sobota, 27 listopada 2010

Pixel Qi

Pracy przy komputerze nigdy dobrze nie znosiłem, ale w ostatnich czasach zrobiło się wręcz tragicznie. Bóle i zawroty głowy po ledwie paru godzinach spędzonych przy monitorze skłoniły mnie nawet do powrotu do tradycyjnych metod i opowiadanie „Zarażona” z „Między prawem a sprawiedliwością” napisałem na papierze. Tylko co z tego, jak i tak potem musiałem je wklepać do komputera. No i czułem się, jakbym komórkę zamienił na telefon z tarczą. Pisanie ręcznie czy na maszynie to horror, kiedy człowiek przyzwyczaił się do możliwości poprawiania i konfigurowania tekstu, jakie daje edytor.

Zacząłem szukać innego rozwiązania. Znalazłem informację, że niemęczącą wzroku technologią jest e-ink, elektroniczny atrament, taki ekran nie jest podświetlany, tylko odbija zewnętrzne światło. W tej technologii produkuje się czytniki e-booków. Wpadłem więc na pomysł, że podłączę taki czytnik w charakterze monitora do komputera, ale okazało się to niewykonalne.

Załamałem się i zacząłem myśleć o zmianie zawodu na bardziej prozdrowotny: portier, zamiatacz liści, listonosz, kiedy natrafiłem na monitor 3Qi produkowany przez firmę Pixel Qi. Z opisu wynikało, że to hybryda, normalny ekran LCD, który po wyłączeniu podświetlenia zmienia się w ekran działający w technologii e-ink. Monitor był prototypem i nie było o nim żadnych opinii, jak sprawdza się w praktyce, nadawał się tylko do netbooka, który uważałem za zbyt mały, kosztował drugie tyle co netbook (jest sprzedawany osobno do samodzielnego montażu), ale byłem tak zdesperowany, że zdecydowałem się zaryzykować i nabyć go w ciemno, kiedy tylko firma uruchomiła produkcję.

I to był strzał w dziesiątkę. Monitor ma w sumie jedną wadę, w trybie e-ink jest trochę zbyt ciemny i trzeba go ustawić tak, by padało nań światło z okna, jeśli nie chce się zapalać światła w pokoju. Ale poza tym rewelacja. Mogę pracować przez wiele godzin i nie wiem, co to jest ból głowy.

Ktoś mógłby mi zarzucić, że uprawiam kryptoreklamę. Nie uprawiam żadnej kryptoreklamy, tylko reklamuję monitor Pixel Qi wprost, ordynarnie i nachalnie. A mam w tym taki interes, że boję się, że jeśli nie będzie popytu, firma wstrzyma produkcję tego monitora i jak mój się rozpadnie (zamierzam na nim pracować do oporu), będę musiał wrócić do tradycyjnego LCD.

3 komentarze:

  1. Panie Pawle,
    czy móglby Pan podzielić się informacją, gdzie można zakupić zachwalany produkt?
    Przyznam, że od dłuższego czasu szukam takiego rozwiązania.
    Pozdrawiam i z góry dziękuję za odpowiedź.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja kupiłem tutaj:
      http://www.makershed.com/Pixel_Qi_display_p/mkpq01.htm

      Usuń
    2. Dziękuję za odpowiedź i pozdrawiam.

      Usuń

Komentarze anonimowe są niemile widziane i zastrzegam sobie prawo do ich kasowania bez dalszych wyjaśnień.