebanię, cóż używając retoryki Pana Madeja, w którą jest on głęboko zasłuchany, bez urazy, raczej przez przypadek na usta się ciśnie, psy szczekają a karawan jedzie. To, że jedzie jest niewątpliwie przykre, ale sam "karawan" domaga się, moim zdaniem- definicji. Właśnie po to żeby np. Pan Madej nie mógł bić tej swojej słownej piany tak wysoko, pod sam pusty sufit, ba kopułę swojej umysłowości

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    2. Na szczekanie psów nie reaguje karawana, ale zgoda, że chrześcijaństwo jedzie karawanem do grobu, choć do cmentarza jeszcze spory kawałek. Opis „karawanu” przedstawiłem, ale Pan najwyraźniej oczekuje ode mnie, żebym w blogowej notce zawarł traktat filozoficzny. I skąd założenie, że pan Madej go zrozumie i będzie w stanie odpowiedzieć inaczej, niż tocząc pianę?

      Usuń
    3. Moje nazwisko Panie Dominiku brzmi Krzysztof Dżugaj. Nie jest znane, nie tłumaczę, nie piszę, nie wydaję. Dlatego go nie użyłem, bo nikomu nic by nie powiedziało. Natomiast mocno ubawił mnie Pan tym okazywaniem szacunku osobom, z którymi Pan polemizuje. Sam nie wpadłbym na to, że Pan jakiś żywi, bo przedstawienie się z imienia i nazwiska jest jedynym ewentualnie na to dowodem. W warstwie merytorycznej bądź retorycznej nie znalazłem jego śladów.

      Usuń
    4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
  8. Dzień dobry, oczywisty dla mnie od początku fakt, że trzeba będzie się przedstawić, że tak naprawdę jako anonim, nawet taki, który się stara coś merytorycznie ogarnąć a nie tylko pluć, pisać nie powinienem- już w poprzedniej odpowiedzi Panu Madejowi nastąpił.
    Co do "karawanu"- jedzie mu się niezgorzej i mimo już dawno ogłoszonej śmierci Boga grobu nie widać. To ciekawe. Pan Madej krzyczy tu o dwóch tysiącach lat tradycji. Fakt, jako źródło pary karawanu, Bóg mu niepotrzebny, teraz samo trwanie tej tradycji wystarcza. Nie traktatu się tu domagam. Osobiście nawet nie poczyniłem założenia, że pan Madej go zrozumie. Raczej przekonany jestem, że nie zrozumie. Skoro 2 tysiące lat niechlubnej tradycji chrześcijańskiej jest dla niego podstawą do dumy i ataku na ludzi myślących. Jednak poczułem potrzebę odniesienia się do tej niewątpliwie istniejącej tradycji. Czy takie szersze odniesienie przekracza ramy blogu? Zapewne napiszesz mi "sam się odnieś, skoro chcesz i czujesz taką potrzebę" i będziesz miał w tym rację.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    2. Tak, wiem o tym. Ja również nie jestem oryginalny w swoich poglądach. Zagadnienie na pewno jest niezwykle złożone i nie poddaje się jednozdaniowym ocenom. I właśnie o to mi chodziło. Pan samo 2-tysiącletnie istnienie tej tradycji podawał jako argument dyskredytujący z istoty wszelkie ataki na Kościół. Tak jakby z definicji. To mnie właśnie nie przekonało.

      Usuń
    3. Witam kolegę. Rzeczywiście sam napisz, masz do tego większe predyspozycje i lepsze przygotowanie niż ja.

      Usuń
    4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    5. Krzysztof wcale nie twierdził, że oblegałem jakiś kościół. I czym konkretnie obraziłem osoby czujące się katolikami (co to za kategoria?)? Zarzutem, że ich działania nijak mają się do głoszonych poglądów, wskazaniem, że narzucają je innym, nie pozwalając im żyć na swoją modłę? Kwestionowanie religii jako pozytywnego zjawiska jest obrażaniem jej wyznawców? Czyli co? O religii nie wolno dyskutować? A jeśli nawet czuje się pan obrażony, czy pańska religia nie zabrania panu odwetu? Tymczasem pan stara się za wszelką cenę mnie obrazić. Jest pan właśnie żywym dowodem na prawdziwość tez mojego wpisu, choć zdaje się, że uważa się pan za coś w rodzaju oświeconego katolika.

      Usuń
    6. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    7. Tym razem postanowił się Pan odwołać do zasad religii, którą wyznaję?
      Nie tym razem. Robię to od początku, tylko pan się nie zorientował, bo jak coś nie zostanie napisane wprost, pozostaje poza zasięgiem pańskiej percepcji.

