sobota, 24 lipca 2010

Czytelniczy łańcuszek

Na blogu Chihiro znalazłem ankietę i poczułem się zaproszony, by odpowiedzieć na pytania.

1. Do jakiego miasta/kraju chciałbyś pojechać zainspirowany lekturą?

Ponieważ ostatnio tłumaczyłem „Zabłąkania” Hjalmara Söderberga, mam ochotę nie tylko na podróż w przestrzeni, ale i w czasie. Zwiedzić Sztokholm przełomu XIX i XX wieku, zobaczyć te budynki, których już nie ma, poobserwować przechodniów ubranych jak bohaterowie książki, wejść do kawiarni w hotelu Rydberg, rozejrzeć się za Hjalmarem, przysiąść do jego stolika i porozmawiać, ech, to by było.. Kiedy czytam utwory Söderberga, mam wrażenie (i nie jestem bynajmniej w tym względzie odosobniony), jakbym toczył głęboką dyskusję z przyjacielem o bliskich mi poglądach i odczuciach. Z pisarzy, których tłumaczyłem, nie wszystkich miałem okazję poznać, ale tylko w przypadku Söderberga nie mogę tego odżałować.

2. Jakie jest Twoje ulubione miejsce do czytania latem?

Takie samo jak zimą. Na kanapie. Nie znoszę czytać na powietrzu, kiedy mózg się gotuje od gorąca, a wszelkiego rodzaju robactwo zwane eufemistycznie owadami włazi na człowieka i na książkę.

3. Poleć jedną książkę do czytania na wakacje.

Na tegoroczne upały tylko „Osaczeni wielkim chłodem” Centkiewiczów. Żeby chociaż mentalnie zmarznąć. W szczenięcych latach zaczytywałem się Centkiewiczami i zdecydowanie wolałem polarne rejony od fiedlerowskich ciepłych krajów. Jestem zimnolubny i jak patrzę na zapowiedzi, że nasz klimat na stałe ma przerodzić się w śródziemnomorski, to mam ochotę wyemigrować na Alaskę.

4. Jaka jest Twoja najnowsza wakacyjna lektura? Co zacząłeś czytać?

„Kamień na kamieniu” Myśliwskiego. Epika przez duże „e”. Człowiek zanurza się w tej prozie jak w leniwie płynącej szerokiej rzece i daje nieść nurtowi. Myśliwski i Tokarczuk to dla mnie dwoje najwybitniejszych współczesnych polskich pisarzy.

Też nie będę nikogo wyznaczał do odpowiedzi na te pytania, bo tu tak trochę na uboczu jestem i wyznaczony mógłby nie zauważyć, że wyznaczony, ale warto odpowiedzieć, bo to się fajnie czyta.

1 komentarz:

  1. No to w drogę :)

    1. Jakoś tak się składa, że lektury ostatnio raczej kiepsko inspirują mnie do podróży... Mógłbym za to odwiedzić Paryż, ale koniecznie z przełomu lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych ubiegłego wieku, dokładnie taki, jak w "Do utraty tchu" Godarda...

    Albo rzymską dzielnicę EUR, też z tego okresu, tak znakomicie pokazaną w "Zaćmieniu" przez Antonioniego...

    Mógłbym się też z Antonionim zabrać do "swinging London" z "Powiększenia" (ale tu już w towarzystwie Rodrigo Fresana i jego "Ogrodów Kensington)...

    A jeżeli miałbym się wybrać gdzieś dzięki bodźcom czysto literackim... To nie byłoby to miasto ani kraj... Mógłbym wyruszyć natomiast na poszukiwania Rue Simon-Crubellier, by ostatecznie odnaleźć kamienicę i jej mieszkańców, tak pięknie opisanych przez Georgesa Pereca w "Życiu instrukcji obsługi"... Poszukiwania już się rozpoczęły :)

    http://www.out-of-sync.com/searching/index.htm
    http://www.youtube.com/watch?v=WE_zH3D0mNM
    http://www.youtube.com/watch?v=iHNqU8X-Jlc

    Ale tym sposobem znowu wracam do Paryża :))

    2. Latem, zimą, wiosną... Najlepiej czyta mi się w środkach komunikacji miejskiej... Pytanie tylko: na ile to mój własny wybór, a na ile, z powodu nawału nieliterackich obowiązków, konieczność... :(

    3. Jeżeli coś "antyupałowego" to tylko i wyłącznie "Gra w klasy" Cortazara!

    W części "argentyńskiej" książki, tuż przed fragmentem z pomostem, na którym wisi Talita Traveler, znajduje się przecież rewelacyjny, niezawodny sposób Oliveiry na radzenie sobie z bezlitosnymi temperaturami...

    4. "Żegnaj, laleczko" Chandlera - czytam tylko dlatego, że ubiegła mnie żona i zgarnęła z półki "O fotografii" Susan Sontag :(

    P.s.: Jeszcze jedna wyprawa okołoliteracka wpadła mi do głowy. Wraz z Tytusem, Romkiem i A'Tomkiem oraz Papciem Chmielem mógłbym się wybrać na Wyspy Nonsensu. Obowiązkowo slajdolotem!

    P.s.2: Po raz kolejny poświęca Pan wpis grafikom... Hmm, czy naprawdę uważa Pan, że w populacji grafików znajdziemy więcej osób nierzetelnych niż w populacji korektorów czy redaktorów?

    OdpowiedzUsuń

Komentarze anonimowe są niemile widziane i zastrzegam sobie prawo do ich kasowania bez dalszych wyjaśnień.