      O religii można dyskutować. Przecież pośrednio o niej dyskutujemy.
      Na razie pan się miota, krzyczy i pluje. Jak wśród pańskich inwektyw wyłuskam pół argumentu i go podważam, polemiki nie jest pan w stanie podjąć, przykład: kwestia głosowania katolików.

      Tyle, że ja się z Panem nie zgadzam.
      Z czym konkretnie w moim tekście pan się nie zgadza, bo jeszcze nie udało się panu tego wyartykułować? Na razie wiemy tyle, że nie zgadza się pan, bym pisał teksty podważające tradycję. Pomijając kwestię, że napisałem zupełnie coś innego, niż pan przeczytał, to tacy jak pan muszą niestety przyjąć do wiadomości, że dobre czasy polskiego zaścianka, w którym katolicyzm był świętą krową, już się skończyły.

      Gdybym się zgadzał (…) zapewne uznałby mnie Pan za interesującą i ciekawą osobę.
      Zdemaskował mnie pan. Zgadza się, oceniam ludzi według tego, czy mi przyklaskują, czy nie.

      Obraża Pan takie osoby chociażby jednoznacznie przypisując im łatkę homofobów.
      To nie jest łatka, tylko fakt. Katolicy są homofobami. Pan też. Sugerował pan homoseksualną relację między mną a moim kolegą, bo w pana mniemaniu byłoby to coś dyskredytującego, a właśnie chciał pan nas zdyskredytować. Potem pisał pan o prawidłowej orientacji, co znaczy, że inne uznaje pan za nieprawidłowe.

      kwestionuje Pan sprawność umysłową i otwartość intelektualną katolików.
      Błąd logiczny. Z faktu, że pan jest katolikiem, a ja uważam pana za… jakby to powiedzieć… inteligentnego inaczej, wcale nie wynika, że tę opinię rozciągam na innych katolików.

      Moja religia nie zabrania mi odwetu.
      Przepraszam, z pańskich dotychczasowych wypowiedzi wnioskowałem, że jest pan chrześcijaninem, a nie żydem.

      czy zainteresowanie dla pisarza jego własnym tekstem jest dla niego obrazą?
      Znowu muszę przeprosić. Zarzut, jaki panu postawiłem, że mnie pan obraża, wymagał założenia, że pan wie, co pisze. Powyższe pytanie pokazuje, że założenie było absurdalne.

      swoją nietolerancję okazuje Pan w ciut bardziej kulturalny sposób niż łysawi faceci z transparentami zakazującymi pedałowania
      Akurat zakaz pedałowania, wyrażany bardziej kulturalnie niż to robią łysawi faceci, jest domeną Kościoła i posłów, którzy czują się katolikami.

      Usuń
    8. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
  9. Dzień dobry. Dziękuję za miłe słowa. Nie sądzę jednak by tak było. Chociaż wszystko przed nami. Może mi się rzeczywiście uda kiedyś coś spójnie napisać. Tak naprawdę musiałbym poczuć jakąś gorąca motywację. Jakieś przekonanie, że coś faktycznie pisząc o tym, bądź owym można osiągnąć. Poza wywołaniem podniecenia u np. Pana Madeja. Takim jak on osobom to tylko dodaje skrzydeł, gruntuje w przekonaniu o własnej wartości. Efekt paradoksalny jednak nieunikniony. Wręcz fizjologiczny. Moje diagnozy podobne są do Twoich. Brak mi jednak wiary w to, że w naszej "surrealistycznej" polskiej rzeczywistości coś może zmienić się na lepsze. Co zresztą w zasadzie udowadniasz w każdym poście. Choćby tym najnowszym o sądach widać znowu, że to głupota jest u nas najbardziej fundamentalnym poziomem. Jak pokazuje historia- niezmiennie.
    Niemniej jednak, jeśli pozwolisz, póki co, zajrzę tu czasem z jakimś komentarzem. Pozdrawiam kolegę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    2. Proszę Pana, tytuł Pańskiego blogu brzmi "Blog tłumacza - podróże po języku trudnym i kapryśnym". Fakt, dla Pana trudnym, masturbacja raczej nie jest aktem interpersonalnym, niezależnie od orientacji masturbujemy się zawsze sami. A co do reszty, to raczej Panu przeszkadzało wrzucanie wszystkiego i wszystkich do jednego worka. No i oczywiście żadnej warstwy merytorycznej. Retoryczna słabsza też niż w kilku poprzednich wypowiedziach. To raczej Panu złość przesłania intelekt a zarzucał to Pan mojemu koledze...

      Usuń
    3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    4. Przepraszam nie rozumiem już teraz zupełnie, chciałby się Pan ze mną umówić gdybym miał orientację prawidłową?

      Usuń
    5. Stawiasz karawan przed koniem, jeśli uzależniasz pisanie od tego, czy coś tym zmienisz. Albo od reakcji niesprawnych intelektualnie. Przecież nie dla nich te teksty. Poza tym nie zgodzę się, że pan Madej poczuł się pewniej, raczej zagrożony, inaczej by się tak nie wściekał. Padł chyba jego dogmat, że wszyscy - wierzący czy nie - uważają chrześcijaństwo za dobrodziejstwo ludzkości. Czyli jakiś element edukacyjny jest. Może też wzburzenie spowoduje u niego jakiś ferment umysłowy. To znaczy, fermencik.

      Usuń
    6. "Stawiasz karawan przed koniem, jeśli uzależniasz pisanie od tego, czy coś tym zmienisz. Albo od reakcji niesprawnych intelektualnie. Przecież nie dla nich te teksty"
      Ale my już pewne rzeczy wiemy, czyli też i nie dla nas tylko, bo wtedy zarzut wzajemnego słodzenia byłby do pewnego stopnia trafiony

      "Poza tym nie zgodzę się, że pan Madej poczuł się pewniej, raczej zagrożony, inaczej by się tak nie wściekał."
      To prawda i to poczucie zagrożenia wyzwoliło u niego dużą ilość adrenaliny. Stało się to fizjologiczną podstawą subiektywnego poczucia pewności, które u niego zdiagnozowałem. Fizjologia zamiast logiki, przecież często to obserwujemy.

      "Padł chyba jego dogmat, że wszyscy - wierzący czy nie - uważają chrześcijaństwo za dobrodziejstwo ludzkości."
      Wot optymizm. Nie jestem pewny czy aby padł.Zagrożony szaniec się raczej wzmacnia niż natychmiast de-konstruuje. Przynajmniej w mojej opinii tak czynią Ci, którzy w myśleniu nad logikę przedkładają fizjologie, oczywiście bynajmniej nie będąc tego świadomymi.

      Usuń
    7. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    8. Tylko nie wiem czy normalizacja wynika z chrześcijaństwa czy z wypierania jego instytucjonalnej dominacji w kręgu naszej kultury. Osobiście skłaniam się za tym drugim.

      Usuń
    9. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    10. "I nikt nigdy mi nie powie, że pomysły dzielenia kogokolwiek i z jakiejkolwiek przyczyny mają coś wspólnego z tolerancją."
      A jeśli nawet powie to i tak nic Pan z tego, jak sądzę, nie zrozumie.

      Usuń
    11. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    12. Panie Dominiku, naprawdę nie rozumiem, jak Pan może nie zauważać faktu, że z reguły odpisuje Pan nie na temat. Wątek dyskusji Panu umyka, popełnia Pan rażące błędy w używaniu słów "wzajemna masturbacja" oraz logiczne o np. "wzajemnej równowadze między religiami" będącej niby fundamentem równowagi na świecie. Na czytelnie napisaną ripostę Pawła odpowiedział Pan przyjęciem przeprosin. To przecież pożałowania godne. Zniechęcił mnie Pan do merytorycznej z nim dyskusji. Niech się Pan zastanowi, co z tego, że podejmę wysiłek polemiki skoro nie mam gwarancji, że następny Pana wpis będzie dotyczył omawianego tematu. Szkoda prądu, wybaczy Pan

      Usuń
    13. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    14. Panie Dominiku, sprawdziłem, masturbacja, czyli "Masturbacja (inaczej: onanizm, ipsacja, samogwałt) – zachowanie seksualne polegające na pobudzaniu własnych organów płciowych (penisa, sromu, pochwy), .." jak pisałem już kiedyś nie może być wzajemna. I jak tu z Panem pisać skoro nie zna Pan znaczenia słów, które Pan używa. Dotyczy to również pojęć szerszych np "tradycja chrześcijańska". Nic tylko się do niego (tego pojęcia) modlić, no przecież to już 2 tysiące lat, nie w kij dmuchał...

      Usuń
    15. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    16. To jest cytat ze strony http://www.homopedia.pl/wiki/Masturbacja. Mógłbym Panu przytoczyć wiele innych, bardziej cenionych źródeł, ale to zbyt oczywiste miejsca, gdzie można poszukać jak co znaczy, piszę prosto by w retoryce nie ukryć nici przewodniej tematu. Nie rozumie Pan języka, po prostu. Prościej nie można, aż się wstydzę tak pisać, wie Pan pozer jestem.
      Pojęcia "tradycja chrześcijańska" też nie będę starał się we współpracy z Panem wypełnić treścią bo nie wierzę w sens tego przedsięwzięcia.

      Usuń
    17. To jeszcze jednak dopiszę bo nie mogę, Pan mi przytacza cytaty z Homopedii na poparcie swych semantycznych definicji, czysty surrealizm, Homopedia jako źródło wiedzy, no nie mogę

      Usuń
    18. Ciekawe, skąd on czerpie wiedzę o chrześcijaństwie :-)

      Usuń
    19. Z niczym niezdefiniowanej przestrzeni 2 tysięcy lat tradycji przecież, jestem przekonany o powadze tegoż

      Usuń
    20. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    21. I to był pański ostatni komentarz na moim blogu.

      Usuń
  10. Aha, "obiektywizm". Zajrzałem na Pańskiego bloga, teksty niezgrabne, przyciężkie, nielogiczne, na 3 opublikowane znalazłem 1 komentarz, brzmi on: "Artur Madej6 września 2012 07:04

    Bracie - świetny tekst. True story!" To chyba można nazwać subiektywnym źródłem przekonania o możliwym u innych braku obiektywizmu. To już jest Panie Madej, bo kolegą Pana nie nazwę, po prostu żałosne, mniej więcej jak wzajemna masturbacja.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    2. Artur Madej6 września 2012 07:04

      Bracie - świetny tekst. True story!
      to proszę Pana. A może dalej Pan nie może zrozumieć? Dlaczego zresztą dziwi mnie niemożność zrozumienia, którą Pan znowu przejawia. To cecha wszystkich Pańskich wypowiedzi

      Usuń
  11. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo proszę:
      Ad1) Jedynym komentarzem jaki znalazłem jest komentarz Pańskiego brata wyrażający bezkrytyczny zachwyt Pańskim piórem. Podkreślam jest to jedyny komentarz, innym nie ma, ani pozytywnych ani polemicznych
      interpretuję to jako:
      a)ogólnie- brak jakiegokolwiek zainteresowania Pańskim blogiem
      b) skoro już jakiś komentarz jest i to komentarz wystawiony przez znajomego, w tym wypadku brata to jest on pozytywny, moim zdaniem może to u Pana stwarzać przekonanie, że jak już ktoś znajomy pojawia się na blogu to już na pewno nie będzie on obiektywny, jak w przypadku Pańskiego blogu. Strach pomyśleć co by Pan napisał gdyby się okazało, że jestem krewnym Pawła.
      Powyższe było rozwinięciem skrótu myślowego z poprzedniego wpisu.
      "Tak konkretnie, jeśli mógłby Pan tym razem."
      Skrót myślowy panie Madej, skoro muszę już do Pana jak do blondynki nie jest z istoty niekonkretny.
      A tak konkretnie: co z tą wzajemną masturbacją? Jak ją Pan uprawia? Od ludzi parających się zawodowo słowem wymagam poprawności i precyzji. Proszę tego nie okrywać milczeniem, proszę coś napisać...
      z góry dziękuję

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    3. Pan jest bardzo wnikliwy- wybiórczo. Podobnie jak konsekwentny. Z jednym się zgodzę, wątek dyskusji trudno Panu utrzymać i to powoduje, że rzeczywiście nie ma ona sensu. Zakończmy więc na tym

      Usuń
  12. A to się Panu, panie Pawle, eseista kolejny trafił:) Przypomniały mi się piękne czasy nieodżałowanego Autora 2.0. Chociaż zważywszy na uparte umieszczanie adresu swojego blogaska w stopce, a zwłaszcza na skrupulatne analizy ruchu na Pańskim blogu przypuszczam, że ten nie jest takim ideowcem, tylko najzwyczajniej w świecie pragnie czytelników. Którzy zachwyceni jego kwiecistym strumieniem świadomości staną się jego klientami.

    OdpowiedzUsuń
  13. O tak, skojarzenie z Autorem 2.0 też mi się nieodparcie nasunęło.

    OdpowiedzUsuń

Komentarze anonimowe są niemile widziane i zastrzegam sobie prawo do ich kasowania bez dalszych wyjaśnień.